Prokuratura umorzyła postępowanie, bo mimo półtorarocznego śledztwa nie udało się jej ustalić, który z mundurowych kierował. Po wypadku do którego doszło w Cieplicach z leżącego na dachu samochodu wyszedł jeden z policjantów. Drugiego zabrało pogotowie. Gdy nadbiegli świadkowie nikogo nie było na miejscu kierowcy, ale to nie dziwne bo policjanci nie zapięli pasów, a samochód wielokrotnie koziołkował.
Dziwne zaczęło się później. Zarówno Michał N., jak i Mariusz S. zaprzeczyli, że prowadzili pojazd - mówi prokurator Violetta Niziołek. Mimo kosztownych ekspertyz biologicznych, osmologicznych i technicznych, nie udało się wykazać, który z policjantów kłamał.
Obaj mundurowi nadal pracują w policji, ponieważ postępowanie dyscyplinarne też trzeba było umorzyć. Jeleniogórzanie przecierają oczy ze zdumienia. Podkreślają, że w przypadku policjantów - stróży prawa - przepisy powinny być szczególnie egzekwowane.