Więcej wojsk NATO w Polsce, ale bez stałych baz - takie decyzje mają zapaść na rozpoczynającym się pojutrze szczycie NATO w Walii.

Powiedzieli o tym Polskiemu Radiu polscy dyplomaci, zbliżeni do Sojuszu. Ponadto, szefowie krajów NATO mają zdecydować o powstaniu dodatkowych sił szybkiego reagowania. Niewykluczone, że ich siedzibą będzie Szczecin. Polscy dyplomaci twierdzą, że szczyt NATO zdecyduje o zwiększeniu liczby żołnierzy Sojuszu we wschodniej flance NATO. Chodzi o Polskę, kraje bałtyckie, ale także Rumunię bądź Bułgarię. Żołnierze będą stacjonowali rotacyjnie, a nie, jak chciała tego Polska, w stałych bazach. Z dodatkowych oddziałów ma także zostać stworzona nowa grupa szybkiego reagowania, która w razie zagrożenia będzie potrzebować maksymalnie pięciu dni do rozpoczęcia działań. Dyplomaci twierdzą, że oddział ten ma szansę być ulokowany w Szczecinie. Polski minister obrony Tomasz Siemoniak mówił, że Warszawa chce wzmocnić stacjonujący w Szczecinie Wielonarodowy Korpus Północ-Wschód. „Dzisiaj ten korpus gromadzi 13 państw. Chcielibyśmy, że przystąpiły do niego największe państwa NATO i by stał się on korpusem pierwszej gotowości” - podkreślił Siemoniak w czasie targów przemysłu obronnego w Kielcach.

Polscy dyplomaci podkreślają jednak, że w Walii zapadną jedynie decyzje kierunkowe, czyli że politycy dadzą wojskowym z NATO „zielone światło” na stworzenie konkretnych planów. Te ostatnie mają być gotowe do lutego przyszłego roku. Nie będzie natomiast decyzji o dozbrojeniu ukraińskiej armii, a jedynie deklaracja pomocy w jej reformach.
Dwudniowy szczyt NATO w Walii rozpocznie się w czwartek. W obliczu wojny Rosji z Ukrainą, będzie to najważniejsze od lat spotkanie głów państw z krajów Sojuszu. Polskę reprezentować będzie prezydent Bronisław Komorowski. Na spotkanie przyjedzie też prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. W Walii nie będzie jednak polityków z Rosji, bo po aneksji Krymu NATO zawiesiło formalną współpracę z Moskwą.