Do Kijowa wybierze się dziś większość unijnych komisarzy. Reszta, w tym wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans, zostanie w Brukseli, by zapewnić ciągłość funkcjonowania instytucji na wypadek nieoczekiwanych wydarzeń. Spotkanie członków KE z ukraińskim rządem ma poprzedzić planowany na piątek szczyt UE–Ukraina. W szczycie wezmą udział szefowie Rady Europejskiej Charles Michel, KE Ursula von der Leyen i dyplomacji Josep Borrell, którzy spotkają się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim.

W projekcie komunikatu z piątkowego szczytu, który widział DGP, nie ma jasnego wskazania daty, kiedy możliwe byłoby przystąpienie Ukrainy do Unii. Władze w Kijowie apelowały, żeby UE wskazała okres dwóch lat jako realną perspektywę akcesji. Na razie jednak z Brukseli nie płyną żadne sygnały, że ten apel zostanie uwzględniony. – Nie wiemy nawet, co wydarzy się za kilka miesięcy, a co dopiero za dwa lata. Przystąpienie Ukrainy do UE to długi proces, ale postępuje on szybko i liczymy, że to tempo zostanie utrzymane – mówi nam jeden z unijnych dyplomatów. O przyspieszenie integracji i zapisanie tego wprost w komunikacie z piątkowego szczytu zabiegają dziś głównie Polska i państwa bałtyckie. Cztery kraje chciałyby nie tylko podkreślenia postępów Ukrainy na drodze do spełnienia unijnych wymogów (co znajduje się we wstępnym projekcie komunikatu), lecz także konkretniejszej zachęty dla Ukrainy. Mimo kontrowersji dotyczących ujawnionych ostatnio przypadków przekupstwa Bruksela ma zapewnić na szczycie, że docenia wysiłki ukraińskich władz w reformowaniu kraju i walce z korupcją, zwłaszcza w czasie trwającej wojny z Rosją.