Wspierająca dotychczas rząd partia Razem dla Katalonii kierowana przez przebywającego na emigracji Carlesa Puigdemonta zagroziła wycofaniem poparcia dla Pedra Sancheza.

Kontrowersyjny lider partii Razem dla Katalonii wprost zagroził wycofaniem poparcia dla rządu i w poniedziałek złożył petycję o przegłosowanie po raz kolejny wotum zaufania dla Pedra Sancheza. Według katalońskiego ugrupowania rząd nie wywiązuje się z obietnic pogłębiania autonomii regionu i nie realizuje uzgodnień, które warunkowały jego poparcie podczas głosowania nad wotum zaufania w listopadzie ubiegłego roku. – Liczył (Sanchez – red.) na nasze głosy, aby zostać premierem – niech pokaże swoją prawdziwą twarz – stwierdził Puigdemont. Utrata stanowiska przez lidera socjalistów jest wątpliwa. Ale Hiszpanię może czekać powtórka z sytuacji nad Sekwaną, czyli problemy z przyjęciem budżetu na 2025 r.

Wotum, czyli petycja

W Hiszpanii głosowanie nad wotum zaufania i wotum nieufności to odrębne procedury rządzące się innymi zasadami. Partia, która zgłosi wniosek o wotum nieufności, musi także wskazać kandydata na premiera, a samo głosowanie odbywa się bezwzględną większością głosów (połowa ważnych głosów plus jeden). Drugi przypadek – i ten dotyczy petycji złożonej przez partię Puigdemonta – to głosowanie nad wotum zaufania dla urzędującego obecnie premiera. Żeby przyjąć lub odrzucić wniosek o wotum zaufania, wystarczy zwykła większość (więcej głosów „za” niż „przeciw”). Formalnie zgłaszającym wniosek musi być sam premier. Sęk w tym, że ta druga procedura nie jest dla szefa rządu obowiązkowa i wiążąca. Od transformacji ustrojowej w 1978 r. po śmierci generała Francisco Franco tylko dwukrotnie skorzystano z głosowania nad wotum zaufania dla premiera sprawującego swoją funkcję.

Trzeciego razu najpewniej teraz nie będzie, ponieważ partia socjalistyczna już zapowiedziała, że Sanchez nie podda się tej procedurze. A to może jeszcze bardziej zaognić i tak już napiętą sytuację między partią rządzącą a ugrupowaniami regionalnymi. Razem dla Katalonii jest znane z radykalnych kroków, jak nieudana próba ogłoszenia niepodległości regionu w 2017 r., która skutkowała ucieczką Puigdemonta z kraju.

Hiszpania może mieć problem z przyjęciem budżetu na 2025 r.

Katalońscy politycy podnoszą argumenty dotyczące niewywiązywania się z ustępstw na rzecz działaczy niepodległościowych oraz niedoinwestowania całego regionu. Petycja złożona przez partię Puigdemonta będzie przedmiotem debaty na początku 2025 r. – partie opozycyjne, w tym konserwatywna Partia Ludowa oraz skrajnie prawicowy Vox – zapewniają, że poprą wniosek. Premier Sanchez najprawdopodobniej nie zastosuje się do wyniku głosowania i nie rozpisze przedterminowych wyborów. To jednak może oznaczać pójście na dalsze zwarcie z partiami regionalnymi. A ich poparcie będzie kluczowe dla przeforsowania na przełomie roku budżetu. Posłowie wciąż nie poddali pod głosowanie przyszłorocznego planu finansów państwa, ponieważ rząd Sancheza nie przedstawił jeszcze finalnego projektu ze względu na prowadzone szerokie konsultacje polityczne. Na razie najpewniej kraj czeka przyjęcie prowizorium.

Sprzeciw regionów

Regionalne ugrupowania są beneficjentami parlamentarnej arytmetyki. Razem dla Katalonii dysponuje siedmioma mandatami podobnie jak Republikańska Lewica Katalonii (ERC). Socjaliści tylko w koalicji z Junts i wszystkimi partiami regionalnymi dysponują 179 mandatami wobec 171 mandatów opozycji. Jeżeli więc jakikolwiek element różnorodnej i chwiejnej układanki Sancheza zostanie wyjęty, to rząd będzie miał problem nie tylko z przyjęciem budżetu, lecz także przeforsowaniem jakiejkolwiek własnej ustawy.

Lider prawicowej Partii Ludowej Alberto Núñez Feijóo korzysta z okazji i nawołuje do zorganizowania przedterminowych wyborów. Według lidera chadeckiej partii Sanchez może dziś „zaoferować więcej ustępstw na rzecz separatyzmu” lub zakończyć kadencję parlamentu. Partia Ludowa jest dziś – podobnie jak w poprzednich wyborach – najpopularniejszym ugrupowaniem w kraju cieszącym się 34–proc. poparciem. Na drugim miejscu w sondażach są socjaliści z poparciem 28 proc., na trzecim skrajnie prawicowy Vox (13 proc.), a na czwartym Sumar (6 proc.).

Hiszpania to kolejny duży kraj UE, w którym może dojść do kryzysu politycznego. W minionym tygodniu we Francji uchwalono wotum nieufności dla premiera Michela Barniera, który próbował przeforsować ustawy bez poddawania ich pod głosowanie w parlamencie. Paryż jest pogrążony w kryzysie de facto od wyborów europejskich wygranych przez skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe, a nowy premier będzie już trzecią osobą na tym stanowisku w ciągu pół roku. Również w Niemczech dochodzi do dużych zmian na scenie politycznej. W wyniku przedterminowych wyborów na początku przyszłego roku najpewniej władzę straci Olaf Scholz. Jego miejsce może zająć lider CDU Friedrich Merz. ©℗