Niedzielne wybory parlamentarne były czwartymi w ciągu dwóch lat. Wyniki mogą wskazywać na kolejną powtórkę z elekcji.

Zwycięstwo odniosła partia GERB, której liderem jest Bojko Borisow, kilkukrotnie pełniący funkcję premiera, ostatni raz w latach 2017–2021. Po przeliczeniu 99,84 proc. głosów jego konserwatywne, kreujące się na partię proeuropejską i proatlantycką ugrupowanie zdobyło 25,4 proc. głosów. Na drugim miejscu ulokowało się Kontynuujemy Przemiany z poparciem na poziomie 20,2 proc. W poprzednich wyborach to właśnie ta partia wygrała, a lider ugrupowania Kirił Petkow sformował rząd, który upadł w czerwcu br. W jego miejsce Rumen Radew, prorosyjski prezydent, powołał rząd tymczasowy z Gyłybem Donewem na czele.
Trzecią siłą polityczną jest DPS – Ruch na rzecz Praw i Wolności, partia liberalna, reprezentująca mniejszość turecką, która uzyskała 13,7 proc. głosów. W parlamencie znalazła się także Partia Odrodzenie – o profilu prorosyjskim i anty unijnym, która uzyskała 10,2 proc. głosów. Łącznie w ławach poselskich zasiądą przedstawiciele siedmiu ugrupowań. Bułgarski parlament – Zgromadzenie Narodowe, składa się z 240 posłów. Próg wyborczy wynosi 4 proc. Większość parlamentarna wynosi 121 mandatów.
Liderami poszczególnych koalicji mogłyby być dwa ugrupowania – albo GERB Borisowa albo Kontynuujemy Przemiany Petkowa, które miałoby utworzyć koalicję „anty-GERB”. Chodzi tu o stronnictwa polityczne, które nie chcą dopuszczenia do władzy Bojka Borisowa, któremu zarzucają m.in. ogromny rozrost korupcji. Parlamentarna arytmetyka nie daje jednak żadnemu z bloków wymaganej większości. – Aby GERB utworzył rząd, musiałby wejść w koalicję jednocześnie i z Ruchem na rzecz Praw i Wolności, i z Odrodzeniem, co podważyłoby obraz partii Borisowa jako ugrupowania proatlantyckiego i proeuropejskiego – mówi Jakub Pieńkowski, analityk programu „Europa Środkowa” PISM.
Jednakże GERB pozostaje wciąż ugrupowaniem, które de facto zbudowało w Bułgarii systemową korupcję, a także współpracowało z Kremlem, m.in. angażując się w przedłużenie gazociągu Turecki Potok przez terytorium Bułgarii i dalej przez Bałkany na Węgry. Odejście od bliskich relacji z Rosją przyniosły rządy premiera Petkowa, który demonstracyjnie prezentował proeuropejskie podejście. Opowiadał się także za pomocą Ukrainie. Wraz z upadkiem jego gabinetu i powołaniem rządu technicznego krytyka Moskwy zelżała, sygnalizowano także chęć powrotu do negocjacji z Gazpromem w sprawie przywrócenia dostaw gazu (wstrzymanych w kwietniu). Jednakże kilkanaście dni temu minister gospodarki Bułgarii Nikoła Stojanow poinformował, iż Sofia nie przedłuży wieloletniej umowy z Gazpromem pod koniec tego roku.
Szanse na to, iż Bułgarzy zakończyli maraton wyborczy, są niewielkie. Tym bardziej że w obydwu wariantach budowania bloków czy to wokół GERB, czy „anty-GERB” do koalicji musiałyby wejść partie prorosyjskie, bowiem bez nich nie sposób uzbierać odpowiedniej liczby mandatów.
Obecnie, zgodnie z konstytucją w ciągu miesiąca prezydent musi zwołać parlament, następnie odbędą się trzy próby do formowania rządu. Najpierw otrzyma ją zwycięski GERB, potem Kontynuujemy Zmianę. Trzecią próbę podejmie stronnictwo polityczne, wskazane przez prezydenta według jego uznania.
W ocenie Jakuba Pieńkowskiego największym przegranym wyborów jest partia Jest Taki Naród, założona przez Sławiego Trifonowa, chimerycznego i chwiejnego w poglądach celebrytę. Jego wejście do parlamentu w kwietniu 2021 r. było dużym zaskoczeniem. Zyskał wówczas 17,5 proc. głosów. W ciągu kolejnych dwóch przedterminowych wyborach roztrwonił swoje poparcie, by ostatecznie znaleźć się pod progiem wyborczym (3,8 proc.) Z kolei największym zwycięzcą jest prorosyjskie, nacjonalistyczne Odrodzenie, które podwoiło stan posiadania.
Kampania wyborcza koncentrowała się głównie na tematach ekonomicznych. Podobnie jak inne europejskie państwa Bułgaria zmaga się z wysoką inflacją – według Eurostatu, w sierpniu wyniosła ona 15 proc. Obawy Bułgarów budzi także gwałtowny wzrost cen energii. Analityk PISM wskazuje, że wyborców w mniejszym stopniu interesowały kwestie międzynarodowe. Partie sprzyjające Rosji nazywały politykę wspierania Ukrainy „awanturniczą”, chociaż na tle innych państw NATO Bułgaria prowadzi bardzo wstrzemięźliwą politykę wobec wojny. ©℗