Trudne relacje z Brukselą, startujący maraton wyborczy i rosnąca temperatura politycznego sporu czekają PiS w najbliższych dwóch latach.
Premier Beata Szydło potwierdziła wczoraj w TVN24, że rząd czeka rekonstrukcja. Na półmetku kadencji PiS ma wysokie notowania w sondażach, dobrą koniunkturę gospodarczą i stabilną sytuację w finansach publicznych. Przed partią piętrzy się jednak wiele nowych problemów, które mogą zdominować czas do wyborów.
Napięcia na linii Warszawa – Bruksela
Jednym z najtrudniejszych wyzwań będzie polityka zagraniczna. Zwłaszcza na szczeblu europejskim. Od wyborów otworzyliśmy wiele frontów w walce z instytucjami europejskimi. Część z nich – jak spór o kształt podatku handlowego, który miał naruszać unijne zasady pomocy publicznej, to klasyczna przepychanka z Komisją Europejską, której doświadcza wiele państw członkowskich. Jednak sporów z KE jak na zaledwie dwa lata rządów jest zbyt wiele. Wpływają nie tylko na relacje z Brukselą, ale także z niektórymi europejskimi stolicami.
Wycinka Puszczy Białowieskiej, kwestia zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, relokacja imigrantów, Trybunał Konstytucyjny czy wreszcie rodząca się w negocjacjach między PiS a prezydentem reforma sądownictwa – na tych polach Warszawa też toczy batalie w UE.
To wszystko dzieje się w przededniu kluczowych rozmów o unijnych pieniądzach po 2020 r. Negocjacje zapowiadają się trudniejsze niż przy obecnej perspektywie finansowej, bo tort do podziału będzie mniejszy. Wyjście Wielkiej Brytanii z UE powoduje, że nowa perspektywa finansowa może być mniejsza o 15 proc. Płatnicy netto zaś nie kwapią się do zasypania tej luki. Pewne jest, że pula euro, które przypadną Polsce, będzie mniejsza niż w latach 2014–2020. O ile, wyjdzie po negocjacjach, w których trzeba będzie budować koalicje. Na tym polu Polska nie ma sukcesów, czego przykładem był ponowny wybór Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej czy porażka w głosowaniu nad zmianami w dyrektywie o pracownikach delegowanych. W poniedziałek państwa UE doszły w tej sprawie do porozumienia, którego Polska – obok Węgier, Łotwy i Litwy – nie poparła (wstrzymały się od głosu Wielka Brytania, Irlandia, Chorwacja). Sprawa była dla nas priorytetowa, bo przyjęte przepisy najmocniej uderzają w Polskę i pół miliona pracowników delegowanych znad Wisły. Nie udało nam się też utrzymać jedności Grupy Wyszehradzkiej. Co dowodzi, że nasze zdolności koalicyjne skurczyły się. Na porażkę w sprawie dyrektywy o pracownikach delegowanych wpływ miało też pogorszenie relacji z Francją, miesiącami pracowała na rozbicie jedności Wyszehradu.
Wyzwaniem będzie nie tylko próba wyjścia z impasu w relacjach z Brukselą. Rysujący się coraz mocniej podział na integrującą się strefę euro i resztę nie buduje naszej pozycji w dyskusji o przyszłości Unii. Debata ta będzie się toczyła równolegle z negocjacjami brexitowymi, których wynik jest dla nas szczególnie ważny. Brytyjczycy to nasz drugi partner w handlu, a na Wyspach żyje i pracuje co najmniej milion Polaków.
Budżet i maraton wyborczy
Rząd i opozycja szykują się na 3 lata kampanii: samorządowej, do Parlamentu Europejskiego, Sejmu i Senatu i w końcu prezydencką. W tym czasie budżet zostanie poddany dużym naprężeniom. Skala kampanijnej licytacji może przekroczyć wszystko, czego byliśmy świadkami do tej pory. Rząd na przyszły rok zapowiada 500 plus dla seniorów (jednorazowy świąteczny dodatek dla emerytów.) PO ma podobny pomysł, nazywany 13. emeryturą, obiecuje wprowadzenie 500 plus także na pierwsze dziecko. O ile pierwsze wydatki będą duże – kilkumiliardowe, to wprowadzenie 500 plus na pierwsze dziecko to około 20 mld zł, o ile nie będzie radykalnych zmian w zasadach przyznawania świadczenia. Finansowe pole gry robi się coraz mniejsze. Po pierwsze trudniej będzie o równie imponujące jak w tym roku wzrosty wpływów podatkowych. O ile wzrost gospodarczy nadal może napędzać dochody budżetu, o tyle dalsze uszczelnianie podatków nie przyniesie prawdopodobnie aż tak spektakularnych efektów. Do tego już obecnie rząd programuje wzrost wydatków. Więcej pieniędzy będzie szło na MON, gdyż 2 proc. wydatków na wojsko jest już liczone na podstawie prognoz na dany rok budżetowy, a nie, jak było do tej pory, PKB z poprzedniego roku. Kolejny praktycznie zadekretowany wydatek to wyższe kwoty na zdrowie w relacji do PKB. Takie uwarunkowania powodują, że rząd znajdzie się pod potężną presją własnych zwolenników, ale też opozycji, by wydatki zwiększać. Jeśli jej ulegnie, to może to zagrozić bezpieczeństwu finansów publicznych.
Gorąca atmosfera politycznego sporu
Polska znajduje się w stanie permanentnej wojny politycznej. Olbrzymie napięcie jest zarówno po stronie rządzącej prawicy, jak i wśród jej przeciwników politycznych. Zbliżające się kampanie wyborcze mogą je jeszcze zwiększać. Skala nieufności po obu stronach i zdolność do obrzucania przeciwnika najcięższymi oskarżeniami rośnie z każdym miesiącem. Opozycja i rządzący już teraz traktują się ze skrajną podejrzliwością, dlatego można się zastanowić, jak w takim przypadku będą przebiegały wyborcze sprawdziany i jak będą odbierane. Czy niezadowoleni z ich wyników nie zaczną od razu od zarzucania zwycięzcom, bez względu na to, kto nimi będzie, niedozwolonych trików i fałszowania elekcji. Problemem jest też fakt, że nie widać możliwości obniżenia napięcia. Sondaże pokazują, że premiowana jest polityczna nieustępliwość. W takiej atmosferze możliwe są akty agresji czy autoagresji ze strony zdesperowanych. Przykładem stała się niestety próba samobójcza przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie kilka dni temu.