Ruszają szkolenia ukraińskich żołnierzy z obsługi patriotów. Na dostarczenie tych wyrzutni nad Dniepr trzeba będzie jednak poczekać prawdopodobnie kilka miesięcy.

Już w tym tygodniu ukraińscy żołnierze mają w bazie Fort Sill w Oklahomie rozpocząć naukę obsługi amerykańskiego systemu rakietowego ziemia-powietrze Patriot. Wiemy, że na południu USA przeszkolonych ma zostać 90–100 wojskowych, czyli tyle, ile potrzeba do obsługi jednej baterii. Nie wiemy natomiast, ile dokładnie potrwa cały proces i kiedy ostatecznie nowoczesny system zwalczania samolotów i pocisków trafi do naszego sąsiada regularnie atakowanego przez Rosjan rakietami.
Standardowe pełne szkolenie z obsługi patriotów w czasie pokoju – niezależnie czy wojskowych amerykańskich, czy spoza Stanów Zjednoczonych – trwa około roku. Ze względu na wojenne okoliczności Pentagon chce, by tym razem nie zabrało aż tyle czasu, przedstawiciele resortu obrony informują o „kilku miesiącach”. – Amerykanie mówią, że zamierzają skrócić czas szkolenia. O ile to też zależy od strony ukraińskiej. Na pewno jednak nie na tyle, by ograniczyć możliwości ukraińskie na polu bitwy. Kilka miesięcy to może być równie dobrze osiem miesięcy, ale także mniej niż pół roku – mówi DGP Mateusz Piotrowski, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).
Do tej pory Amerykanie zobowiązali się do przekazania Ukrainie jednej baterii, drugą – w koordynacji z Waszyngtonem – mają przesłać ze swoich zapasów nad Dniepr Niemcy. Ani rzecznik Pentagonu Patrick S. Ryder, ani przedstawiciele rządu RFN nie informowali o szczegółach tego, jak Niemcy zamierzają przeprowadzić swoje ćwiczenia, ani czy Berlin będzie czekał z wysłaniem własnej baterii nad Dniepr na zakończenie ćwiczeń w USA. Prasa znad Renu relacjonowała, że niemieckie szkolenie rozpocznie się w styczniu i potrwa około dwóch miesięcy.
– Teoretycznie, jeśli Amerykanie porozumieją się z Niemcami, to mogłoby dojść do szkolenia łączonego. Druga opcja to przeszkolenie w Niemczech, albo w bazach niemieckich lub amerykańskich. Na razie jednak informacji na ten temat nie ma. Być może Niemcy nie będą tak otwarci jak Amerykanie – spekuluje Piotrowski. Równocześnie wiadomo, że w tym tygodniu do Polski, na Lubelszczyznę, ma trafić kilkuset niemieckich mundurowych, którzy nad Wisłą będą obsługiwać trzy baterie Patriot.
Sam Pentagon, poza szkoleniem do obsługi patriotów, nie ma na ten moment oficjalnie planów sprowadzania do USA żołnierzy ukraińskich na inne ćwiczenia, choć nie wyklucza takiej możliwości w przyszłości. Po ogłoszeniu przez stronę amerykańską zamiaru przekazania patriotów, a także bojowych wozów piechoty Bradley, ponownie pojawiły się natomiast pytania, co może być dla Waszyngtonu kolejnym krokiem i czy mogą być nim czołgi M1 Abrams. Za Oceanem Atlantyckim widać mobilizację – 6 stycznia Pentagon przedstawił szczegóły największego dotychczas pakietu pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości przekraczającej 3 mld dol. i prócz bradleyów zawierającego m.in. 500 przeciwpancernych pocisków kierowanych BGM-71 TOW i 18 haubic samobieżnych 155 mm. We wspólnym artykule „Washington Post” była sekretarz stanu Condoleezza Rice i były sekretarz obrony Bob Gates wezwali do „radykalnego wzrostu” dostaw zaopatrzenia i sprzętu wojskowego dla Ukrainy.
– Zmienia się myślenie strategiczne. Amerykanie szykują się na długi konflikt, trwający nie miesiące, ale lata. Decyzja o przekazaniu bradleyów pokazuje, że zmienia się absurdalna linia rozróżniająca broń ofensywną i defensywną, tego nie da się odróżnić w kwestii bojowych wozów piechoty. Porzucono taką linię argumentacji, to dobry sygnał dla Ukrainy. Choć do amerykańskich czołgów z prawdziwego zdarzenia daleka droga. Amerykanie sygnalizują, że o abramsach na razie nie ma mowy. Ale o patriotach też z początku nie było mowy, tak samo jak o HIMARS-ach – komentuje Piotrowski.
Na ten moment same patrioty i tak będą stanowić znaczną pomoc dla Ukrainy, gdyż czym więcej kraj ten ma systemów obrony przeciwrakietowej i pocisków, tym mniej przed Kijowem trudnych decyzji dotyczących ustalania priorytetów – czy chronić infrastrukturę krytyczną przed rosyjskimi nalotami, czy cele wojskowe na linii frontu. A patrioty – jak tłumaczył w stacji CNN gen. Mark Hertling – będzie można rozlokować tak, by broniły konkretnego strategicznego celu, np. Kijowa, a dodatkowo ten system może się okazać skuteczny w zwalczaniu pocisków balistycznych. ©℗