Rosja grozi nasileniem działań zaczepnych przeciwko Ukrainie. Jego przejawem są coraz częstsze ataki rakietowe na obiekty cywilne

Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu podczas inspekcji wojsk biorących udział w agresji na Ukrainę polecił im „dalsze zwiększenie skali działań na wszystkich kierunkach operacyjnych w celu uniemożliwienia kijowskiemu reżimowi wyprowadzania zmasowanych ataków rakietowych i artyleryjskich”. Symbolem takiej aktywizacji stał się krwawy atak na Winnicę, w którym zginęły 24 osoby. Stany Zjednoczone zaapelowały do swoich obywateli o opuszczenie Ukrainy.
Amerykańscy eksperci spodziewają się, że Rosja może podjąć kolejną próbę zajęcia Charkowa, drugiego co do wielkości miasta kraju. Institute for the Studies of War (ISW) napisał w sobotę, że „Kreml mógł wydać rosyjskim siłom rozkaz wzięcia pod kontrolę całego obwodu charkowskiego mimo nadzwyczaj niskiego prawdopodobieństwa sukcesu”. Rosyjski resort obrony potwierdził wcześniejszą analizę ISW, że ogłoszona po zdobyciu Lisiczańska 10-dniowa pauza operacyjna się skończyła. Dotychczasowe prognozy zakładały, że kolejnym celem Rosji będzie zajęcie reszty obwodu donieckiego z jego tymczasową stolicą Kramatorskiem na czele. Kierunek charkowski był drugorzędny, co więcej, po wycofaniu się Rosjan z obwodów kijowskiego, czernihowskiego i sumskiego Ukraińcom udało się też odepchnąć agresora od obwodnicy Charkowa, co nieco osłabiło częstotliwość ataków artyleryjskich na miasto.
W ostatnich dniach Rosjanie nasilili ataki na infrastrukturę cywilną. Wśród ludzi, którzy w czwartek zginęli w wyniku ostrzału rakietowego Winnicy byli tacy, którzy w tym środkowoukraińskim mieście szukali schronienia przed działaniami agresora. Rakiety spadły na biurowiec i Dom Oficerów, który – mimo nazwy – służył przede wszystkim organizacji imprez kulturalnych; w czwartkowy wieczór w gmachu miał się odbyć charytatywny koncert piosenkarki Roxolany. Rosyjski resort obrony oświadczył, że w Domu Oficerów odbywało się w tym czasie spotkanie dowództwa ukraińskiego lotnictwa z zagranicznymi dostawcami broni. Nie ma niezależnych potwierdzeń tych rewelacji, co więcej – wyglądają one na mało wiarygodne, ponieważ lotnictwo dysponuje w Winnicy znacznie lepiej zabezpieczonym gmachem, oddalonym od Domu Oficerów o kilka kilometrów.
Atak na Winnicę wywołał falę oburzenia w ukraińskim internecie. Symbolem ostrzału stała się śmierć czteroletniej Lizy Dmytrijewej, której mama – ciężko ranna podczas ataku – prowadziła popularnego bloga. To kolejny ostrzał celów cywilnych. 9 lipca artyleria ostrzelała blok w Czasiw Jarze na Doniecczyznie, zabijając 48 osób. Osiem dni wcześniej rakiety trafiły w bloki w Serhijiwce w obwodzie odeskim, gdzie śmierć poniosło 20 osób. Regularnie są ostrzeliwane Charków i Mikołajów. Ukraińscy eksperci twierdzą, że rakietowy terror – jak go określają przedstawiciele władz – to zemsta za skuteczne niszczenie rosyjskich składów z amunicją i punktów dowodzenia z wykorzystaniem amerykańskich systemów artyleryjskich HIMARS, cenionych za celność i niezawodność. W ostatnim tygodniu nie było nocy bez informacji o skutecznym zniszczeniu kilku takich punktów. Zdaniem naszych rozmówców Rosjanie mają przez to poważne problemy logistyczne. Przesłanką potwierdzającą te opinie jest znacznie mniejsza skala ostrzałów pól, które na początku lipca wywoływały ogromne pożary wzdłuż całej linii frontu na wschodzie Ukrainy.
Sukcesy osiągane dzięki świeżo dostarczonym wyrzutniom HIMARS mogą zostać jednak okupione nasileniem ataków na miasta. Z takiego założenia wyszedł mer Sum Ołeksandr Łysenko, który wezwał mieszkańców odblokowanej na początku kwietnia miejscowości do jego krótkotrwałego opuszczenia. „Dziś, jutro i pojutrze trzeba bardziej skupić się na własnym bezpieczeństwie”. „Wydaje się, że czeka nas trudny weekend. Dlatego radziłbym tym, kto ma taką możliwość, wyjechać na parę dni do krewnych na wieś, przynajmniej na 40 km od granicy” – dodał Jurij Zarko, burmistrz przygranicznego Białopola w obwodzie sumskim. Ambasada amerykańska wezwała swoich obywateli do natychmiastowego opuszczenia Ukrainy, także wskazując na groźbę nasilenia ataków rakietowych.
Tymczasem prezydent Rosji Władimir Putin podpisał w piątek 128 ustaw, zwiększających skalę represji i przestawiających gospodarkę na tory wojenne. Ułatwiono uznawanie obywateli i organizacji za agentów zagranicznych. Od teraz wystarczy uznać, że znajdują się oni „pod wpływem zagranicznym”, co zwiększa uznaniowość procesu dotychczas powiązanego z otrzymywaniem finansowania spoza kraju. Zaostrzono kary za zdradę państwa, za co będzie można dostać nawet 20 lat pozbawienia wolności. Z kolei ustawa o specjalnych środkach gospodarczych daje władzom prawo żądania od prywatnych przedsiębiorstw priorytetowego wykonywania zamówień sił zbrojnych „w czasie operacji kontrterrorystycznych i innych poza granicami Federacji Rosyjskiej”. Wiele obaw w Kijowie wywołała zapowiedź zwołania na piątek nadzwyczajnego posiedzenia parlamentu, jednak skończyło się na akceptacji awansu ministra przemysłu Dienisa Manturowa na wicepremiera i przyjęciu poprawek do ustawy o reklamie. ©℗