Europejskie magazyny DHL już wcześniej były na celowniku rosyjskich dywersantów. Stąd podejrzenia, że katastrofa mogła nie być dziełem przypadku.

Jedna osoba zginęła, druga jest w stanie krytycznym po katastrofie samolotu transportowego w Wilnie. Maszyna hiszpańskich linii Swiftair, wykonująca zamówienie dla firmy kurierskiej DHL Lietuva, spadła na ziemię podczas podejścia do lądowania. Litewskie władze nie mają obecnie dowodów na sabotaż, ale go nie wykluczają z uwagi na to, że już wcześniej magazyny DHL bywały celami ataków dywersyjnych, których ślady prowadziły do Rosji. Minister obrony Laurynas Kasčiūnas powiedział, że śledztwo potrwa około tygodnia.

Boeing 737–400 w wersji cargo leciał z Lipska w Niemczech do Wilna. Na pokładzie byli czterej członkowie załogi i – jak to określiła rzeczniczka DHL Lietuva Aušra Rutkauskienė – „sprowadzane na co dzień towary importowe”. Opublikowane na YouTubie rozmowy z wieżą, które prowadziła załoga, do ostatniej chwili nie wskazywały na nic niepokojącego. O godz. 5.28 rano czasu miejscowego samolot rozbił się na wileńskiej Lipówce, 1,5 km od progu pasa startowego. Zginął hiszpański pilot, a dwóch członków załogi przewieziono do szpitala. Publiczny kanał LRT podaje, że jedna z nich jest w stanie krytycznym. W wyniku wypadku spłonął budynek mieszkalny. Najpewniej nie nadaje się on już do odbudowy. Władze Wilna zapewniły jego kilkunastu mieszkańcom miejsca w hotelach. Litewski Czerwony Krzyż uruchomił zbiórkę pomocy dla nich. Wileńskie lotnisko wstrzymało operacje na niemal trzy godziny.

Szef Narodowego Centrum Zarządzania Kryzysowego Vilmantas Vitkauskas powiedział, że wstępne dane wskazują na problemy techniczne samolotu, ale zwierzchnik policji Arūnas Paulauskas zastrzegł, że nie należy wykluczać aktu terroru. – Jest za wcześnie, by wiązać poniedziałkowy wypadek samolotu transportowego DHL w Wilnie z aktem sabotażu, ale wersja związana z terroryzmem nie została odrzucona – przyznał szef Departamentu Bezpieczeństwa Państwowego Darius Jauniškis. Na to, że Wilno poważnie traktuje tę wersję, wskazuje pilna narada szefów służb mundurowych u prezydenta Gitanasa Nausėdy. – Widzimy, jak nabierająca pewności siebie Rosja staje się coraz bardziej agresywna, a i nasi partnerzy zagraniczni zaczęli ostrzegać przed aktami sabotażu i terroryzmu – dodawał Jauniškis po spotkaniu z głową państwa. – Już wcześniej mieliśmy do czynienia z blokowaniem sygnału GPS. Skarżyły się na to linie lotnicze latające na Litwę – wskazywał dowódca sił zbrojnych gen. Raimundas Vaikšnoras. – Nie wiemy, jakie wyniki przyniesie śledztwo, ale na pewno nigdy nie poddamy się panice – zapowiadał Nausėda.

Wcześniej w magazynach DHL w Birmingham i Lipsku wybuchały paczki z podejrzanymi substancjami. Ślady prowadziły do Rosji, a służby, także polskie, zatrzymały kilku podejrzanych. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego informowała w październiku, że „osoby realizujące zadania na zlecenie rosyjskich służb specjalnych były zaangażowane m.in. w dystrybucję w Europie przesyłek kurierskich zawierających zakamuflowane substancje zapalające oraz mechanizm czasowy, ulegały one zapłonowi w czasie transportu”. Dane ABW sprzed miesiąca mówiły o postawieniu zarzutów ok. 20 osobom podejrzanym o działalność dywersyjną na rzecz rosyjskich służb. „Ich celem jest przede wszystkim zastraszenie obywateli Polski i państw Zachodu oraz zniechęcenie ich do udzielania dalszego wsparcia Ukrainie. Jednocześnie stanowią one narzędzie służące Moskwie do testowania odporności RP i naszych sojuszników na zagrożenia hybrydowe” – pisała agencja. Warszawa w reakcji zamknęła rosyjski konsulat generalny w Poznaniu. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nazwał podobne oskarżenia „bełkotliwymi wrzutkami informacyjnymi”. ©℗