Bruksela chce dofinansować przemysł zbrojeniowy, żeby przyspieszyć dostawy dla Kijowa.

Dodatkowe 500 mln euro, mające przyspieszyć produkcję amunicji na Starym Kontynencie, to pokłosie trzyczęściowego planu Komisji Europejskiej, którego efektem ma być przekazanie Ukrainie w ciągu 12 miesięcy 1 mln sztuk amunicji, w tym głównie pocisków artyleryjskich 155 mm.

Porozumienie między państwami członkowskimi, Komisją Europejską i Parlamentem Europejskim, osiągnięte pod koniec zeszłego tygodnia przez przewodnictwo hiszpańskie, w tym tygodniu będzie musiało zostać zatwierdzone przez europosłów. Dziś zgodę na uruchomienie trzeciego etapu planu dozbrajania Ukrainy ma wyrazić komisja przemysłu PE, a głosowanie nad ustawą przyznającą dodatkowe 500 mln euro na produkcję amunicji jest przewidziane na czwartek. Początkowo państwa UE przekazywały Ukrainie amunicję z własnych zapasów. W ciągu dwóch miesięcy udało się wówczas wysłać 220 tys. sztuk amunicji, w tym 1300 wspomnianych pocisków artyleryjskich. 1 mld euro zrefinansowano z Europejskiego Instrumentu na Rzecz Pokoju. W drugim etapie KE wydzieliła w ramach tego funduszu kolejny 1 mld euro na wspólne zakupy, które mogą być składane przez minimum trzy państwa. Bruksela nie ma jeszcze dokładnych danych na ten temat, ale do inicjatywy przyłączyło się 17 z 27 państw UE oraz Norwegia.

Teraz UE chce domknąć swój plan przekazania miliona sztuk amunicji dla Ukrainy trzecim etapem, czyli dofinansowaniem europejskich firm zbrojeniowych. Według informacji przekazanych przez komisarza ds. rynku wewnętrznego Thierry’ego Bretona wsparcie mogłyby uzyskać firmy z kilku państw, które mają możliwość produkcji pocisków 155 mm lub innych typów wskazanych przez Kijów, w tym z Bułgarii, Czech, Francji, Polski, Rumunii i ze Słowacji. Wstępne konsultacje z kilkunastoma przedsiębiorstwami przeprowadził już Breton, ale z uwagi na przeciągające się rozmowy z PE Bruksela nie wskazała jeszcze, które firmy oraz na jakie kwoty mogą otrzymać dofinansowanie. W toku negocjacji między państwami a PE zniesiono za to wymóg uzyskania pozwolenia na przewóz amunicji wewnątrz UE, co ułatwi transport nad Dniepr. Usunięte jednak zostały także pierwotne zapisy, które pozwalałyby firmom zbrojeniowym wprowadzić większą liczbę zmian w fabrykach, co miało przyspieszyć produkcję.

Nie zdecydowano się również – co pierwotnie zaproponowała Komisja – na wykorzystanie do wsparcia zbrojeniówki pieniędzy z Funduszu Spójności. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę środki z tego funduszu są zagospodarowywane przez państwa członkowskie w zależności od potrzeb. W wielu przypadkach wydatki nie muszą być bezpośrednio związane z unijną polityką spójności. Choć Bruksela argumentowała w rozmowach z europosłami, że zwiększenie produkcji w fabrykach zbrojeniowych będzie pozwalało na tworzenie nowych miejsc pracy i przyczyni się do rozwoju mniej zamożnych regionów UE (m.in. w Rumunii czy na Słowacji), to według deputowanych PE Fundusz Spójności w bieżącej perspektywie finansowej jest właściwie pusty i nie ma sensu go bardziej eksploatować. Firmy, które uzyskają wsparcie w ramach propozycji, która ma wejść w życie jeszcze w tym tygodniu, mogą liczyć na sfinansowanie do 35 proc. swoich mocy produkcyjnych, a w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw może ono wzrosnąć do 45 proc.

Pierwotna propozycja obejmowała 40-proc. finansowanie z możliwością podwyższenia do 50–60 proc. Co istotne, z pieniędzy będą mogły najpewniej skorzystać także firmy zarejestrowane poza Unią Europejską, ale mające siedzibę na terenie któregoś z jej państw członkowskich, pod warunkiem że przejdą kontrolę KE dotyczącą bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Część europosłów i państw w toku prowadzonych dyskusji wyrażała wątpliwości, czy kwota 500 mln euro może realnie wesprzeć europejskie zdolności produkcyjne. Bruksela traktuje to jednak jako pierwszy krok w dalszych pracach nad odbudową europejskiego przemysłu. Początkowo te wysiłki miał uzupełniać Europejski Program Inwestycji Obronnych, ale z uwagi na wyczerpywanie się pieniędzy z wieloletniego budżetu program nie zostanie zaproponowany w obecnej kadencji Komisji Europejskiej. Jeśli w ogóle będzie kontynuowany, to dopiero po przyszłorocznych wyborach do PE i rozpoczęciu prac unijnych instytucji w nowym kształcie i składzie. ©℗