Amerykanie wysyłają do Wielkiej Brytanii najważniejsze osoby odpowiedzialne za wysiłki pokojowe. Nad Tamizą mają się pojawić sekretarz stanu Marco Rubio oraz specjalni przedstawiciele prezydenta Donalda Trumpa: Steve Witkoff (odpowiada za kontakty z Rosją) i zajmujący się Ukrainą Keith Kellogg. Według „The Wall Street Journal” oferta ma zawierać uznanie przez Amerykanów aneksji Krymu przez Rosję oraz deklarację o zablokowaniu członkostwa Ukrainy w Sojuszu Północnoatlantyckim.
Rozmowy pokojowe: czerwone linie Ukrainy
Amerykanie mieliby też proponować utworzenie strefy neutralnej pod własnym zarządem wokół Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej, obecnie znajdującej się pod rosyjską okupacją. Ukraiński poseł Ołeksij Honczarenko, zajmujący się lobbowaniem interesów Kijowa za granicą, napisał na Facebooku z powołaniem na własne źródła w administracji Trumpa, że „USA nie stawiają przed Ukrainą wymogu uznania Krymu czy jakiegokolwiek ukraińskiego terytorium rosyjskim”, ale przyznał, że „najpewniej zakomunikują publicznie lub ogłoszą dokument przewidujący, iż Ukraina nie wstąpi do NATO”. To ostatnie byłoby odejściem od i tak ostrożnej deklaracji ze szczytu Sojuszu w Bukareszcie w 2008 r., w której zapisano, że Ukraina pewnego dnia zostanie członkiem bloku, choć nie przyznano jej lobbowanego wtedy przez Amerykanów i Polaków Planu Działań na rzecz Członkostwa.
Gdyby zaś Biały Dom uznał Krym za rosyjski, byłoby to odejście od doktryny Henry’ego Stimsona z 1932 r., przewidującej, że Stany Zjednoczone nie uznają zmian granic dokonanych w drodze podboju. Wyłomem w doktrynie były już jednak posunięcia pierwszej administracji Donalda Trumpa, która uznała Saharę Zachodnią za część Maroka, a Wzgórza Golan za część Izraela. Szczegóły planu pokojowego, zgodnie z zapowiedziami samego Trumpa, mają zostać ujawnione jeszcze w tym tygodniu. Prawicowy „New York Post” pisze, że miałby on także uwzględniać kwestie rozmieszczenia nad Dnieprem europejskich sił po zakończeniu działań wojennych. W Europie trwają na ten temat rozmowy w gronie koalicji chętnych, która miałaby delegować określoną liczbę żołnierzy. Na razie udział w niej deklarują głównie Brytyjczycy i Francuzi. Innym rozpatrywanym wariantem ma być utworzenie wspólnej komisji składającej się z przedstawicieli Rosji, Ukrainy i państwa trzeciego spoza NATO, która miałaby stanowić rodzaj misji nadzorującej zawieszenie broni.
Rozmowy pokojowe: niepokój w Unii
Wszystkim tym ruchom z niepokojem przyglądają się UE i jej państwa członkowskie, które w ostatnich miesiącach głównie reagują na propozycje Waszyngtonu, formułowane bez konsultacji i zapowiedzi. Pełna lista polityków, którzy pojawią się dziś w Londynie, do momentu zamknięcia tego wydania DGP nie była znana. Raczej nie będzie na niej Polaków. Instytucje europejskie i największe stolice odrzucają możliwość uznania aneksji jakiejkolwiek części terytorium Ukrainy przez Rosję. Część pomysłów USA została przedyskutowana w ubiegłym tygodniu podczas rozmów przedstawicieli Francji, Niemiec, Ukrainy, USA i Wielkiej Brytanii w Paryżu. Jak referował szef francuskiej dyplomacji Jean-Noël Barrot, Europejczycy poinformowali, które aspekty porozumienia w ich ocenie nie podlegają negocjacjom. Barrot określił USA mianem „mediatora”. Nie pozostawił też wątpliwości co do rozejmu wielkanocnego, ogłoszonego przez Władimira Putina, które de facto nie został wprowadzony, choć intensywność ostrzałów ograniczono. Barrot nazwał go „operacją uwodzenia” Trumpa, która miałaby łagodzić jego niezadowolenie z niezgody Kremla na pokój.
Rosja już teraz chwali Amerykanów za zablokowanie ukraińskich ambicji transatlantyckich. – To, że członkostwo Ukrainy w NATO jest wykluczone, słyszeliśmy z Waszyngtonu na różnych poziomach. Oczywiście wywołuje to nasze zadowolenie i współgra z naszym stanowiskiem, które zakłada, że Ukraina nie powinna być członkiem NATO ani mieć perspektywy integracji z Sojuszem Północnoatlantyckim, ponieważ zagrażałoby to narodowym interesom Federacji Rosyjskiej – mówił w poniedziałek Dmitrij Pieskow. Rzecznik Putina nie chciał za to komentować rewelacji na temat Krymu. – Praca nad poszukiwaniem drogi do uregulowania pokojowego nie może i nie powinna odbywać się w przestrzeni publicznej. Powinna trwać w absolutnie dyskretnym reżimie. Dlatego musimy bardzo, bardzo ostrożnie traktować niezliczone wrzutki informacyjne tego typu – podkreślił. Rosjanie nie zgadzają się za to na zachodnie kontyngenty wojskowe. – To dla nas kategorycznie niedopuszczalne – deklarował przed Wielkanocą Władisław Maslennikow z MSZ na antenie kanału Rossija-24.
Trump i Zełenski na pogrzebie Franciszka
Komisja Europejska oficjalnie nie zmienia kursu wobec Ukrainy. Wciąż trwają prace nad kolejnym pakietem antyrosyjskich sankcji, a gabinet szefowej dyplomacji Kai Kallas przygotowuje propozycję dużego pakietu wsparcia wojskowego dla Kijowa. Główni decydenci z niepokojem patrzą na ruchy administracji Trumpa i deklarują, że ich stanowisko zależy od stanowiska samej Ukrainy oraz efektów konsultacji z Brytyjczykami. Największe od czasów brexitu zbliżenie między Brukselą a Londynem ma podkreślić umowa o współpracy w dziedzinie obrony i bezpieczeństwa, która ma zostać zawarta w połowie maja. Będzie ona elementem skoordynowanego zwiększania wydatków wojskowych przez państwa europejskie. W ostatnich tygodniach relacje transatlantyckie zdominowały zaś raczej zwroty akcji w wojnie handlowej, która – jak się wydaje – straciła nieco na impecie, odkąd Trump zawiesił obowiązywanie większości ceł. W sobotę amerykański prezydent ma się pojawić na pogrzebie papieża Franciszka w Watykanie. Będzie to jego pierwsza wizyta zagraniczna od styczniowego zaprzysiężenia. Jak podała „Jewropejśka prawda”, podobny plan ma ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski. Nie wiadomo, czy przywódcy skorzystają z okazji do spotkania. ©℗
USA naciskają na rozejm w Ukrainie