Grupa prokuratorów i archiwistów IPN zbada autentyczność dokumentacji SB znalezionej w domu wdowy po Czesławie Kiszczaku. Zabezpieczono tam sześć pakietów rękopisów, maszynopisów i fotografii.

"Takie znalezisko nie jest czymś zaskakującym" - uważa wrocławski poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Świat, działacz pierwszej "Solidarności", internowany w stanie wojennym. Jego zdaniem, sprawa ta potwierdza, że materiały dotyczące najnowszej historii Polski są rozproszone w wielu miejscach, a być może też w Rosji.

Według posła Prawa i Sprawiedliwości, odnalezienie nieznanych dotąd dokumentów z archiwów dawnej Służby Bezpieczeństwa potwierdza też pewną strategię komunistycznych służb. Zdaniem Jacka Świata, materiały te zostały w dużym stopniu "sprywatyzowane" i mogą służyć na przykład szantażowaniu różnych osób. Poseł dodał, że także oficjalne archiwa zawierają wiele niezbadanych jeszcze wątków naszej najnowszej historii. Przypomniał, że na odtajnienie czeka specjalny zbiór akt. Zdaniem posła, zawiera on wiele ciekawych rzeczy i liczne autorytety mogą z hukiem upaść.

Wczoraj wieczorem prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński poinformował, że wdowa po generale Kiszczaku chciała odsprzedać IPN-owi dokumenty, które powinny już wcześniej być przekazane do jego zasobów. Jednym z nich miała być notatka napisana po spotkaniu z agentem o pseudonimie "Bolek". Według części historyków, to kryptonim Lecha Wałęsy nadany mu przez SB. Do domu Marii Kiszczak wkroczyli prokuratorzy IPN, którzy zabezpieczyli sześć pakietów materiałów.