Nowy ambasador RP w Berlinie ma zainteresować niemiecką opinię publiczną tematem reparacji. Dariusz Pawłoś oficjalnie pojedzie za Odrę najpóźniej na przełomie roku.

Kontrakt Andrzeja Przyłębskiego - przedłużony przez MSZ - obowiązywał do lata tego roku, jednak już w listopadzie ubiegłego roku zdecydował się on opuścić placówkę. Według naszych informacji decyzja Przyłębskiego była zaskoczeniem dla PiS i nie było pod koniec ubiegłego roku gotowego kandydata, którego można było skierować na jedną z najistotniejszych polskich placówek dyplomatycznych.
Od końca ubiegłego roku trwały zatem poszukiwania osoby, która nie tylko będzie w stanie zarządzać na bieżąco ambasadą, lecz także podniesie w rozmowach ze stroną niemiecką drażliwe kwestie, w tym temat reparacji. Ostatecznie wybór padł na Dariusza Pawłosia, wieloletniego pracownika ambasady w Berlinie, w której - już za kadencji Przyłębskiego - pełnił funkcję rzecznika prasowego. Pawłoś, z wykształcenia germanista, przez dziewięć lat pełnił funkcję prezesa Fundacji „Polsko-Niemieckie Pojednanie”, w której pracował ponad 20 lat. Od połowy marca tego roku jest dyrektorem Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży, a od października ubiegłego roku w MSZ pełni funkcję wicedyrektora departamentu dyplomacji publicznej i kulturalnej. Przed zaangażowaniem się w relacje polsko-niemieckie uczył języka niemieckiego w jednym z warszawskich liceów.
Jego kandydatura nie budzi w Niemczech większych kontrowersji, a w Polsce uchodzi on za jednego z lepszych ekspertów od relacji z zachodnim sąsiadem. W żaden sposób jednak nie był związany z partią rządzącą. Pawłoś zdobył jednak zaufanie nie tylko wśród pracowników ambasady, lecz także w kierownictwie MSZ. - Giełda nazwisk była oczywiście dużo szersza, ale Dariusza Pawłosia rekomendowali właściwie wszyscy pracownicy ambasady, w tym oczywiście Andrzej Przyłębski - twierdzi nasze źródło dyplomatyczne.
Nowy ambasador pracował z Przyłębskim od 2017 r. do jego rezygnacji i to rekomendacja samego Przyłębskiego miała być według naszych informacji decydująca dla tej nominacji oraz to, że w poprzedniej roli bardzo dobrze - w opinii resortu spraw zagranicznych - wywiązywał się ze swoich obowiązków.
Z kolei według naszych źródeł w PiS decyzja o nominacji była konsultowana między szefem polskiej dyplomacji Zbigniewem Rauem a prezesem partii Jarosławem Kaczyńskim. - Minister Rau wystosowuje nominacje osobiście, ma pełne poparcie prezesa Kaczyńskiego, ale oczywiście obsada tak istotnych placówek jak ambasada w Berlinie jest konsultowana na najwyższym szczeblu, w tym z prezydentem Andrzejem Dudą - zapewnia nasz rozmówca.
Pawłoś uzyskał już pozytywną rekomendację sejmowej komisji spraw zagranicznych, a jego wystąpienie przed posłami również zostało pozytywnie ocenione w centrali partii rządzącej. Teraz oficjalny już kandydat na ambasadora w Berlinie czeka wyłącznie na nominację przez prezydenta, a następnie na przyjęcie listów uwierzytelniających przez stronę niemiecką. Zdaniem jednego z naszych rozmówców Pawłoś może objąć placówkę już od listopada, jednak bardziej sceptyczne źródło DGP wskazuje, że formalności mogą potrwać nieco dłużej i nowy ambasador rozpocznie swoją misję pod koniec tego lub na początku przyszłego roku.
Początek jego pracy przypadnie nie tylko na czas negocjacji wsparcia Ukrainy i odpowiedzi Rosji w ramach UE, lecz także na ofensywę dyplomacji historycznej z oczekiwaniem reparacji wojennych na czele. Sam zainteresowany już podczas wysłuchania przed komisją spraw zagranicznych zapewniał, że jest to temat istotny, który zamierza podejmować w dialogu ze stroną niemiecką. Według informacji DGP Pawłoś nie będzie główną twarzą rozmów ws. reparacji - te przejmą wyższe szczeble w MSZ, jednak do jego zadań będzie należeć zainteresowanie tematem niemieckiej opinii publicznej i władz. Obecnie - jak twierdzą nasi rozmówcy z PiS - trwają prace nad niemieckojęzyczną wersją dokumentu przygotowanego przez zespół posła Arkadiusza Mularczyka.