Zacięty wyścig o fotel prezydencki zakończył się zwycięstwem kandydata prozachodniej Demokratycznej Partii Postępu Lai Ching-te.

Wyniki sobotnich wyborów parlamentarno-prezydenckich są niejednoznaczne. Z jednej strony prezydentem został Lai Ching-te z pro zachodniej Demokratycznej Partii Postępu (DPP). Będzie to bezprecedensowa trzecia kadencja przedstawiciela tej frakcji u władzy. Choć z Hou You-yi, preferowanym przez Chiny kandydatem Kuomintang (KMT), Lai wygrał, zdobywając ponad 900 tys. głosów, to miał ich w sumie niewiele ponad 40 proc. Cztery lata temu jego poprzedniczka Tsai Ing-wen miała 57 proc. poparcia. Jedno cześnie DPP straciła większość w 113-osobowym parlamencie. – Oznacza to, że nie pracowaliśmy wystarczająco ciężko. Istnieją obszary, w których musimy z pokorą spojrzeć wstecz i dokonać przeglądu – komentował Lai.

Krótko po ogłoszeniu zwycięzcy wyścigu o fotel prezydencki rzecznik ChRL ds. Tajwanu Chen Binhua stwierdził, że „Tajwan jest chiński”. – Te wybory nie mogą zmienić podstawowego wzorca rozwoju stosunków. Nie mogą też zmienić wspólnego pragnienia rodaków po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej, którzy oczekują zbliżenia – dodał.

„Wzywamy władze w Pekinie do poszanowania wyników wyborów i stawienia czoła rzeczywistości” – przekazało w oświadczeniu ministerstwo spraw zagranicznych Tajwanu.

Marcin Przychodniak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych tłumaczy, że reakcja władz w Pekinie na sukces Lai jest nieco schizofreniczna. – W odpowiedzi na pytania o wybory na Tajwanie chiński MSZ wskazuje, że jest to kwestia wewnętrzna, nie zaś międzynarodowa.

Resort nie jest więc zdaniem Chin właściwym adresatem takich pytań – opowiada.

Choć podkreśla, że na razie odpowiedź Pekinu ograniczyła się do retoryki.

Władze Państwa Środka zostawiły sobie pole zarówno do eskalacji militarnej, jak i gospodarczej. Dotychczasowe restrykcje nie były bowiem szczególnie dotkliwe dla tajwańskiej gospodarki. – To może nastąpić z czasem. Na razie Chińczycy chcą zobaczyć, jaką politykę zasugeruje Lai. W przeciwieństwie do swojej poprzedniczki, która miała za sobą większość w parlamencie, będzie on musiał iść bowiem na więcej kompromisów – mówi.

Chun-Yi Lee z Uniwersytetu w Nottingham podkreślała w przedwyborczej rozmowie z DGP, że Lai, który w przeszłości zajmował publicznie bardziej wyraziste stanowisko w kwestii niepodległości Tajwanu, będzie dążył do utrzymania statusu quo. – Powrót do niepodległościowej narracji byłby postrzegany jako niebezpieczny sygnał – komentowała ekspertka.

Jest więc mało prawdo podobne, by sobotnie wybory wpłynęły natychmiast na sytuację gospodarczą na świecie, wywołując zmianę w globalnej podaży chipów. Według szacunków Rhodium Group wyspa produkuje ok. 90 proc. najbardziej zaawansowanych chipów na świecie.

Niepewności związane z sytuacją geopolityczną wokół Cieśniny Tajwańskiej sprawiły, że od 2021 r. Unia Europejska dążyła do zmniejszenia zależności od importu chipów, zarówno w celu zwalczania niedoborów z czasów pandemii, jak i dlatego, że zależność od zagranicznych dostawców stanowi ryzyko polityczne i handlowe. Ale – jak pisze portal Politico – nawet ewentualne przeniesienie części zaawansowanej produkcji mikroprocesorów pozostaje w dużym stopniu uzależnione od Tajwanu. Tamtejszy gigant TSMC w sierpniu ubiegłego roku ogłosił bowiem plany otwarcia zakładu produkcyjnego w Dreźnie. To przedsięwzięcie, w którym uczestniczą również niemieckie firmy Bosch i Infineo oraz holenderska NXP. Tajwańskie przedsiębiorstwo w 2025 r. ma także uruchomić zakład w amerykańskim stanie Arizona.

Marcin Przychodniak podkreśla, że w ostatnich latach w Europie dominował trend zacieśniania relacji z Tajwanem. – Wpisywała się w niego również Polska, choć o rozwoju kontaktów nie mówiło się publicznie głośno, jak w Czechach czy na Litwie – wskazuje. Z danych GUS wynika, że w 2022 r. (nowsze dane nie są dostępne) wartość polskiego eksportu na Tajwan wyniosła 1,1 mld zł, a importu – prawie 13 mld zł. To wzrost względem 2021 r., kiedy Polska wyeksportowała na Tajwan towary o wartości ponad 694 mln zł, za importowała zaś równowartość 9,3 mln zł. ©℗