Stołeczna prokuratura sprawdza, czy wszcząć śledztwo o publicznie nawoływanie do popełnienia zbrodni przez autora filmów dokumentalnych Grzegorza Brauna. Mówił on o "wyprawieniu na tamten świat" dziennikarzy "Gazety Wyborczej'' i TVN.

W poniedziałek Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ wszczęła postępowanie sprawdzające w tej sprawie - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura. Powiedział on PAP, że prokuratura zdecydowała się wszcząć postępowanie z urzędu, kierując się publikacjami medialnymi.

Postępowanie sprawdzające, które może trwać do miesiąca, kończy się decyzją o wszczęciu formalnego śledztwa lub odmową tego.

W ramach tego postępowania prokuratura będzie chciała ustalić, czy podczas wypowiedzi Brauna były obecne media; jeśli tak to prokuratura wystąpi o przekazanie ewentualnych nagrań. W postępowaniu sprawdzającym nie można prowadzić przesłuchań. "Na razie będziemy gromadzić materiał, by ustalić, czy można mówić o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa" - dodał prokurator.

Będący podstawą postępowania artykuł 255 paragraf 2 Kodeksu karnego stanowi: "Kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Publiczny charakter takiej wypowiedzi zależy m.in. od ustalenia, czy padła ona na spotkaniu, które było ogólnodostępne.

"Kule powinny świstać, a mamy kabaret. Bo kolejny przesąd to wiara w pacyfizm. Wiara, że tu można cokolwiek załatwić, jak nie zostaną w sposób nagły, drastyczny wyprawieni na tamten świat z tuzin redaktorów +Wyborczej+ i ze dwa tuziny drugiej gwiazdy śmierci mediów centralnych - TVN. Nie wspominam o etatowych zdrajcach ze starego reżimu [brawa na sali]. Jeśli się nie rozstrzela co dziesiątego, to znaczy: hulaj, dusza, piekła nie ma. Jeżeli nie karze się śmiercią za zdradę, to co?" - taką wypowiedź Brauna z wrześniowego spotkania dyskusyjnego w prawicowym klubie cytują media (jest też ona na "You Tube").

Braun jest autorem kontrowersyjnych filmów dokumentalnych o związkach Lecha Wałęsy z SB i o generale Wojciechu Jaruzelskim. W 2008 r. przegrał proces cywilny, wytoczony mu przed wrocławskim sądem przez znanego językoznawcę prof. Jana Miodka, któremu zarzucił współpracę z SB. Z kolei w 2008 r. warszawski sąd uznał, że Braun nie musi przepraszać Wałęsy za film pt. "Plusy dodatnie, plusy ujemne", a Wałęsa Brauna - za określenia, że film - według którego był on TW "Bolkiem" - to "gniot", a Braun to "usłużny dziennikarz".

W 2011 r. Braun mówił na KUL o nieżyjącym już arcybiskupie lubelskim: "Józef Życiński, jako uczestnik życia publicznego w Polsce, był kłamcą i łajdakiem". Atak na śp. arcybiskupa Józefa Życińskiego na KUL, noszącym imię Jana Pawła II, jest radykalnym przekroczeniem zasad kultury i prawdy - oświadczyło wtedy prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Zdaniem KEP "posunięto się do oszczerstwa, które obciąża przede wszystkim sumienie mówiącego, ale także tych, którzy zgadzają się na tego typu wypowiedzi, a nawet je nagłaśniają".