Kandydat na szefa Pentagonu budzi kontrowersje z powodu zarzutów o napaść seksualną i brak doświadczenia.

Pete Hegseth - kandydat kontrowersyjny

Wybór Pete'a Hegsetha na kandydata na sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych w administracji Donalda Trumpa budził kontrowersje od samego początku. 44-latkowi od dekady związanemu zawodowo z telewizją Fox News wypomina się głównie brak doświadczenia wymaganego na tak ważnym stanowisku oraz publiczne deprecjonowanie roli instytucji międzynarodowych, w tym Sojuszu Północnoatlantyckiego. Przypomina się też, że gdy Hegseth w 2021 r. zgłosił się na ochotnika do ochrony zaprzysiężenia Joego Bidena, jego przełożeni z Gwardii Narodowej nie przyjęli jego propozycji. Powodem były jego nawiązujące do krucjat tatuaże, czyli krzyż jerozolimski oraz hasło „Deus vult” (Bóg tak chce) na bicepsie, wywołujące wątpliwości, czy nie jest powiązany z radykalnymi grupami.

Wszystko powyższe blednie jednak przy największej i zajmującej Waszyngton kontrowersji, czyli głośnej sprawie z 2018 r., gdy konserwatywny sędzia Brett Kavanaugh bronił się w procesie nominacji w Kongresie przed zarzutami o napaść seksualną. Siedem lat temu kobieta, której dane nie są publicznie znane, oskarżyła Hegsetha o przetrzymywanie jej siłą w pokoju hotelowym. Ten zaprzecza jej zarzutom, twierdząc, że zgodziła się na kontakt fizyczny z nim. Choć Hegseth obiecuje współpracę z senatorami w celu ustalenia faktów oraz udostępnienie wszystkich informacji, to sprawa negatywnie rzutuje na jego reputację i powoduje, że jego zatwierdzenie przez Kongres wcale nie jest pewne. A bez tego nie stanie na czele Pentagonu.

Nawet republikanie mają wątpliwości

Nawet republikańscy senatorowie podkreślają, że proces nominacji Hegsetha będzie wymagał dokładnej analizy zarzutów i wiarygodności kandydata. Sprawa nabierze zapewne szerokiego medialnego rozgłosu, bo demokraci zamierzają w szczegółach opisać policyjny raport. Być może do złożenia zeznań zostanie wezwana też sama kobieta, decyzja w tej sprawie należy do senackiej komisji sił zbrojnych. Republikanie, którzy od stycznia 2025 r. będą mieli większość w Senacie i Izbie Reprezentantów, staną natomiast po raz pierwszy w nowej kadencji przed wyzwaniem zachowania partyjnej jedności.

– Musimy trzymać się linii, stać razem w szeregu. Jeśli chcemy przetrwać, to lepiej, byśmy zachowywali się odpowiednio. Lepiej nie figurować na czarnej liście Świętego Mikołaja – mówiła o sytuacji w Partii Republikańskiej senator Lisa Murkowski z Alaski. Jej zdaniem republikanie na Kapitolu są świadomi politycznych konsekwencji głosowania przeciwko nominacjom Trumpa. Jeśli nie zagłosują „za”, mogą się spotkać z konsekwencjami podczas przyszłych prawyborów. Sam Trump z kontrowersji wokół Hegsetha nic sobie nie robi. W weekend publicznie wsparł swojego kandydata, pokazując się z nim na przedmieściach Waszyngtonu na corocznym tradycyjnym meczu futbolu Army-Navy Game, w którym rywalizują drużyny Akademii Wojskowej oraz Akademii Marynarki Wojennej.

Hegseth, o ile zostanie zatwierdzony, wejdzie w buty jednego z najbardziej wpływowych przywódców Pentagonu ostatnich dekad. Odchodzący sekretarz Lloyd Austin często bywał delegowany przez Bidena do najtrudniejszych zadań i odegrał kluczową rolę w kształtowaniu odpowiedzi Zachodu na rosyjską inwazję na Ukrainę, w tym w koordynacji dostaw broni, szkoleń i wsparcia logistycznego dla Kijowa. Gdy amerykański wywiad jesienią 2022 r. ustalił, że Rosjanie rozważają użycie taktycznej broni nuklearnej na Ukrainie, to Austin dzwonił do ówczesnego ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu. Doświadczony generał ostrzegł, że jeśli Kreml sięgnie po tę broń, „wszystkie ograniczenia, w ramach których działamy w Ukrainie, zostaną ponownie rozważone”. Gdy Szojgu stwierdził, że „nie lubi, gdy mu się grozi”, Austin odparł, że „jako lider najpotężniejszej armii w historii świata nie grozi”, lecz po prostu zapowiada, jakie konsekwencje spotkają Rosjan. ©℗