Péter Magyar – były mąż byłej minister sprawiedliwości – po ujawnieniu skandalu korupcyjnego w węgierskim rządzie zainicjował masowe protesty w Budapeszcie. Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego rządzący Fidesz musi się zmierzyć z nową inicjatywą opozycji.

Na ulice Budapesztu w sobotę wyszły dziesiątki tysięcy ludzi w proteście przeciwko korupcji w obozie władzy. Chcą odsunięcia od władzy rządzącego Węgrami od 14 lat Fideszu. Główny organizator protestów, Péter Magyar, ma wprawdzie nikłe szanse na nawiązanie politycznej rywalizacji z partią Viktora Orbána, jednak tak liczne protesty na dwa miesiące przed eurowyborami to dla Fideszu ryzyko.

– My, Węgrzy, jednoczymy się – mówił Magyar, zapowiadając jednocześnie powstanie nowego ugrupowania opozycyjnego. Nie on pierwszy rzucił wyzwanie Orbánowi ani nie on pierwszy zapowiadał przemeblowanie na węgierskiej scenie politycznej.

Na fali skandalów

Ostatni większy zryw opozycji węgierskiej miał miejsce podczas wyborów parlamentarnych w 2022 r. Nadzieję mieli nieść samorządowcy, którzy próbowali stworzyć jeden blok opozycyjny. Ostatecznie spory wewnętrzne doprowadziły do rozdrobnienia i sromotnej porażki w rywalizacji z obozem Orbána. Tym razem jednak Fidesz będzie musiał zmierzyć się z osobą z wnętrza swojego środowiska – Magyar jest byłym mężem byłej minister sprawiedliwości Judit Vargi. Pełniła ona swoje obowiązki w latach 2019–2023, a więc w trakcie najgorętszego sporu Węgier z Komisją Europejską o praworządność. W lutym tego roku zrezygnowała z aktywnsości publicznej po tym, jak wyszła na jaw afera z ułaskawieniem przez prezydent Katalin Novák wicedyrektora placówki opiekuńczej skazanego za pomoc w tuszowaniu afery pedofilskiej w ośrodku. Varga podała się do dymisji razem z prezydent Novák. Węgrzy jednak zareagowali nie tylko na tę aferę, lecz także na ujawnienie przez Magyara taśm mających stanowić dowód na korupcję w obozie władzy.

Pod koniec marca, już po rozstaniu z Vargą, Magyar opublikował dwuminutowe nagranie z ubiegłego roku będące fragmentem rozmowy między ówczesnymi małżonkami. Ma ono dowodzić, że szef gabinetu premiera – Antal Rogán – manipulował dokumentami dotyczącymi korupcji z udziałem byłego wiceszefa resortu sprawiedliwości Pála Völnera. Sam Völner podał się do dymisji jeszcze w 2021 r., kiedy postawiono mu zarzut przyjmowania łapówek. Nowym wątkiem jest jednak wsparcie dla Völnera ze strony Rogána. Na fali tych dwóch afer Magyarowi udało się zebrać dziesiątki tysięcy przeciwników rządów Orbána, ale jak sam podkreśla, proces budowania formacji politycznej dopiero przed nim.

Wyborcze wyzwania

Według sondażu Instytutu Republikon z Budapesztu, jeśli Magyar zdecydowałby się założyć partię polityczną, mógłby liczyć na 15 proc. poparcia i stanowiłby trzecią – po koalicji Fidesz-KDNP oraz Koalicji Demokratycznej – siłę w parlamencie. Z kolei zgodnie z sondażem Median z połowy marca aż 68 proc. wyborców słyszało o wejściu na scenę polityczną Magyara, a 13 proc. z nich stwierdziło, że może on liczyć na ich poparcie.

Pytanie jednak, czy Magyar będzie w ogóle w stanie wykorzystać tę popularność. Pierwszym sprawdzianem teoretycznie mogłyby być wybory europejskie, ale trudno sobie wyobrazić, by politykowi udało się zarejestrować listy i przeprowadzić kampanię w ciągu dwóch miesięcy. Magyar, który sam jest byłym działaczem Fideszu, sonduje wobec tego połączenie sił z którąś z funkcjonujących już partii politycznych (nie biorąc pod uwagę Fideszu, rzecz jasna).

Kolejne masowe demonstracje są zaplanowane na początek maja. Lider nowej opozycyjnej siły zapowiedział też objazd po kraju. W trakcie spotkań z Węgrami ma przede wszystkim stawiać nacisk na krytykę krajowych mediów za ich propagandowy charakter oraz piętnowanie korupcji na wysokich szczeblach władzy, czyli w obozie Orbána.

Notowania spadają, ale poparcie i tak wysokie

Według części ekspertów inicjatywa Magyara zaskoczyła obóz rządzący, ale trudno spodziewać się jego politycznych sukcesów w najbliższym czasie. Szef gabinetu politycznego premiera Balázs Orbán, pytany o nową konkurencję, odparł jedynie, że „takie postacie” jak Magyar pojawiają się na węgierskiej scenie politycznej i odchodzą. Trudno odmówić mu racji – na Węgrzech żadna partia nie nawiązała realnej rywalizacji z Fideszem, od kiedy ten objął władzę. Co więcej, partia rządząca może liczyć na ok. 50-proc. poparcie. Tylko raz, w 2018 r., ugrupowanie zanotowało niższy wynik – 49,27 proc. głosów. Przed wyborami do PE sondażowe notowania Fideszu zaczęły wprawdzie spadać, jednak wciąż rządzący mogą liczyć na poparcie sięgające ok. 48–49 proc. Wygląda więc na to, że i tym razem przemeblowania węgierskiej sceny politycznej nie będzie. ©℗

15 proc. na takie poparcie mogłaby liczyć nowa partia Magyara. Byłaby trzecią siłą na Węgrzech