Zapytajmy o standardy etyczne obietnic wyborczych i naprawy finansów państwa. Zróbmy kandydatom test z gospodarczej moralności.

Kampania wyborcza zapowiada się filozofująca i refleksyjna. Pogrążona w empatii i smutku. Politycy chętniej mówią dziś o etyce i moralnych postawach przeciwników niż o przyziemnych problemach wyborców. Powtarzają zaklęcia jedności, narodowego pogodzenia i, jak twierdzą, wytyczają nowe standardy moralne w polityce.

Weźmy to za dobrą monetę i rozszerzmy stan uduchowienia na politykę gospodarczą. Zapytajmy o standardy etyczne obietnic wyborczych i naprawy finansów państwa. Zróbmy kandydatom test z gospodarczej moralności.

Zapytajmy obrońców obecnego systemu emerytalnego, czy powierzyliby inwestowanie oszczędności rodziny państwowemu urzędnikowi. Nie? To zapytajmy, dlaczego chcą, byśmy zaufali urzędnikom z naszymi oszczędnościami na emeryturę. Czy to moralne?

Czy twój kandydat uważa, że opieka zdrowotna nie może być płatna, bo na cudzym nieszczęściu nie wolno zarabiać? Zapytaj go, dlaczego w takim razie wolno zarabiać na leczeniu zębów albo sprzedawaniu chleba głodnym.

Dlaczego ci, którzy tłumaczą obowiązkowe składki emerytalne i zdrowotne brakiem przezorności i społecznej dojrzałości, nie każą nam zakładać książeczek mieszkaniowych. W końcu mieszkania komunalne to też obciążenie dla państwa. Skoro twój kandydat nie ufa ciężko pracującym matkom i ojcom rodziny, że będą dobrowolnie odkładać na starość, to dlaczego ufa bezdomnym i chronicznie bezrobotnym, że pomoc społeczną przeznaczą na właściwy cel? Czemu odpowiedzialnych zmuszać do obowiązkowych składek, a nieodpowiedzialnym wręczać gotówkę, zwalniając z odpowiedzialności? Czy bogactwo narodu to ciężka praca obywateli i jest tym większe, im mniej rząd w tym przeszkadza? A może kandydat na prezydenta jest innego zdania? Uważa to za wspólny dorobek i że zadaniem państwa jest dzielenie pieniędzy według własnego klucza sprawiedliwości społecznej? Spytajcie, czy wierzy, że pieniądze się mnożą za sprawą rządowych regulacji i nowych podatków?

Skoro wierzy, że kolejne akcyzy, opłaty, podatki i restrykcyjne prawo pracy poprawiają byt najuboższych, to dlaczego socjalistyczna Hiszpania ma dziś największe bezrobocie w Europie? Zapytajcie, czy to faktycznie jest społecznie odpowiedzialne rozwiązanie. Jeżeli wasz kandydat promuje społeczną odpowiedzialność biznesu, to zapytajcie go o dotowanie z pieniędzy podatnika nierentownych kopalni czy kolei. Czy w imię wyższych celów nie należy tych pieniędzy zostawić w firmach, które tworzą miejsca pracy? Skoro już rozmawiamy o moralności, to zapytajmy, czy chce masowej prywatyzacji?

Czy twój kandydat należy do tych, którzy spinają się na sam dźwięk słowa „deweloper” i uważają, że gminy pochopnie rozdają zezwolenia na budowę apartamentowców? Jak łączy to z deklaracją, że Polska za jego rządów szybciej będzie gonić za europejskimi standardami? Czy oburzają go pensje bankierów i premie menedżerów tysiące razy większe od minimalnych pensji? Jeżeli tak, to dlaczego za naturalne uważa milionowe kontrakty dla bokserów? Sportowiec daje nam kilka godzin wzruszeń rocznie, menedżer 48 godzin pracy co tydzień.

I na koniec o prawie wyboru. Zapytaj, czy on też uważa, że podatnicy powinni być zmuszani do finansowania mediów publicznych w imię misji społecznej. Zapytaj, dlaczego za swoje pieniądze nie możesz wybierać własnej misji. Jeżeli i w tej sprawie kandydat uważa, że nie można ci ufać, to zastanów się, dlaczego ty masz zaufać jemu.