Rząd liczy na zainteresowanie USA tematem reparacji wojennych od Niemiec. Do ewentualnego wsparcia Kongresu jednak długa i żmudna droga.

Na przełomie stycznia i lutego do Waszyngtonu i Nowego Jorku uda się wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk. Główny cel wizyty po drugiej stronie oceanu to zainteresowanie amerykańskich decydentów sprawą reparacji wojennych od RFN. – Chodzi o zaszczepienie tematu, przede wszystkim w Komisji Helsińskiej, a także w komisji spraw zagranicznych Senatu i wśród wpływowych polityków na Kapitolu. By temat był na agendzie w Kongresie – tłumaczy DGP Mularczyk.
Warszawa już wykonała pierwsze kroki, ok. 10 amerykańskich parlamentarzystów otrzymało listy i rządowy raport opisujący, jakie straty poniosła Polska w latach 1939–1945. Teraz Mularczyk zamierza spotkać się z częścią z nich, a także z dyplomatami w Departamencie Stanu, i wysondować reakcję Amerykanów. W zamyśle rządu w Warszawie mają to być pierwsze, inicjujące rozmowy, po których w najbliższym czasie nastąpią kolejne. Kongres może pomóc nagłośnić sprawę, może też zobowiązać administrację do działania, ale to wymaga szerokiego poparcia i politycznej woli na Kapitolu. A do tego bardzo daleka droga.
Dlatego na początek celem Polski jest wywołanie zainteresowania kwestią reparacji u pojedynczych parlamentarzystów, a przy idealnym obrocie spraw przekonanie jednego lub kilku do zainicjowania projektu ustawy lub rezolucji. Warszawa zwróciła się zarówno do demokratów, jak i republikanów. Ze względów ideologicznych większe szanse zdaje się mieć w partii byłego prezydenta Donalda Trumpa. Na przykład u senatorów Ricka Scotta z Florydy czy Teda Cruza z Teksasu. Ten drugi to jeden z głównych architektów sankcji na Nord Stream 2 i zdecydowany krytyk polityki Niemiec. W pewnym momencie sporu o gazociąg Cruz groził nawet Berlinowi nałożeniem amerykańskich sankcji na Deutsche Bank. Warto podkreślić, że konserwatywny Teksańczyk jest jednym ze sponsorów ustawy z 2017 r. o niezwłocznym uczynieniu sprawiedliwości ocalonym z Holokaustu, którym nie zadośćuczyniono ich strat, potocznie nazywaną „ustawą 447”. Po przyjęciu przez Kongres zobowiązywała ona Departament Stanu do przekazywania raportów na temat działań w tej sprawie w niektórych krajach europejskich.
Po drugiej stronie politycznego sporu szanse Warszawy wydają się mniejsze. Wątpliwe, by sprawę reparacji podniosła współprzewodnicząca polsko-amerykańskiej kongresowej grupy przyjaźni Marcy Kaptur czy przewodniczący komisji spraw zagranicznych Senatu Robert Menendez. Nie jest tajemnicą, że politycy ci krytycznie podchodzą do rządu Prawa i Sprawiedliwości. „Pańskim zadaniem w Warszawie będzie wzywanie polskiego rządu do spełniania swoich zobowiązań jako sojusznika NATO, który wspiera niezależne sądownictwo, wolną prasę i prawa dla wszystkich obywateli” – mówił do obecnego ambasadora USA w Polsce Marka Brzezinskiego w grudniu 2021 r. Menendez.
Jednocześnie to po liberalnej stronie politycznego sporu w Stanach Zjednoczonych rozgłosu w ostatnich latach nabiera temat wewnątrzamerykańskich reparacji. W 2021 r. uniwersyteckie Evanston w stanie Illinois, bastion demokratów, stało się pierwszym miastem w USA, które opracowało plan rekompensat dla swoich czarnoskórych mieszkańców, nieco później władze Kalifornii utworzyły pierwszą grupę zadaniową ds. reparacji na szczeblu stanowym. Z badania ośrodka Pew Research z 2022 r. wynika, że 68 proc. Amerykanów jest przeciwnych wypłacaniu pieniędzy czy przyznawaniu ziemi potomkom niewolników, ale pomysł popiera 30 proc. Zarazem wśród demokratów elektorat jest podzielony niemal idealnie na pół.
Wychodząc poza bilateralne relacje z kongresmenami czy senatorami, nie jest wykluczone zorganizowanie wysłuchania w sprawie reparacji przed Komisją Helsińską przy Kongresie USA. „To możliwe, ale decyzja należeć będzie do przewodniczącego senatora Bena Cardina” – słyszymy od źródła w Komisji. Nasz rozmówca podkreśla, że nie ma tu jednak określonej procedury czy terminu, a wszystko zależeć będzie od przebiegu rozmów i skutecznego przekonywania na Kapitolu. „Czasami rządy zwracają się do Komisji Helsińskiej o wsparcie w kwestiach politycznych, zwłaszcza wtedy gdy chcą zwrócić większą uwagę na coś, na co nie zwraca uwagi sama administracja” – słyszymy.
Zrzeszająca senatorów i kongresmenów Komisja Helsińska ma długą historię w sferze nagłaśniania amerykańskiej opinii publicznej i decydentom spraw z obszaru obrony praw człowieka. Przy koordynacji z administracją zajmuje się też polityką sankcyjną USA, monitorowaniem praworządności (w 2021 r. debatowała m.in. o „erozji demokracji w Polsce i na Węgrzech”) czy wydawaniem zaleceń Departamentowi Stanu. Obecnie jest mocno zajęta wspieraniem Ukrainy. Mularczyk w tym kontekście przekonuje jednak, że „sprawa polskich reparacji może być połączona w pewnym sensie ze sprawą Ukrainy”. – Dzisiaj mówimy o kwestii ukarania zbrodniarzy czy odszkodowań dla Ukrainy. Myślę, że metodologia przyjęta w naszym raporcie może być pomocna dla strony ukraińskiej – przekonuje. ©℗

Komisja, przez którą będą lobbowali polscy dyplomaci

Komisja ds. Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, znana również jako Komisja Helsińska, to ponadpartyjny organ rządu Stanów Zjednoczonych, który promuje prawa człowieka, bezpieczeństwo wojskowe i współpracę gospodarczą w 57 krajach Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Składa się z 21 członków – dziewięciu to senatorzy, dziewięciu to członkowie Izby Reprezentantów, a trzech to urzędnicy reprezentujący władzę wykonawczą – Departament Stanu, Pentagon oraz Departament Skarbu.
Komisja Helsińska może zwoływać publiczne wysłuchania (ang. hearing) w tematach związanych z OBWE. Regularnie biorą w nich udział wysocy rangą amerykańscy urzędnicy, ministrowie spraw zagranicznych państw OBWE czy reprezentanci organizacji międzynarodowych. 3 lutego 2022 r. w wysłuchaniu przed komisją priorytety polskiego rocznego przewodnictwa w OBWE przedstawiał szef MSZ Zbigniew Rau.
Na niższym szczeblu komisja może zwoływać przesłuchania (ang. briefing). Przy udziale co najmniej jednego reprezentanta komisji uczestniczą w nich zazwyczaj eksperci ze środowiska akademickiego czy organizacji pozarządowych. ©℗
MO