Prezydent Brazylii Michel Temer oświadczył w poniedziałek, że mimo wysuniętych przeciwko niemu przez Sąd Najwyższy oskarżeń o korupcję i utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości nie ustąpi ze stanowiska. "Byłoby to przyznaniem się do winy" - powiedział.

"Jeśli chcecie, obalajcie mnie, ponieważ jeśli sam ustąpię, będzie to z mojej strony przyznanie się do winy" - oświadczył prezydent w wywiadzie opublikowanym w poniedziałek na łamach dziennika "Folha de S. Paulo".

Brazylijski Sąd Najwyższy rozpoczął w ubiegłym tygodniu na wniosek prokuratury dochodzenie przeciwko szefowi państwa w związku z podejrzeniem, że mógł uczestniczyć w czynach korupcyjnych, utrudnianiu funkcjonowania wymiarowi sprawiedliwości i działaniach organizacji przestępczej.

Brazylijskie media komentują postawę prezydenta jako "brak konsekwencji", ponieważ w przypadku kilku członków rządu podejrzanych bądź oskarżonych o korupcję nie oponował przeciwko wszczęciu śledztwa w ich sprawie.

Prokuratura wszczęła najnowsze dochodzenia wobec polityków m.in. na podstawie zeznań kilku wysokich urzędników olbrzymiego wielonarodowego koncernu mięsnego JBS. Przyznali się oni do skorumpowania za pomocą łapówek ponad 1 800 polityków z co najmniej 28 partii politycznych.

Jeśli chodzi o prezydenta Temera, jeden z współwłaścicieli JBS Joesley Batista zeznał, że wypłaca mu łapówki od 2010 roku i że np. w ciągu tego roku i następnego wyniosły one 100 000 brazylijskich reali (ok. 29 500 dolarów); był to wyraz wdzięczności za rozmaite "przysługi" ze strony Ministerstwa Rolnictwa.

Dyrektor JBS Ricardo Saud zeznał, że Temer zażądał i otrzymał 15 milionów reali (4,6 miliona dolarów) na koszty wyborów w 2014 roku dla siebie i swych kolegów partyjnych. Jednak zachował z tej kwoty prywatnie dla siebie milion reali (307 000 dolarów), zamiast użyć tych pieniędzy na cele kampanii wyborczej.

To tylko niektóre z zeznań obciążających Temera i innych czołowych działaczy jego Partii Demokratycznego Ruchu Brazylijskiego (PMDB), przytaczanych przez poniedziałkową prasę brazylijską.

Jednocześnie media przypominają bezprecedensową inicjatywę ustawodawczą obecnego liberalno-konserwatywnego prezydenta, która ma przekreślić zdobycze socjalne z ostatnich kilkunastu lat, gdy w sojuszu z innymi siłami rządziła Partia Pracujących: zamrożenie "dla uzdrowienia gospodarki" na 20 lat decyzją parlamentu z grudnia ub. roku wszelkich wydatków publicznych na edukację i zdrowie.

Przeciwko ustawie wypowiedziało się 60 proc. Brazylijczyków.

Opozycja, która dotąd protestowała przeciwko prowadzonej przez Michela Temera polityce likwidacji zdobyczy socjalnych z okresu rządów Partii Pracujących (2003-2016), zyskuje obecnie sojuszników wśród dotychczasowych politycznych zwolenników Temera, którzy pod wpływem najnowszych rewelacji prokuratury odcinają się od prezydenta. (PAP)