Hiszpańska Ustawa o Bezpieczeństwie Obywatelskim, zwana przez jej krytyków "ustawą kagańcową", stanie się w tym tygodniu tematem debaty nad jej modyfikacją. Wg licznych krytyków ustawy ogranicza ona prawo do informacji i zgromadzeń.

Ustawa uchwalona w lipcu 2015 roku z inicjatywy centroprawicowego rządu Partii Ludowej (PP) premiera Mariano Rajoya jest krytykowana przez hiszpański Komitet Ochrony Dziennikarzy, Amnesty International i wiele innych organizacji pozarządowych, ponieważ narzuca "nieuzasadnione ograniczenia" prawa do informacji i zgromadzeń.

Hiszpańskie media wielokrotnie informowały w ciągu ostatnich dwóch lat o brutalnym traktowaniu przez policję dziennikarzy wydelegowanych przez ich redakcje do relacjonowania przebiegu demonstracji i interwencji policyjnych.

Na podstawie tej ustawy, bardzo szeroko interpretowanej przez policję i sądy, dziennikarz, który bez ich zgody fotografuje działania członków policji interweniującej podczas demonstracji i innych aktów publicznych, m.in. religijnych, może być skazany na zapłacenie mandatu do 30 000 euro.

Według organizacji pozarządowej Reporterzy bez Granic, kilku dziennikarzy i fotoreporterów zostało ukaranych za fotografowanie manifestacji i innych zgromadzeń publicznych. Ustawa o Bezpieczeństwie Obywatelskim została uchwalona z inicjatywy i głosami rządzących konserwatystów, którzy dysponowali większością parlamentarną, ale obecnie Partia Ludowa (PP) premiera Mariano Rajoya rządzi jako siła mniejszościowa.

PP zadeklarowała obecnie gotowość do zrewidowania "najbardziej kontrowersyjnych" postanowień Ustawy o Bezpieczeństwie Obywatelskim.

Po przyjęciu ustawy w 2015 roku wszystkie ugrupowania opozycyjne odwołały się do Trybunału Konstytucyjnego od jej postanowień, które uznały za sprzeczne z ustawą zasadniczą. (PAP)