Strefa Gazy jest dziś najbardziej niebezpiecznym miejscem dla sektora humanitarnego. W ostatnich dniach zginęło tam sześciu pracowników ONZ. Izrael twierdzi, że współpracowali z Hamasem.

Izraelskie wojsko zbombardowało prowadzoną przez Organizację Narodów Zjednoczonych szkołę al Dżauni, która w czasie wojny służyła jako tymczasowe schronienie dla ok. 12 tys. palestyńskich przesiedleńców. Według szacunków ONZ od początku wojny swoje domy opuściło ok. 90 proc. mieszkańców pogrążonego w wojnie terytorium.

W czwartkowym ataku na szkołę w centralnej części enklawy zginęło co najmniej 18 osób, w tym 6 pracowników Agencji Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA). Izraelczycy od dłuższego czasu nawołują do zamknięcia agencji.

Sekretarz generalny ONZ António Guterres określił działania Izraelczyków jako „niedopuszczalne”. Dyplomata stwierdził też, że brak odpowiedzialności za zabójstwo członków personelu ONZ i innych pracowników organizacji humanitarnych w Strefie Gazy jest „całkowicie nie do przyjęcia”. – Te dramatyczne naruszenia międzynarodowego prawa humanitarnego muszą się natychmiast skończyć – komentował.

Władze Izraela tłumaczą jednak, że celem ataku było centrum dowodzenia Hamasu, które znajdowało się wewnątrz szkoły. Opublikowały też listę, na której znalazły się nazwiska dziewięciu zabitych osób i które zdaniem Izraela były związane z Hamasem. Izraelczycy przekazali, że trzech z nich pracowało dla UNRWA.

Tel Awiw wielokrotnie bombardował szkoły, twierdząc, że bojownicy wykorzystują je i przebywających na ich terytorium Palestyńczyków jako żywe tarcze. Obrana przez Izraelczyków strategia doprowadziła do śmierci ponad 220 pracowników UNRWA od początku wojny – wynika z szacunków szefa agencji Philippe Lazzariniego.

Dzieje się tak mimo istnienia systemu, który ma zagwarantować organizacjom humanitarnym ochronę przed atakami w Strefie Gazy. Grupy pomocowe koordynują swoje działania z walczącymi stronami: pojazdy i budynki, z których korzystają, są oznakowane, a izraelskie wojsko każdorazowo zatwierdza trasę przejazdu konwojów humanitarnych.

Choć poszczególne organizacje dzielą się swoimi współrzędnymi z władzami izraelskimi, na przestrzeni ostatnich miesięcy wielokrotnie dochodziło do ataków na miejsca, w których znajdowali się ich pracownicy. Najlepszym tego przykładem jest kwietniowy ostrzał konwoju World Central Kitchen, w którym zginęło siedem osób, w tym Polak Damian Soból. Tel Awiw oficjalnie przyznał się do ataku, a wojsko utrzymuje, że do wszystkiego doprowadziła „seria strasznych pomyłek”.

Strefa Gazy jest dziś najbardziej niebezpiecznym miejscem dla pracowników sektora humanitarnego. Jak wynika z danych Aid Worker Security Database, od 7 października na całym świecie zabitych zostało 378 pracowników organizacji pomocowych. Ponad 75 proc. z nich zmarło w Palestynie. – Lekceważenie podstawowych zasad międzynarodowego prawa humanitarnego, zwłaszcza ochrony ludności cywilnej, nie może i nie powinno być akceptowane przez społeczność międzynarodową – ocenia szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.

Sytuacja wymyka się spod kontroli również na Zachodnim Brzegu, gdzie w ubiegłym tygodniu izraelski snajper zabił pracownika ONZ. Sufyan Jaber Abed Jawwad był pierwszym członkiem personelu UNRWA zabitym na Zachodnim Brzegu od ponad dekady.

Przemoc eskaluje tam od końca sierpnia, kiedy izraelscy żołnierze wkroczyli do Dżeninu, Nablusu, Tubasu i Kalkilji na północy Zachodniego Brzegu w ramach operacji Summer Camps. Zdaje się, że jest to odpowiedź na nieudany samobójczy zamach bombowy w Tel Awiwie, do którego doszło w zeszłym miesiącu. Izraelskie media podają, że przywódcy państwa żydowskiego zaczęli wówczas określać region jako „drugi najbardziej krytyczny front” po Strefie Gazy.

Jest to największa izraelska operacja na tym terytorium od zakończenia drugiej intifady w 2005 r. IDF szacuje, że zabił już co najmniej 14 bojowników, w tym regionalnych przywódców Hamasu i Islamskiego Dżihadu, oraz aresztował kolejnych 30. Izraelczycy twierdzą też, że skonfiskowali „duże ilości broni”. Według palestyńskiego ministerstwa zdrowia w Ramallah podczas nalotów na Zachodnim Brzegu zginęło 36 osób, w tym 21 w Dżeninie. Palestyńskie statystyki nie uwzględniają jednak podziału na bojowników i cywilów. ©℗