Kandydat obozu władzy Micheil Kawelaszwili został zaprzysiężony na prezydenta. Choć Salome Zurabiszwili zdecydowała się opuścić rezydencję głowy państwa, utrzymuje, że pozostaje na stanowisku

– Ten budynek był symbolem tylko wtedy, gdy zasiadał w nim prawowity prezydent. Dziś zabieram ze sobą legitymizację urzędu, zabieram też flagę i wasze zaufanie – powiedziała po opuszczeniu Pałacu Orbelianich Salome Zurabiszwili do Gruzinów, którzy zebrali się w niedzielny poranek przed rezydencją prezydencką.

Kadencja Zurabiszwili powinna była zakończyć się wraz ze wczorajszym zaprzysiężeniem Micheila Kawelaszwilego, wysuniętego na to stanowisko przez rządzące Gruzińskie Marzenie (KO). Zurabiszwili, podobnie jak część Zachodu, nie uznała jego wyboru, ponieważ w skład kolegium elektorskiego weszli posłowie wybrani w kontestowanych przez opozycję wyborach parlamentarnych. W tym roku po raz pierwszy głowę państwa wskazało 300-osobowe kolegium. Również organizacje międzynarodowe, które przyglądały się przebiegowi głosowania, podkreślają, że wielu obywateli nie miało swobody głosu. W sumie – jak stwierdził Parlament Europejski w przyjętej rezolucji – wynik „nie odzwierciedla woli narodu gruzińskiego”. W rezultacie podzielona na cztery bloki opozycja nie wystawiła żadnego kandydata na prezydenta, przekonując, że proces jego wyboru był nieuczciwy.

Zurabiszwil chce kontynuować pracę

Zurabiszwili zdecydowała się co prawda opuścić w niedzielę siedzibę głowy państwa przy ul. Atoneli w centrum Tbilisi, ale utrzymuje, że pozostaje na stanowisku i będzie kontynuować swoją pracę. Zdaje się, że jej decyzja o wyprowadzce z Pałacu Orbelianich spotkała się z poparciem społeczeństwa. Była szefowa resortu obrony z ramienia KO Tina Chidaszeli stwierdziła, że „kraj nie potrzebuje teraz przywódczyni, która przebywa de facto w areszcie domowym”. Anna Gwariszwili, dziennikarka i szefowa Investigative Media Lab na Uniwersytecie Gruzińskim, przekonuje zaś, że „pozostawanie w rezydencji zamieniłoby cały proces w cyrk”. Ekipa Zurabiszwili przygotowywała się w ostatnich dniach do tego scenariusza. W sobotę dziennikarze zostali poinformowani o utworzeniu nowych kanałów komunikacji z jej administracją.

Jak tłumaczą jej współpracownicy, polityczka opracowała plan działań na najbliższe tygodnie. Planuje zorganizowanie serii spotkań z różnymi grupami społecznymi. Z przedstawicielami biznesu chce omówić sposoby zapobiegania kryzysowi, zaś z urzędnikami – metody ochrony przed represjami w instytucjach rządowych. Gruzinka zapowiedziała także dalszy udział w trwających od ponad miesiąca protestach przeciwko zawieszeniu dążeń do integracji z Unią Europejską i rozmowy z zagranicznymi przywódcami. Utrzymuje przy tym, że jej priorytetem pozostaje powtórzenie wyborów parlamentarnych. – Te wybory się odbędą, nie ma innej opcji – stwierdziła. Za kolejny cel Zurabiszwili uznaje uwolnienie wszystkich aresztowanych podczas jesiennej fali protestów, które wybuchły po tym, jak premier Irakli Kobachidze poinformował, że wstrzymuje rozmowy akcesyjne z UE na cztery lata z powodu rzekomego szantażu, jaki w relacjach z Tbilisi ma stosować Bruksela. Unii nie podoba się wiele przyjmowanych ostatnio przez KO przepisów ograniczających swobodę działania niezależnych od władz organizacji.

Po stronie opozycji m.in. Polska i USA

Opozycja cieszy się przy tym wsparciem części Zachodu. W piątek republikański kongresmen Joe Wilson zaprosił Zurabiszwili jako „jedyną prawowitą przywódczynię Gruzji” na inaugurację Donalda Trumpa. Kroki przeciwko KO podjęła też administracja odchodzącego prezydenta Joego Bidena. Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na patrona ugrupowania, oligarchę Bidzinę Iwaniszwilego. W oświadczeniu stwierdzono, że to odpowiedź na „próby podważania demokratycznej i euroatlantyckiej przyszłości Gruzji w imię interesów Federacji Rosyjskiej”. Po stronie opozycji opowiada się także Polska. – Rozmawiałem z Zurabiszwili o sytuacji w Gruzji. Zapewniłem panią prezydent o moim niezachwianym poparciu dla jej przywództwa i europejskich aspiracji narodu gruzińskiego. Mają oni niezbywalne prawo do dążenia do zjednoczonej Europy. Wyjściem z obecnego kryzysu są nowe wybory, zgodne z zaleceniami Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie – komentował przed świętami Bożego Narodzenia prezydent Andrzej Duda.

Kawelaszwili, działacz powiązanej z KO nacjonalistycznej partii Siła Ludu, jest jeszcze większym krytykiem Zachodu niż partia Iwaniszwilego, a co więcej, wprost wzywa do pogłębienia stosunków z Moskwą. Wielokrotnie oskarżał też zachodnie agencje wywiadowcze o spiskowanie w celu doprowadzenia Gruzji do wojny z Rosją. – Naród gruziński zawsze rozumiał, że pokój jest niezbędny dla przetrwania i rozwoju – mówił po zaprzysiężeniu. Przed parlamentem w ramach protestu zebrali się w tym czasie mieszkańcy stolicy z czerwonymi kartkami w rękach, którymi nawiązywali do piłkarskiej przeszłości Kawelaszwilego, który z Ałaniją Władykaukaz zdobył tytuł mistrza Rosji.