Moskwa odpowiedziała sankcjami wizowymi na sankcje Waszyngtonu. Rosyjskie MSZ wpisało na „czarną listę” dziewięciu obywateli Stanów Zjednoczonych. Dyplomaci ostrzegają, że „próby rozmawiania z Rosją poprzez sankcje są skazane na porażkę”.

Wprowadzono je wobec dziewięciu urzędników prezydenckiej administracji i parlamentarzystów. Na liście jest między innymi: dwóch doradców Baracka Obamy, Dan Pfeiffer i Benjamin Rhodes, szef Izby Reprezentantów John Boehner i senator Republikanów, John McCain.

Rosja nie wyklucza żadnych sankcji; przy każdym "wrogim ataku" odpowie "adekwatnie". Jak napisano w komunikacie MSZ, Moskwa wielokrotnie ostrzegała, że sankcje wobec niej mogą wrócić do autorów "niczym bumerang".

Stany Zjednoczone wcześniej poinformowały, że nakładają kolejne sankcje na Rosjan. Waszyngton rozważa również obostrzenia, które bezpośrednią uderzą w gospodarkę Kremla. Poinformował o tym podczas specjalnego przemówienia prezydent Barack Obama, nie wykluczając kroków, które mogą uderzyć w rosyjskie władze, a nie tylko indywidualnie.

"Podpisałem właśnie nowe rozporządzenie, które daje podstawy do nałożenia sankcji na poszczególne osoby, ale także te mające bezpośredni wpływ gospodarkę rosyjską. Zaznaczam jednak, że dyplomacja między naszym krajem a Rosją wciąż będzie prowadzona. Władimir Putin dalej ma szanse skorzystać z innych, pokojowych rozwiązań" - podkreślał Barack Obama.

Amerykański prezydent dodał, że najostrzejsze działania zostaną podjęte, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Obama ocenił, że istnieje ryzyko eskalacji w związku z groźbami Rosji wobec południowej i wschodniej Ukrainy.