Odnalezione w domu wdowy po Czesławie Kiszczaku materiały SB dotyczące tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek" to tylko wierzchołek problemu - przekonywali w Polskim Radiu RDC byli siedleccy opozycjoniści, którzy od lat zajmują się dokumentacją działań Służby Bezpieczeństwa w swoim regionie.

Pierwszy przewodniczący siedleckiej "Solidarności" Maciej Kublikowski powiedział, że prywatne archiwum generała Kiszczaka nie jest odosobnionym przypadkiem. Jego zdaniem w każdym mieście istnieje były funkcjonariusz SB, który wyniósł jakieś informacje. Zdaniem Macieja Kublikowskiego, tacy ludzie rzeczywiście decydują o życiu społeczno-politycznym w wielu miastach.

Jeden z badających działania bezpieki w regionie siedleckim, były działacz opozycji Zygmunt Goławski powiedział, że wielu istotnych dokumentów, także z poziomu lokalnego, brakuje w Instytucie Pamięci Narodowej. Jak mówił, badacze po siedmiu latach prac doszli do wniosku, że zachowały się tylko takie teczki, na których nie zależało funkcjonariuszom SB. "Natomiast jeśli chodzi o osoby naprawdę istotne, to ich teczek nie ma" - powiedział Zygmunt Goławski.

Siedleckim opozycjonistom udało się ustalić listę około siedmiuset współpracowników Służby Bezpieczeństwa PRL z terenu dawnego województwa siedleckiego. Zygmunt Goławski zapewnił, że prace są prowadzone starannie, aby nie rzucać fałszywych oskarżeń. Zaznaczył, że część przeanalizowanych teczek dotyczy bowiem osób rozpracowywanych, które mogły nie wiedziały o zainteresowaniu SB. Są też informacje o kilkudziesięciu osobach, które odmówiły współpracy.