Ludowcy przyznają nieoficjalnie: ostatecznie poprzemy obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego
Na razie formacja Janusza Piechocińskiego odwleka oficjalną decyzję o wyborze kandydata PSL w wyborach prezydenckich. Ta ma zapaść 31 stycznia, kiedy będzie obradować rada naczelna partii.
Platforma Obywatelska wyczekuje. – Każdy podejmuje własne decyzje, nie możemy niczego narzucać naszemu koalicjantowi – mówi poseł PO Paweł Olszewski. Ale nastroje w Platformie robią się coraz bardziej nerwowe. Ugrupowanie chciałoby już wiedzieć, czy jego koalicjant z marszu udzieli poparcia obecnemu prezydentowi, czy będzie próbować coś ugrać.
Na razie zdania wśród ludowców są podzielone, a w tle przewijają się najczęściej dwa nazwiska. – W tej chwili największe szanse na zostanie kandydatem PSL ma Bronisław Komorowski lub Adam Jarubas. Szanse są pół na pół – mówi nam jeden z czołowych polityków tej partii.
Rozpatrywanie poparcia dla urzędującego prezydenta wydaje się oczywiste, skoro Komorowski według większości sondaży ma szansę na reelekcję, i to jeszcze w pierwszej turze wyborów. Z kolei marszałek woj. świętokrzyskiego Adam Jarubas jest postrzegany jako nowa fala w PSL, przedstawiciel nurtu młodych. A na promowaniu takich twarzy zależy Januszowi Piechocińskiemu. Poza tym Jarubas ceniony jest za zdolności koncyliacyjne – w latach 2006–2010 udało mu się stworzyć w Świętokrzyskiem dość egzotyczną z dzisiejszej perspektywy koalicję PO-PSL-PiS.
Co do zasady PSL ma obecnie trzy warianty do wyboru:
Wystawienie kandydata partyjnego. Ten scenariusz w dalszym ciągu popiera spora część aparatu. Oprócz wspomnianego już Adama Jarubasa, teoretycznie w grę wchodzi jeszcze szef ugrupowania Janusz Piechociński. – Jeśli miałby być partyjny kandydat, to powinien być nim prezes PSL – twierdzi Adam Struzik. Tyle tylko, że Piechociński niespecjalnie chce startować, więc jego kandydatura, nawet jeśli zostanie zgłoszona, zapewne upadnie. Z kolei nie wiadomo, czy Adam Jarubas będzie na tyle szeroko rozpoznawalny, by móc stanąć w szranki z Komorowskim. Scenariusz ten warto jednak wciąż brać pod uwagę, gdyż do tej pory ludowcy zawsze szli ze swoim kandydatem do pierwszej tury, choć był to raczej jedynie element politycznej gry – kandydatom PSL nigdy nie udało się zdobyć znaczącego poparcia w wyborach prezydenckich. Ale biorąc pod uwagę to, że zaraz po wyborach prezydenckich czekają nas parlamentarne, byłaby to dobra okazja do darmowego czasu w mediach i prezentowania swojej marki.
Poparcie dla Bronisława Komorowskiego. Taką opcję również forsuje znacząca część ludowców. Nie mają oni wątpliwości, że obecny prezydent wygra wybory, a jeśli dojdzie do drugiej tury, to PSL i tak go poprze. Stąd pomysł, by zrobić to od razu. Wiceprzewodniczący rady naczelnej PSL Adam Struzik, pytany przez nas o szanse kandydatów, odpowiada wprost: – Kandydatem powinien być Komorowski jako wspólny kandydat europejskiej partii ludowej, a nie koalicji rządowej. To przenosi sprawę na inny poziom dyskusji. A nam nie jest w tym momencie potrzebna kolejna jatka, tylko spokojna prezydentura – uzasadnia Struzik. Dzięki poparciu Komorowskiego już teraz PSL stawia na niemal pewnego zwycięzcę i unika prawdopodobnej sytuacji, w której obecny prezydent wygra w pierwszej turze, a kandydat ludowców otrzyma np. kilka procent głosów. A po świetnym wyniku PSL w wyborach samorządowych od razu zostanie to odebrane jako porażka całego ugrupowania.
Kandydat na chwilę. To trzecia, najmniej prawdopodobna opcja, choć w dalszym ciągu brana pod uwagę przez PSL. Łączy ona dwie poprzednie. Zgodnie z nią na starcie kampanii ludowcy wystawiają własnego kandydata, ten promuje się w mediach, ale jeszcze przed pierwszą turą przekazuje swoje poparcie Bronisławowi Komorowskiemu. Taki manewr pozwala ludowcom istnieć w kampanii, a jednocześnie uniknąć ryzyka w postaci niskiego poparcia dla ich kandydata. – Start w pierwszej turze i późniejsze przekazanie poparcia Komorowskiemu na poziomie 1 czy 2 procent głosów, a nie 23 procent z wyborów w sejmikach jest dla nas nieopłacalne – ocenia jeden z czołowych ludowców. Drugi kwituje: – Jakkolwiek by patrzeć, wszystkie drogi prędzej czy później prowadzą do decyzji o udzieleniu wsparcia obecnemu prezydentowi.