Ponad połowa Mołdawii pozostaje bez prądu w wyniku przeprowadzonych w środę rosyjskich ataków wymierzonych w infrastrukturę Ukrainy - poinformował w mediach społecznościowych wicepremier Mołdawii Andrei Spinu.
"Moldelectrica, mołdawski operator systemu przesyłowego, pracuje nad ponownym podłączeniem do prądu ponad 50 proc. kraju" - napisał Spinu, sprawujący również urząd ministra infrastruktury. Spinu ogłosił "olbrzymi blackout" w kraju.
W Naddniestrzu, wspieranym przez Rosję separatystycznym regionie Mołdawii, w środę nie ma prądu po rosyjskim ostrzale infrastruktury Ukrainy - poinformował Reuters, powołując się na naddniestrzański resort spraw wewnętrznych. Informację tę podał również na Twitterze analityk OSW Kamil Całus.
"Już oficjalnie. Prądu brak w całym Naddniestrzu. To oczywiście efekt rosyjskich ostrzałów rakietowych ukraińskiej infrastruktury energetycznej, (z którą zsynchronizowana jest sieć naddniestrzańska)" - napisał Całus na Twitterze, załączając odnośniki do lokalnych mediów mołdawskich.
Rosyjski ostrzał Ukrainy rykoszetem w Mołdawię
We wpisie na Telegramie wicepremier stwierdził, że sytuacja jest powtórką z 15 listopada, gdy Mołdawia także doświadczyła przerw w dostawach prądu z powodu ataków Rosji na Ukrainę. W wyniku środowych rosyjskich ostrzałów bez prądu pozostaje część Kijowa i Lwów, o braku prądu informują również mieszkańcy Charkowa.
Mołdawska policja i firma Premier Energy, dostarczająca energię elektryczną w środkowej i wschodniej części Mołdawii, poprosiły odbiorców prądu o zachowanie spokoju - przekazała agencja Reutera. (PAP)
kjm/ tebe/
arch.