Badacze wysłali tajemniczych klientów do kilkunastu sieci handlowych. Mieli skanować produkty, sprawdzając ich pochodzenie. Nie dostali na to zgody nawet w sklepach polskich sieci - pisze "Gazeta Wyborcza".

Badanie zostało przeprowadzone przez agentów TakeTask na zlecenie Grupy AdRetail i instytutu badawczego ABR SESTA.

Efekty? Aż w 84 proc. badanych sklepów (dyskonty, hipermarkety, supermarkety etc.) tajemniczy klienci usłyszeli, że skanować nie mogą. Skanować bez problemów pozwoliło tylko 8 proc. nadanych sklepów. Kolejne 8 proc. wydało zgodę tymczasową (czyt. jednorazową).

Żadnych reguł tu nie było, bo na skanowanie nie godziły się polskie sieci, bądź godziły się czasami.

Dlaczego sklepy odmawiały? Anna Ruman z instytutu badawczego ABR SESTA twierdzi, że zadziałał zwykły strach. "W większości przypadków rozmowa odbywała się z pierwszym napotkanym pracownikiem ochrony lub ekspedientem, a nie osobą decyzyjną(...)Te osoby na wszelki wypadek odmawiają zgody, bo boja się odpowiedzialności przed przełożonymi" - przypuszcza Ruman.

Czy polskość produktu jest ważna? Z badań ABR SESTA wynika, że dla 85 proc. respondentów liczy się wysoka jakość produktu. Nieco więcej zwraca uwagę na jego atrakcyjną cenę. Na pochodzenie produktu zwraca uwagę mniej niż 50 proc. respondentów. (PAP)