Przeprowadzony 7 października atak palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas na Izrael, skutkujący śmiercią ponad 1400 osób, został zorganizowany w tajemnicy przed większością bojowników tego ugrupowania, a działania terrorystów opierały się na ustnych rozkazach - powiadomił brytyjski dziennik "Guardian".

Rozpoczęta przez atak Hamasu wojna w Strefie Gazy trwa już drugi miesiąc. Liczba ofiar śmiertelnych sięgnęła 10 569 osób, w tym 4324 dzieci – podało w środę ministerstwo zdrowia kierowane przez Hamas. Ministerstwo twierdzi, że w miarę ciągłego pogarszania się sytuacji humanitarnej ponad 26 tys. osób zostało rannych, a prawie 1,5 mln musiało opuścić swoje domy.

Zbrojne skrzydło Hamasu, Brygady al-Kassama, dokonało 7 października skoordynowanego ataku na Izrael z powietrza, wody i lądu. W operacji zwanej Nawałnicą Al-Aksa, która była najbardziej ambitną operacją Hamasu od czasu przejęcia kontroli nad Strefą Gazy w 2007 roku, zginęło ponad 1 tys. izraelskich cywilów, zamordowanych w domach i podczas plenerowego festiwalu muzycznego, a także ponad 300 żołnierzy.

Pierwsze polecenia wydano przed godz. 4 rano, by każdy, kto uczestniczył w regularnych sesjach szkoleniowych, udał się na modlitwę o świcie - rekonstruuje wydarzenia "Guardian". Godzinę później przekazano nowe ustne instrukcje, by przynieść posiadaną broń oraz amunicję do określonych punktów orientacyjnych, jednak nadal nie powiedziano nikomu, co się wydarzy.

Decyzja o wydaniu ustnych instrukcji tysiącom bojowników Hamasu, rozproszonych wśród 2,3 mln mieszkańców Strefy Gazy, miała na celu zmylenie izraelskich systemów nadzoru i ukrycie informacji na temat tego, co może się wkrótce wydarzyć przed siecią izraelskich szpiegów.

O godz. 6 rano przekazano spisane już rozkazy, by wszyscy udali się szybko do wyrw w płocie granicznym otaczającym Gazę, które zostały właśnie wysadzone lub rozbite, i zaatakowali izraelskich żołnierzy oraz cywilów po drugiej stronie. Niektóre źródła podają, że palestyńskich bojowników, którzy wtargnęli na terytorium Izraela, było 3 tys. Znajdowali się wśród nich członkowie Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, niezależnej organizacji sprzymierzonej z Hamasem, która dołączyła do ataku, gdy tylko dowiedziała się o rozbiciu ogrodzenia. W obliczu ogólnego chaosu ze Strefy Gazy wylewali się także cywile, ośmieleni powolną reakcją izraelskich sił bezpieczeństwa.

Każda jednostka miała inny cel: bazę wojskową, kibuc, drogę lub miasto. Ślady pozostawione przez terrorystów wskazują na tortury i gwałty dokonane na kobietach. Do Strefy Gazy uprowadzono ponad 240 zakładników, w tym ponad 80-letnich seniorów i co najmniej 33 dzieci, spośród których dziesięcioro nie skończyło jeszcze pięciu lat. Uważa się, że pierwotnym celem nie był festiwal muzyczny w Reim, gdzie zginęło ponad 260 osób.

Kiedy siły izraelskie zaczęły się gromadzić, Hamas rozkazał niektórym napastnikom wycofać się. Duża część dowódców wróciła wówczas do Gazy. Oznacza to, że choć zginęło wielu członków brygad Kassama, większość przywódców pozostała przy życiu.

Tego samego dnia premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił wojnę z Hamasem, a armia izraelska rozpoczęła operację odwetową Żelazne Miecze. Od tego czasu Izrael przeprowadził ponad 12 tys. ataków powietrznych i artyleryjskich skierowanych w Strefę Gazy, a także - po kilku tygodniach - wysłał tam siły lądowe. Obecnie trzy dywizje znajdują się w północnej części Strefy Gazy, przecinając jej terytorium na pół i stale posuwając się w stronę centrum miasta Gaza.

Po 7 października Stany Zjednoczone wysłały ekspertów wojskowych do Izraela, którzy mieli - według mediów izraelskich - przekonywać, że walka w miastach będzie zbyt krwawa, dlatego rozsądniejszym rozwiązaniem byłaby operacja składająca się z nalotów i rajdów sił specjalnych. Izrael poszedł jednak inną drogą, wysyłając czołgi, piechotę i inżynierów wojskowych, by przeprowadzili działania bojowe na terenach wzdłuż granicy, a potem dotarli do przedmieść miasta Gaza. Do sił lądowych operujących w Strefie Gazy dołączyło tysiące rezerwistów.

Całe dzielnice miasta Gaza zostały zrównane z ziemią, a ciała w białych całunach piętrzyły się przed szpitalami, gdzie chirurdzy operowali na zakrwawionych podłogach przy świetle telefonów. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje, że w wyniku wojny w Gazie codziennie ginie średnio 160 dzieci.

Organizacje praw człowieka skrytykowały Izrael za brak ochrony szpitali, szkół i domów modlitwy podczas ciężkich nalotów. WHO oświadczyła 5 listopada na platformie X, że, jak dotąd, "udokumentowała 102 ataki na obiekty opieki zdrowotnej w Strefie Gazy". Agencja ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA) ostrzegła przed kryzysem zdrowia publicznego w przepełnionych obiektach, w których schroniło się około 717 tys. Palestyńczyków.

Operacja Żelazne Miecze jest dla Izraela skomplikowana ze względu na zakładników, w tym bardzo małe dzieci i osoby starsze. Przypuszcza się, że są one przetrzymywane w sieci tuneli, rozciągającej się na setki kilometrów. Co najmniej 350 tys. cywilów pozostało na obszarach najbardziej dotkniętych bombardowaniami.

Najważniejszy sojusznik Izraela, Stany Zjednoczone, poparł ten kraj w wojnie z Hamasem, ale także nalegał na powściągliwość i ułatwienie dostaw pomocy humanitarnej oraz umożliwienie ewakuacji do Egiptu kilkuset uchodźcom z zagranicznymi paszportami przez przejście graniczne Rafah.

Niemniej, w odpowiedzi na atak Hamasu, Izrael zaostrzył blokadę Strefy Gazy, trwającą od 2007 roku. Według ONZ od czasu otwarcia przejścia granicznego w Rafah, które nastąpiło 21 października, do półenklawy wjechało łącznie 569 ciężarówek z pomocą, przewożących żywność, wodę i leki.

Pomimo coraz częstszych wezwań do zawieszenia broni Netanjahu dał jasno do zrozumienia, że to nie nastąpi, dopóki zakładnicy nie zostaną uwolnieni. Powiedział, że Izrael zapewni "całkowite bezpieczeństwo" w Gazie po zakończeniu wojny, dopuszczając jednocześnie ewentualne "przerwy taktyczne" w nalotach, by uwolnić jeńców i dostarczyć pomoc na oblężone terytorium. (PAP)

baj/ szm/