USA dążą do ograniczenia irańskiego programu nuklearnego i wstrzymania sprzedaży Rosjanom pocisków balistycznych i dronów bojowych.

Stany Zjednoczone po cichu wznowiły pośrednie rozmowy z Iranem. Chcą nieformalnego porozumienia, które miałoby zapobiec dalszej eskalacji napięć z ajatollahami. Tym bardziej że – jak przekonuje odpowiedzialny za politykę blisko- wschodnią w administracjach kilku prezydentów dyplomata Dennis Ross – Amerykanie wolą skupić się na kwestii rosyjskiej inwazji na Ukrainę, a nie kolejnych konfliktach na Bliskim Wschodzie.

Irańczycy potencjalne porozumienie określają mianem politycznego zawieszenia broni, a Departament Stanu podkreśla, że o przywróceniu umowy nuklearnej, z której administracja byłego prezydenta Donalda Trumpa wycofała się w 2018 r., nie ma obecnie mowy. – Pogłoski na ten temat są fałszywe i wprowadzają w błąd – przekonywał rzecznik resortu Matthew Miller. Zdaniem Alego Vaeza z International Crisis Group podejmowane w ostatnim czasie wysiłki nie mają na celu osiągnięcia przełomu. Chodzi jedynie o „zapobieżenie sytuacji, która mogłaby doprowadzić do destabilizacji”. Z informacji CNN wynika, że rozmowy toczą się od końca ubiegłego roku.

W ich trakcie Teheran mógłby zobowiązać się do niewzbogacania uranu powyżej obecnego poziomu 60 proc. czystości oraz do współpracy z międzynarodowymi inspektorami jądrowymi. Ale – co kluczowe z perspektywy Europy – Amerykanie zabiegają również, by władze Iranu wstrzymały sprzedaż broni do Rosji. Doniesienia te pojawiają się w czasie, kiedy oba państwa wzmacniają współpracę militarną. Na początku czerwca Waszyngton oskarżył Teheran o pomoc w budowie fabryki dronów w pobliżu Moskwy. Wskazując na ustalenia amerykańskiego wywiadu, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby tłumaczył, że Iran dostarcza już Rosji niezbędne do jej budowy materiały. Te – podobnie jak drony – wysyłane są przez Morze Kaspijskie. Zdaniem USA fabryka może zostać otwarta na początku przyszłego roku. „The New York Times” wskazuje, że ewentualne porozumienie umożliwiłoby również wypuszczenie z irańskich więzień trzech Amerykanów. Wśród nich mógłby się znaleźć irańsko-amerykański biznesmen Siamak Namazi, który przetrzymywany jest w więzieniu Ewin od 2015 r.

Najwyższy przywódca Ali Chamenei przekonywał niedawno, że porozumienie z Zachodem będzie możliwe, jeśli irańska infrastruktura nuklearna pozostanie nienaruszona. Ale w zamian za ustępstwa Teheran oczekuje też, że Stany Zjednoczone powstrzymają się od zaostrzania dławiących tamtejszą gospodarkę sankcji i nie będą konfiskować irańskiej ropy z pływających na wodach międzynarodowych tankowców. Amerykanie mieliby również odmrozić ok. 7 mld dol. irańskich aktywów, które są przechowywane w dwóch południowokoreańskich bankach. Tyle że pieniądze te mogłyby zostać wykorzystane przez Teheran wyłącznie w celach humanitarnych, np. na zakup żywności i lekarstw. Umożliwiłoby to administracji Joego Bidena uniknięcie oskarżeń o przekazywanie środków reżimowi, który zabija protestujących i wspiera rosyjskie wysiłki wojenne. To szczególnie ważne, biorąc pod uwagę, że w przyszłym roku w USA odbędą się wybory prezydenckie.

Odmrożenie aktywów, do którego doszło po wejściu w życie porozumienia nuklearnego w 2016 r., wywołało falę krytyki wobec administracji ówczesnego prezydenta Baracka Obamy. Republikanie zarzucali jej przekazywanie Teheranowi środków, które ten może wykorzystać do finansowania terroryzmu. Partia Republikańska wysyła już zresztą sygnały, że nie jest zadowolona z obecnej strategii demokratów. W opublikowanym w ubiegłym tygodniu liście do Bidena przewodniczący komisji spraw zagranicznych w Izbie Reprezentantów Michael McCaul wskazywał, że jest „głęboko zaniepokojony” zaangażowaniem Waszyngtonu w rozmowy z Teheranem. – Tego typu nieformalne porozumienie będzie dobre dla obu stron. Rozładuje napięcia, a jednocześnie pozwoli uniknąć wrażenia, że Biden idzie na zbyt duże ustępstwa – tłumaczy Al-Dżazirze dyrektor Centrum Studiów nad Zatoką Perską na Uniwersytecie Katarskim Mahdżub az-Zuwajri. ©℗