Prezydent Joe Biden podpisał w środę dekret wykonawczy zakazujący amerykańskim firmom niektórych inwestycji technologicznych w Chinach. Ma to zamknąć Pekinowi dostęp do najbardziej zaawansowanych technologii, które mogą być wykorzystywane do modernizacji chińskiej armii.

Zarządzenie upoważnia ministra skarbu do zakazania lub ograniczenia niektórych amerykańskich inwestycji w chińskie podmioty w sektorach: półprzewodników i mikroelektroniki, kwantowych technologii informacyjnych oraz niektórych systemów sztucznej inteligencji.

W liście do Kongresu prezydent podkreślił, że podjął zdecydowane działania, aby poradzić sobie z zagrożeniem płynącym z rozwoju takich krajów jak Chiny "w zakresie wrażliwych technologii i produktów o kluczowym znaczeniu dla wojska, wywiadu, inwigilacji lub cybernetyki".

Dekret dotyczy inwestycji w chińskie firmy opracowujące oprogramowanie do projektowania układów scalonych i narzędzia do ich produkcji. Dominują na tym polu USA, Japonia i Holandia. Pekin pracuje jednak nad stworzeniem rodzimych alternatyw.

Lider większości demokratycznej w Senacie, Chuck Schumer, pochwalił rozporządzenie Joe Bidena.

"Zbyt długo amerykańskie pieniądze pomagały napędzać rozwój chińskiej armii. Dziś Stany Zjednoczone podejmują strategiczny pierwszy krok, aby zapewnić, że amerykańskie inwestycje nie zostaną wykorzystane do chińskiego postępu wojskowego" - podkreślił.

Zdaniem Republikanów dekret prezydenta Bidena jest krokiem w dobrą stronę, ale niewystarczającym.

Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów, Michael McCaul, wyraził uznanie za wysiłki zmierzające do ograniczenia nowych inwestycji zagranicznych w Chinach.

"Niepokojące jest jednak nieuwzględnienie istniejących inwestycji technologicznych oraz sektorów takich jak biotechnologia i energia" – zauważył.

Ambasada ChRL w Waszyngtonie oświadczyła, że Chiny są bardzo rozczarowane wprowadzeniem zakazów, które naruszą interesy zarówno chińskich, jak amerykańskich firm i inwestorów.

"Chiny będą uważnie śledzić sytuację i zdecydowanie chronić własne prawa i interesy" - zapowiedział rzecznik ambasady.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

ad/ sp/