Rozważany jest wariant spotkania Joego Bidena w Polsce z prezydentem Andrzejem Dudą i Wołodymyrem Zełenskim, który ma przedstawić swój 10-punktowy plan pokojowy. Równolegle do ofensywy dyplomatycznej trwają rozmowy o dalszym dozbrajaniu Ukrainy.

Niewykluczone, że wizycie Joego Bidena w Polsce pod koniec lutego będzie towarzyszył przyjazd Wołodymyra Zełenskiego – wynika z informacji DGP. Brane są pod uwagę dwa miasta – Rzeszów i Warszawa. Obecność prezydenta Ukrainy będzie częścią szerszego planu dyplomatycznego, który Kijów zamierza zrealizować w rok od rozpoczęcia przez Rosję inwazji. – Ukraiński prezydent przedstawi plan pokojowy i wezwie do zorganizowania międzynarodowej konferencji poświęconej Ukrainie – mówi DGP źródło dyplomatyczne w Kijowie. Jak dodają, wróci również do tematu gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa. Wśród państw gwarantów miałyby znaleźć się obok USA również m.in. Kanada, Turcja, Wielka Brytania, Izrael, Niemcy i Polska.

Plan Zełenskiego

Dokument ma zawierać 10 punktów. Będzie zakładał uznanie integralności terytorialnej Ukrainy w granicach sprzed aneksji Krymu w marcu 2014 r. Nowym elementem jest zanegowanie przez Ukraińców tzw. linii rozgraniczenia sprzed 24 lutego. Dodatkowo znajdą się w nim zapisy o bezpieczeństwie nuklearnym odnoszące się do elektrowni w Zaporożu i bezpieczeństwa żywnościowego. Poruszone mają zostać tematy wymiany więźniów i powrotu deportowanych do Rosji dzieci. W planie Zełenskiego ma się również znaleźć kwestia powołania międzynarodowego trybunału do osądzenia zbrodni wojennych popełnionych na Ukrainie. Prezydent w ONZ będzie się również domagał nowych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy w ramach instytucji euroatlantyckich. Jak podkreśla źródło DGP, kwestia integralności terytorialnej dla Zełenskiego nie będzie podlegała negocjacjom. W marcu ub.r. Kijów dopuszczał moratorium na dyskusję o statusie Krymu na 99 lat.

Broń dla Ukrainy

Równolegle do dyplomacji trwają dyskusje o tym, czy Polska przekaże samoloty Ukrainie. – Wszelkie działania podejmowane na rzecz wsparcia Ukrainy są uzgadniane z sojusznikami z NATO. Informacje dotyczące efektów tych uzgodnień będziemy przekazywać opinii publicznej na bieżąco – informują nas oficjalnie urzędnicy z centrum operacyjnego resortu obrony narodowej. – Obecnie nie ma tematu samolotów. Ale to nie znaczy, że nie pojawi się za jakiś czas. Ale tutaj raczej nie będziemy w awangardzie, to nie są czołgi. W tym wypadku ważne są ograniczenia naszych zdolności – mówi nam polski urzędnik znający kulisy sprawy.

Nie jest rozważany wyjazd Bidena do Ukrainy

Rachunek jest prosty – oddanie 14 z prawie 250 czołgów Leopard 2 nie jest wielkim osłabieniem naszych zdolności. Tym bardziej że już w tym roku nad Wisłę przybędzie pierwszy batalion (58 sztuk) używanych czołgów Abrams, a w sumie do 2026 r. trafi ponad 500 nowoczesnych czołgów. To zrekompensuje także ubytek setek posowieckich czołgów.

Przekazanie któregokolwiek z 48 samolotów F-16 jest znacznie trudniejsze do „załatania”. Można by to zrobić samolotami kolejnych generacji. Polska zamówiła trzy lata temu 32 samoloty F-35. Dostawy pierwszych sztuk to jednak dopiero przełom lat 2025/2026, a całe zamówienie ma być zrealizowane do 2030 r. Za to już w tym roku powinno do nas trafić pierwszych 12 z 48 lekkich samolotów bojowych FA-50. Kolejne sztuki, bardziej skonfigurowane pod polskie potrzeby, mają być dostarczane od 2025 r.

Problemy z krabami

Warto jednak pamiętać, że chociaż przekazanie przez Polskę samolotów Ukrainie to pieśń przyszłości, do tej pory wspomogliśmy naszych sąsiadów ponad 300 czołgami i podobną liczbą wozów bojowych. Na Ukrainie walczy też ok. 70 wyprodukowanych w Hucie Stalowa Wola armatohaubic Krab. Część z nich Ukraińcom podarowaliśmy, część sprzedaliśmy. Dostawa sprzętu oznacza także jego serwis, ponieważ w warunkach wojennych te maszyny wymagają ciągłych napraw. – Po bezprecedensowym ataku Federacji Rosyjskiej na naszego wschodniego sąsiada jako Polska Grupa Zbrojeniowa natychmiast odpowiedzieliśmy na prośbę strony ukraińskiej o pomoc i wsparcie. Zapewniamy części oraz serwis sprzętu, w tym krabów, ale o szczegółach ze względów bezpieczeństwa nie informujemy. Współpraca w tym zakresie prowadzona jest w ścisłym porozumieniu z naszym ukraińskim partnerem – informuje Beata Perkowska, kierownik działu komunikacji w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Spytaliśmy w PGZ także o problemy z dostawami części, o których można usłyszeć od strony ukraińskiej. – Nie są nam znane problemy, o które pan pyta – odpowiedziała Perkowska.

Jednak problem się pojawił. Według informacji DGP z dwóch źródeł Ukraińcy, nie mogąc się doczekać dostaw części, rozłożyli dwie armatohaubice Krab, dokonując inżynierii wstecznej. Obecnie w dużej mierze są w stanie samodzielnie produkować brakujące części. Opieszałość polskiej strony spowodowała także to, że usługi serwisowe zaczęła w podobnym zakresie świadczyć co najmniej jedna duża brytyjska firma, a o pozyskiwaniu silników do krabów Ukraińcy prowadzą już rozmowy bezpośrednio z Koreańczykami. Nie wiadomo, jak ta kooperacja się zakończy, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że spółki z państwowej PGZ nie do końca wykorzystują szansę przemysłową, która pojawiła się w wyniku agresji Rosji na Ukrainę.