Liban znalazł się w środku sporu o mąkę i jęczmień, które zdaniem Kijowa z terytorium Ukrainy na Bliski Wschód przemycić miała Rosja.

Władze Libanu zmierzają do zakończenia dochodzenia w sprawie podlegającego amerykańskim sankcjom syryjskiego statku Laodicea, który dotarł w ubiegłym tygodniu do portu w Trypolisie. Ambasada Ukrainy w Bejrucie wysunęła oskarżenie, że przewoził skradzione przez Rosję 10 tys. ton mąki i jęczmienia. Ładunek jest oficjalnie własnością tureckiej firmy Loyal Agro, która utrzymuje, że dostarczyła libańskim celnikom dokumentację świadczącą o prawach do przewożonego towaru. Rzecznik firmy przekazał też, że ten miał trafić w całości do Syrii, ale firma zdecydowała się wyładować część produktów w Libanie ze względu na niedobory chleba, z którymi mierzą się mieszkańcy kraju. Długie kolejki po dotowane pieczywo, które ustawiają się od tygodnia przed piekarniami, szybko przerodziły się w gwałtowne protesty. Libańczycy obwiniają organizacje mafijne o sprzedaż resztek dotowanej mąki na czarnym rynku i przemycanie jej do Syrii, przez co im samym brakuje pożywienia. Loyal Agro miałaby się opłacać sprzedaż części ładunku prywatnym libańskim nabywcom – ci płacą nawet 650 dolarów za tonę; gdy w Syrii o 50 dolarów mniej.
Libański minister spraw zagranicznych Abdallah Bou Habib przyznał, że po zadokowaniu statku Liban otrzymał szereg skarg i ostrzeżeń od państw Zachodu. Ambasador Ukrainy Ihor Ostasz osobiście ostrzegł prezydenta Libanu Michela Aouna, że zakup kradzionych towarów z Rosji „zaszkodzi dwustronnym relacjom”. Kijów wcześniej chwalił Bejrut za potępienie rosyjskiej agresji. Zastrzeżenia wobec decyzji o zajęciu statku zgłosiła także Syria, której władze wysłały do rządu libańskiego oficjalny sprzeciw. Reżim Baszszara al-Asada ostrzegł, że krok ten pozostawi negatywne reperkusje w stosunkach między Libanem a Syrią.
Minister środowiska Nasser Yassin przekonywał, że Bejrut szanuje prawo międzynarodowe, a statek nie zostanie rozładowany do zakończenia śledztwa. Jeśli jednak dochodzenie niczego nie wykaże, produkty szybko miałyby trafić do lokalnych konsumentów. Władze wierzą, że tak właśnie się stanie. Fakt, że przewożone towary faktycznie mogły zostać ukradzione przez Moskwę z Kijowa, jest przez rząd w Bejrucie coraz częściej podważany. Źródła DGP w libańskiej administracji publicznej przekonują bowiem, że nie ma zastrzeżeń co do pochodzenia produktów, a przedstawione przez firmę dokumenty to potwierdzają. Jak twierdzą, rząd nic więcej nie może zrobić. Import pszenicy lub mąki z zagranicy nie wymaga zgody żadnego ministerstwa, chyba że był dotowany przez bank centralny. Prywatne firmy i młyny mają prawo do swobodnego importu pszenicy lub mąki, pod warunkiem że libańskie służby celne sprawdzą legalność importu. Podobnego zdania są członkowie opozycji. – Przed chwilą sędzia orzekł o braku nieprawidłowości i pozwolił statkowi na wyruszenie z portu, więc tak zapewne jest – mówi w rozmowie z DGP poseł Marc Daou. Prokurator faktycznie uchylił we wtorek nakaz zajęcia statku, stwierdzając, że nie popełniono żadnego przestępstwa, ale Laodicea portu opuścić nie może z powodu drugiego nakazu, który wydał sędzia w Trypolisie. Nie wiadomo, kiedy zakończy się jego dochodzenie.
Dyrektorka organizacji Lebanon Food Bread Soha Zaiter mówi DGP: – To czysta polityka. Coś, z czego poszczególni obywatele nie zdają sobie sprawy. Szczegóły zna tylko rząd, który być może to wszystko zaplanował – podkreśla, dodając, że konsumpcja kradzionych towarów jest nieetyczna, ale jeśli tak zacznie funkcjonować system, to nikt nie będzie się zastanawiał nad pochodzeniem żywności.
Daou wskazuje z kolei, że jeśli udowodniono by, że towary zostały przez Kreml skradzione, nie powinny się znaleźć na rynku. – Nie potrzebujemy kolejnych wrogów. Powinniśmy dbać o dobre relacje międzynarodowe. Poza tym to nie jest tak, że te produkty nas zbawią. Są inne miejsca, z których możemy importować – zaznaczył. Dobre stosunki z Kijowem są dla pogrążonego w kryzysie Libanu szczególnie istotne. Kraj ten przed inwazją Kremla na Ukrainę importował większość swojej pszenicy z Kijowa. Natomiast pierwszy statek towarowy, który wypłynął z portu w Odessie na mocy wynegocjowanego przez ONZ i Turcję porozumienia z Rosją, został skierowany właśnie do Libanu. ©℗