Po czterech latach od zakończenia negocjacji UE i cztery kraje Ameryki Południowej mają podpisać umowę handlową. W tle wciąż pozostają wątpliwości europejskich rolników i wycinka puszczy amazońskiej.

Czterodniowe tournée po Ameryce Południowej szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen rozpoczęła w Brazylii – państwie nie tylko czołowym dla bloku Mercosur (gromadzącego także Argentynę, Urugwaj i Paragwaj), lecz także będącym źródłem głównych napięć z Brukselą. Po dojściu do władzy Luli da Silvy wydawało się, że kość niezgody, czyli wycinka puszczy amazońskiej, zostanie przezwyciężona. Jednak – po ponad pół roku od wygranych wyborów – wynegocjowana w 2019 r. umowa handlowa między UE a Mercosurem wciąż pozostaje zawieszona. W Brazylii padła jednak wyraźna deklaracja szefowej KE. – Oboje wierzymy, że nadszedł czas na zawarcie umowy UE–Mercosur. Mamy ambicję, aby zrobić to jak najszybciej, najpóźniej do końca roku – zadeklarowała von der Leyen.

Gwarancje dla rolników

Co to w praktyce oznacza? W zamyśle Brukseli znaczne zwiększenie wymiany handlowej m.in. przez obniżkę ceł. Dziś import np. argentyńskiej wołowiny objęty jest 40-proc. cłem, z kolei eksport europejskich samochodów do krajów Mercosuru 35-proc. cłem. Wynegocjowana przed czterema laty umowa zakłada, że zniesione zostaną cła na eksport do Europy owoców, napojów, kawy, a obniżone na mięso i cukier. UE będzie mogła liczyć z kolei na zniesienie dodatkowych opłat za eksport samochodów, maszyn rolniczych, kosmetyków i lekarstw. Dla obu stron jest to więc szansa na znaczne zintensyfikowanie relacji handlowych – UE jest wciąż najważniejszym partnerem dla Mercosuru, a eksport z krajów unijnych do czterech państw bloku wyniósł w 2021 r. 45 mld euro. Zwiększenie potencjału wzajemnego handlu od początku negocjacji budzi jednak duże obawy, zwłaszcza europejskich rolników. Jako pierwsi najgłośniej swój sprzeciw zgłaszali Francuzi oraz Austriacy. Choć w umowie wprost padają gwarancje, że importowane do Europy towary będą musiały spełniać wszystkie wymogi sanitarne i jakościowe obowiązujące w Unii, to rolnicy mają wątpliwości, czy certyfikacja zwłaszcza drobiu i wołowiny będzie taka sama, jak w przypadku produktów z europejskiego rynku. Po zakończeniu negocjacji w 2019 r. ówczesny szef resortu rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski oceniał, że umowa przyczyni się do napływu żywności gorszej jakości. Podobne zastrzeżenia miało – jak wyliczyła polska Rada Sektora Wołowiny – ponad 300 organizacji poza rządowych.

Przez minione cztery lata od zakończenia negocjacji obiekcje kilku państw nie zostały rozwiane. Wciąż niechętne do ratyfikacji porozumienia są: Francja, Austria, Hiszpania, Irlandia, a także Holandia, której parlament skierował do rządu sprzeciw wobec planów podpisania umowy. Von der Leyen – jeśli poważnie myśli o zwiększeniu wymiany handlowej z Mercosurem – będzie musiała po powrocie do Brukseli zmierzyć się z silnym głosem sprzeciwu rolników, którzy oczekują większych gwarancji.

Dodatkowo państwa członkowskie, szczególnie Paryż oraz Wiedeń, oczekują od Brazylii już nie tylko deklaracji słownych, lecz także specjalnego aneksu, w którym zobowiąże się, że zwiększona produkcja na użytek handlu z państwami UE nie przyczyni się do wycinki i wylesiania puszczy amazońskiej. I tu Bruksela napotyka kolejny problem.

„Nie” dla wycinki, ale…

Państwa Mercosuru jak na razie stoją bowiem na stanowisku, że treść wynegocjowanej w 2019 r. umowy handlowej nie podlega renegocjacjom. Stąd KE naciska, a von der Leyen próbuje w ramach swojej czterodniowej wizyty przekonać cztery kraje Ameryki Południowej na zawarcie aneksu do porozumienia. Jeśli misja szefowej Komisji nie powiedzie się, to bardzo możliwe, że Francja oraz Austria zbojkotują ratyfikację umowy, której wejście w życie wymaga jednomyślności państw członkowskich. Jak na razie, po dwóch dniach spotkań, nie wydaje się, żeby Bruksela przybliżyła się do przekonania Paryża i Wiednia. Prezydent Brazylii na wspólnej konferencji prasowej z von der Leyen stwierdził bowiem, że choć jest przeciwny wycince Amazonii, to w propozycji dodatku do umowy jest mowa o sankcjach finansowych w zamian za jej nieprzestrzeganie, a to – jak mówił – budzi zaniepokojenie latynoamerykańskich partnerów. Lula wprost zanegował możliwość wprowadzenia takich sankcji, mówiąc, że między partnerami strategicznymi najistotniejsze powinno być „wzajemne zaufanie, a nie nieufność czy sankcje”. ©℗