Ponad 50 ukraińskich obrońców zostało w cyniczny sposób zamordowanych - powiedział w piątek wieczorem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Nieco później, w codziennym nagraniu wideo, Zełenski podkreślił, że zabicie jeńców to zbrodnia, za którą będzie "odwet".

"Mamy wystarczające dowody na to, że była to zaplanowana zbrodnia" - powiedział w piątek wieczorem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odnosząc się do śmierci kilkudziesięciu ukraińskich jeńców wojennych w tzw. obozie filtracyjnym w Ołeniwce na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej.

W nocy z czwartku na piątek rosyjskie wojska przeprowadziły precyzyjny ostrzał obozu; następnie Kreml próbował oskarżyć o ten czyn władze w Kijowie - poinformował w piątek Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.

W Ołeniwce przebywali żołnierze z pułku Azow

Według założyciela i byłego dowódcy pułku Azow Andrija Biłeckiego, w momencie rosyjskiego ataku w obozie mieli znajdować się m.in. ukraińscy żołnierze z Azowa, walczący wiosną w zakładach metalurgicznych Azowstal w Mariupolu.

"Ponad 50 ukraińskich obrońców zostało w cyniczny sposób zamordowanych" - podkreślił Zełenski w oświadczeniu zamieszczonym na jego kanale w serwisie Telegram. "To kolejne potwierdzenie, że Rosja jest państwem terrorystycznym" - dodał prezydent Ukrainy.

Nieco później, w codziennym nagraniu wideo, Zełenski podkreślił, że zabicie jeńców to zbrodnia, za którą będzie "odwet". Zaapelował, przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych, o uznanie Rosji za państwo terrorystyczne i sponsora terroryzmu. "Potrzebna jest decyzja i to teraz (..) Rosja jest dzisiaj wielkim źródłem terroryzmu na świecie" - podkreślił.

Ukraina chce reakcji MTK, ONZ i Czerwonego Krzyża

Ukraińskie MSZ potępiło atak na obóz filtracyjny i zaapelowało do Prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego o pilne zwrócenie uwagi na przestępstwa popełniane przez rosyjskich żołnierzy jako na zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości.

Ukraińskie struktury siłowe oraz rzecznik praw człowieka wezwali w piątek Narody Zjednoczone oraz Czerwony Krzyż do natychmiastowej reakcji na zabicie ukraińskich jeńców. We wspólnym oświadczeniu wydanym po spotkaniu zwołanym przez prezydenta Zełenskiego napisano, że ONZ i Czerwony Krzyż powinny wysłać zespoły śledcze, które zbadają tę sprawę. Dokument podpisały Siły Zbrojne Ukrainy, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, ukraiński wywiad wojskowy (HUR) oraz rzecznik praw człowieka.

W piśmie atak określono jako "cyniczny akt terroru Federacji Rosyjskiej" i "klasyczną operację prowadzoną pod fałszywą flagą". Podkreślono, że ONZ i Czerwony Krzyż powinny zareagować, jako gwaranci porozumienia, na podstawie którego w rosyjską niewolę oddali się obrońcy położonego na południu Ukrainy Mariupola.

Rzecznik praw człowieka: Ruszył proces odzyskiwania ciał jeńców z Ołeniwki

Ruszył proces odzyskiwania ciał ukraińskich wojskowych, którzy zginęli w wyniku ostrzelania tzw. obozu filtracyjnego w Ołeniwce w obwodzie donieckim - poinformował w sobotę ukraiński rzecznik praw człowieka Dmytro Łubinec.

"Zwróciłem się o to, by umożliwiono mi odwiedzenie naszych rannych bohaterów. I zaczęliśmy proces odzyskania ciał naszych zabitych wojskowych, którzy byli tam przetrzymywani" - przekazał rzecznik, cytowany przez agencję Ukrinform.

W jego opinii na terenie tzw. obozu z Ołeniwce łamane są wszystkie konwencje genewskie. Jak dodał, na terenie tego obiektu przebywały „tysiące ludzi". Łubinec wskazał, że do Ołeniwki powinni udać się przedstawiciele organizacji międzynarodowych, by pobrać materiały do ekspertyzy.

Krewni obrońców Mariupola demonstrują w Kijowie

Około 100 krewnych i bliskich obrońców Mariupola, którzy znajdują się obecnie w rosyjskiej niewoli, demonstrowało w sobotę w Kijowie, by zwrócić uwagę na ich sytuację i domagać się ich powrotu do domu – poinformował portal Suspilne.

Żona dowódca pułku Azow Denysa Prokopenki, Kateryna, zaapelowała do cywilizowanego świata o uznanie Rosji za państwo-sponsora terroryzmu.

Podkreśliła, że kiedy obrońcy kombinatu Azowstal, ostatniego ukraińskiego punktu oporu w Mariupolu, składali broń, ONZ i Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża zapewniały, że ich życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

(PAP)