Od godziny 23:00 6 grudnia na Węgrzech nie można już kupić paliw po preferencyjnych, urzędowych cenach. Dotychczas za 1 litr płacono 480 forintów (ok. 5,52 zł). Obowiązywały od 15 października 2021 roku.

Decyzję tę ogłoszono na konferencji prasowej zwołanej o 22:30. Udział w niej wzięli szef kancelarii premiera Viktora Orbána , Gergely Gulyás oraz prezes koncernu MOL, Zsolt Hernádi.

Jak wskazał Gulyás, przyczyną niemożności utrzymania cen gwarantowanych są sankcje unijne, które zaczęły obowiązywać w ostatni poniedziałek. Zsolt Hernádi mówił zaś o tym, że sytuacja na rynku paliw doprowadziła do niemożności zapewnienia dostaw na stacje benzynowe po stawkach 480 forintów/litr.

Prezes wskazał, że na Węgrzech wystąpił kryzys niewidziany od lat 80. Dodał, że pracuje w MOL od 31 lat i nie widział dotąd takiej sytuacji. Wobec niemożności zapewnienia dostaw z rafinerii MOL w Százhalombatta oraz z Bratysławy, ze słowackiej rafinerii należącej do węgierskiej firmy, MOL poinformował rząd, iż musi rozpocząć import ropy na Węgry. Chodzi o ropę brent – w uproszczeniu, nierosyjską, która jednak jest droższa. Uspokojenie rynku i uzupełnienie wszelkich zapasów ma potrwać miesiąc-dwa.

W rafinerii Százhalombatta trwał od lata remont. 6 grudnia spółka MOL poinformowała o jego zakończeniu i deklaracji zwiększenia mocy z ok. 50 proc. swoich możliwości. Problem w tym, iż dojście do pełnej przepustowości miało nastąpić nie od razu, a dopiero za kilka tygodni.Zsolt Hernádi mówił, iż chodzi nie tyle o niemożność realizowania dostaw po cenach urzędowych, ale jakichkolwiek.

Zdaniem prezesa tak koncern, jak i Węgry, muszą się przygotować na kolejny, wchodzący w lutym 2023 r. pakiet sankcji. Dotyczy on produktów ropopochodnych. Do tego czasu trzeba na Węgrzech przywrócić stałe dostawy paliw i uspokoić sytuację na rynku.

Poza wskazaniem, iż za obecną sytuację odpowiedzialne są unijne sankcje, szef MOL powiedział, że Węgry muszą poszukiwać alternatywnych dostaw paliw z kierunku innego niż ropociąg Przyjaźń. Hernádi powiedział, iż przebiega on przez obszar działań wojennych, a ostatni ostrzał doprowadził do wstrzymania dostaw (15 listopada).

Jak skwitował prezes MOL, niedobrze, gdy będzie drogo, ale gorzej, gdy paliw nie będzie w ogóle. Skokowy wzrost ich cen wywoła skutki inflacyjne, które jednak notowane będą w styczniu. Na pytanie dotyczące tego, o ile wzrośnie inflacja, szef kancelarii Orbána nie chciał odpowiedzieć. Stwierdził, że rząd to obecnie szacuje.

Nie odpowiedział też na pytanie o to, czy za obecną sytuację na rynkach paliw odpowiada ich odgórna regulacja – tzw. czapa.