Przedstawiciel PO w komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w stolicy Robert Kropiwnicki będzie tam po to, żeby ujawniać i pokazywać informacje, próby łamania prawa i oszukiwania rzeczywistości - powiedział lider PO Grzegorz Schetyna. W poniedziałek komisja zebrała się po raz pierwszy.

Schetyna był pytany na konferencji prasowej w Sejmie, czy nie dostrzega "pewnej niekonsekwencji" w tym, że PO delegowała swojego kandydata do komisji weryfikacyjnej, a z drugiej strony prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiada, że nie stawi się przed komisją.

Lider PO ocenił, że komisja weryfikacyjna "to jest komisja +czerezwyczajna+, taka jak w systemie bolszewickim, niezgodna z konstytucją".

Jak dodał, przedstawiciel PO w komisji, poseł Robert Kropiwnicki, będzie tam po to, "żeby ujawniać i pokazywać informacje, i próbę łamania prawa, i oszukiwania rzeczywistości, i po to, żeby o tym informować".

W poniedziałek w gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości odbywa się pierwsze posiedzenie komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji. Jest ono zamknięte dla mediów. Po jego zakończeniu zapowiedziano briefing przewodniczącego komisji wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego.

W czwartek Sejm wybrał ostatniego członka komisji - Rabieja. Oznaczało to, że komisja - już w pełnym składzie - może podjąć prace. Wcześniej Sejm wybrał siedmiu członków komisji. Byli to kandydaci: PiS - komornik Łukasz Kondratko, poseł Jan Mosiński, poseł Paweł Lisiecki i prawnik Sebastian Kaleta; PO - poseł Robert Kropiwnicki; Kukiz'15 - prawnik Adam Zieliński i PSL - radca prawny Bartłomiej Opaliński. Potrzebnej większości nie uzyskał wówczas kandydat Nowoczesnej poseł Jerzy Meysztowicz.

Komisja, jako organ administracji, ma badać zgodność z prawem decyzji administracyjnych ws. reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Komisja może utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną (uznać słuszność zwrotu nieruchomości), albo uchylić ją i podjąć decyzję merytoryczną, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość. Będzie też mogła uchylić decyzję reprywatyzacyjną i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi, który ją wydał, wraz z wiążącymi wskazaniami co do dalszego postępowania.

Komisja może stwierdzać wydanie decyzji reprywatyzacyjnej z naruszeniem prawa, jeśli wywołała ona nieodwracalne skutki prawne. Wtedy komisja może nałożyć na osobę, która skorzystała na wydaniu decyzji, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia w wysokości odpowiadającej wartości bezprawnie przejętej nieruchomości. Komisja może wstrzymywać postępowania innych organów, np. sądów, oraz wpisywać w księgach wieczystych ostrzeżenia o toczącym się postępowaniu. Może też przyznawać od miasta Warszawy odszkodowania lub zadośćuczynienia lokatorom, jeśli nieprawidłowości reprywatyzacyjne spowodowały pogorszenie ich sytuacji materialnej.

Powołanie komisji to pokłosie afery reprywatyzacyjnej w stolicy, która głośna stała się latem 2016 r. po ujawnieniu przez "Gazetę Wyborczą" szczegółów sprawy wartej ok. 160 mln zł działki przy Pałacu Kultury i Nauki, pod dawnym adresem Chmielna 70. MS przygotowało projekt ustawy, którą Sejm uchwalił 9 marca br., a 31 marca podpisał prezydent Andrzej Duda.

Opozycja podkreślała, że komisja będzie wkraczała w kompetencje władzy sądowniczej, ale nie będzie niezawisła jako swoisty "trybunał ludowy". Przedstawiciele rządu mówili o przywróceniu elementarnego poczucia sprawiedliwości i naprawieniu krzywd, oraz że komisja jest gwarancją, iż państwo "dorwie grupę cwaniaków", którzy brali udział w aferze.