Bez pomocy kilku krajów Rosjanie mieliby większe problemy w utrzymaniu produkcji zbrojeniowej.

Choć przedstawiciele ukraińskich władz regularnie podają, że Rosji kończą się zapasy rakiet, ostrzały nie tylko nie ustają, ale w maju wręcz się wzmogły do poziomu największego od niemal półrocza. Moskwa wciąż jest w stanie utrzymać produkcję pocisków, a pomaga jej w tym korekta źródeł pochodzenia takich towarów jak mikroprocesory.

– Tej liczby rakiet, jaka im została, wystarczy jeszcze na dwa, trzy razy, jeśli liczyć intensywność jednego ostrzału na 70–75 rakiet – mówił w grudniowym wywiadzie dla portalu Liga.net Kyryło Budanow, szef wywiadu wojskowego. I choć faktycznie liczba ostrzałów w kolejnych miesiącach zmalała, prognozy Budanowa się nie sprawdziły. W grudniu 2022 r. Rosjanie wystrzelili w stronę Ukrainy co najmniej 270 rakiet. W I kw. tego roku ta liczba zmalała do ok. 125 miesięcznie, a w kwietniu spadła do 32, by w maju znów przekroczyć 200. Równolegle wzrosła częstotliwość wykorzystywania amunicji krążącej. W maju Ukraińcy musieli się zmierzyć z ponad 400 irańskimi dronami typu Szahed. To dwukrotnie więcej niż w dotychczas rekordowym pod tym względem październiku 2022 r.

Nie dość, że Rosjanie mają wystarczającą liczbę rakiet, by kontynuować ostrzały, to jeszcze mogli uruchomić produkcję szahedów na własnym terenie. Ukraiński resort obrony twierdzi, że od rozpoczęcia inwazji do końca 2022 r. z rosyjskich fabryk wyjechało ponad 500 rakiet różnych typów, w tym 20 ponaddźwiękowych kindżałów, które Moskwa reklamowała jako niezestrzeliwalne, dopóki dostawy zestawów Patriot nie dowiodły, że to nieprawda. – Prawdopodobieństwo wyprowadzania uderzeń rakietowych na całym terytorium Ukrainy pozostaje wysokie – przyznał wczoraj rzecznik Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Andrij Kowalow. Do produkcji zaawansowanych rodzajów broni Rosjanie potrzebują podzespołów, których nie potrafią sami wyprodukować. Na przykładzie mikroprocesorów prześledziliśmy, jak zmieniła się geografia importu tego typu towarów w latach 2021–2022.

W 2021 r. 67 proc. importu przypadało na państwa Unii Europejskiej, z czego 40 proc. na Holandię. W 2022 r. większość tych państw ograniczyła wartość importu o 70–80 proc. (Rosjanie zaatakowali Ukrainę 24 lutego, a zatem inwazja trwała przez 85 proc. zeszłego roku). W sumie Rosja sprowadziła z zagranicy o dwie trzecie mniej mikroprocesorów niż rok wcześniej. Różnicę częściowo pokrył jednak wzrost importu z innych kierunków. W sensie ilościowym najsilniej wzrósł handel z Chinami i Kazachstanem – odpowiednio o 38,4 mln i 11,9 mln dol. W sensie procentowym eksplodował import z Turcji i Serbii (od zera do 1,4–1,5 mln dol.) oraz z Armenii, Kazachstanu i Indii. W przypadku Armenii wzrost był ponaddwutysiąckrotny, w przypadku Kazachstanu – 330-krotny. Oba te kraje służą jako pośrednicy. Do Armenii trafiło w 2022 r. 160 razy więcej mikroprocesorów z USA, 85 razy więcej z Holandii i 80 razy więcej z Hongkongu. W przypadku Kazachstanu ponadstukrotne wzrosty zaliczyły Finlandia i Łotwa. – Zachodnia koalicja powinna poczynić większy wysiłek, by to uniemożliwić. Każdy mikroprocesor, który trafi do Rosji, może zostać umieszczony w pocisku wystrzelonym w ukraińskie miasto – tłumaczył DGP rosyjski emigracyjny ekonomista Siergiej Gurijew. ©℗

Struktura rosyjskiego importu mikroprocesorów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe