Unia Europejska uruchomi w Mołdawii misję, która będzie doradzać rządowi tego kraju w walce z rosyjskimi próbami destabilizacji sytuacji politycznej. Decyzja w sprawie powołania EUPMM zapadła w poniedziałek na spotkaniu unijnych szefów dyplomacji. W najbliższym czasie Rosjanie będą mieli dwie okazje do takiego działania. W niedzielę odbędą się wybory baszkana, czyli gubernatora Gagauzji, najbardziej prorosyjskiej części kraju. Z kolei 9 maja środowiska prorosyjskie organizują marsze upamiętniające rocznicę pokonania III Rzeszy. Dodatkowo Bruksela ma nałożyć sankcje na mołdawskich oligarchów winnych „próbom destabilizowania sytuacji”. Ich nazwiska, według wczorajszych słów Nicu Popescu, szefa mołdawskiej dyplomacji, poznamy „wkrótce”.
O stworzenie misji cywilnej poprosiła w styczniu Natalia Gavrilița, była już szefowa rządu tego kandydującego do Unii państwa. Dowódcą EUPMM został Włoch, Stefano Tomat, kierujący komórką planowania i prowadzenia operacji cywilnych w Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych. Niebawem zostanie też mianowany szef misji, który będzie doglądał jej prac na miejscu w Kiszyniowie. – Mołdawia to jeden z krajów najbardziej dotkniętych skutkami nielegalnej inwazji Rosji na Ukrainę. Jesteśmy świadkami wzmożonych i ciągłych rosyjskich prób destabilizacji za pomocą działań hybrydowych – mówił szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. – Dziś zwiększamy unijne wsparcie dla Mołdawii, by chronić jej bezpieczeństwo, integralność terytorialną i suwerenność. Rozmieszczenie nowej misji jest kolejnym ważnym politycznym sygnałem wsparcia ze strony UE w obliczu utrzymujących się trudnych warunków – dodawał.
Jak podała Rada Europejska, EUPMM „ma przyczynić się do zwiększenia odporności sektora bezpieczeństwa w obszarze zarządzania kryzysowego i zagrożeń hybrydowych, w tym cyberbezpieczeństwa i przeciwdziałania zagranicznym manipulacjom informacjami i ingerencjom w informacje”. To odpowiedź na powtarzające się od miesięcy nowości o podejmowanych przez Rosjan próbach zdestabilizowania sytuacji w Mołdawii. Alarmowała o tym prezydent Maia Sandu, a także – na podstawie własnych źródeł – przedstawiciele ukraińskiego wywiadu i przywódca tego kraju Wołodymyr Zełenski. Protesty prorosyjskiej Partii Șor (PȘ), nazwanej od nazwiska jej sponsora, oligarchy Ilona Șora, trwają od jesieni 2022 r. PȘ jest nowym faworytem Kremla, a jego dotychczasowi ulubieńcy z Partii Socjalistów Republiki Mołdawii eksprezydenta Igora Dodona spadli na drugie miejsce. Sam Șor, oskarżony o udział w wyprowadzeniu z mołdawskiego systemu bankowego równowartości ponad 1 mld dol., został 13 kwietnia skazany na 15 lat więzienia. Zaocznie, bo lider partii od dawna przebywa na emigracji w Izraelu.
Pomoc Rosji nie polega jedynie na wspieraniu antyrządowych protestów. Kreml przyznał Șorowi prawo do sporządzania listy przedsiębiorców wyjmowanych spod rosyjskiego embarga, co stanowi poważne źródło dochodów oligarchy. Pomogła mu w tym przyjaźń z rodziną Dmitrija Pieskowa, rzecznika rosyjskiego prezydenta. Argumenty obozu prorosyjskiego trafiają do pewnej części Mołdawian, latami najchętniej oglądających rosyjską telewizję. W efekcie nawet dziś 35 proc. ankietowanych sądzi, że Moskwa napadła na Ukrainę w obronie mieszkańców Donbasu albo w imię wyzwolenia jej spod rządów nazistów. Ostatnio rosyjskie kanały były retransmitowane właśnie przez stacje należące do Șora – to kolejna przesłanka, na kogo stawia Kreml. Ale podejrzenia władz sięgają znacznie dalej. Sandu mówiła, że Rosjanie zamierzali powtórzyć w Kiszyniowie manewr, który nieudanie testowali w Czarnogórze w 2016 r. Wysłani bojówkarze z zagranicy mieli zorganizować pucz. W obawie przed zamachem stanu władze nie pozwoliły na udział serbskich kibiców w lutowym meczu Sheriffa Tyraspol z Partizanem Belgrad w ramach Ligi Konferencji Europy.
Kolejna taka okazja może nadejść w najbliższą niedzielę. Mieszkańcy Gagauzji będą wybierać lidera autonomii, który z urzędu jest też członkiem rządu Mołdawii. Prawosławny naród gagauski, mówiący językiem podobnym do tureckiego (a w praktyce najczęściej rosyjskojęzyczny), jest tradycyjnie prorosyjski. W II turze wyborów w 2021 r. Maię Sandu poparło tu jedynie 5,4 proc. głosujących. Reszta wolała urzędującego prezydenta Dodona, cieszącego się wówczas poparciem Kremla. Także tym razem Moskwa zamierzała wpłynąć na wynik wyborów, wysyłając do Gagauzji prezydenta Tatarstanu Rustama Minnichanowa. Tatarzy, podobnie jak Gagauzi, są narodem turkijskim. Minnichanow wybierał się do Komratu, stolicy autonomii, by wesprzeć Victora Petrova, faworyzowanego w sondażach kandydata na baszkana. „Moskwa chciała w ten sposób sprowokować separatyzm w Mołdawii” – napisał Rusłan Ajsin, komentator tatarskiego portalu Idel.Riealii. W odwecie za niewpuszczenie Tatara Rosja wyrzuciła z kraju mołdawskiego konsula i zakazała wjazdu czworgu politykom, w tym szefowej MSW Anie Revenco. ©℗