Stawką wczorajszych wyborów do wyższej izby parlamentu Japonii jest umocnienie pozycji premiera Fumio Kishidy.

Dwa dni przed niedzielnym głosowaniem zastrzelony został Shinzo Abe – były szef japońskiego rządu, nadal mający silną pozycję w rządzącej konserwatywnej Partii Liberalno-Demokratycznej. Abe był najdłużej urzędującym premierem w powojennej historii kraju, władał nieprzerwanie od 2012 do 2020 r., a jego polityka gospodarcza otrzymała nazwę „abenomiki”. Z urzędu zrezygnował ze względu na problemy zdrowotne.
Zabójcą jest 41-letni Tetsuya Yamagami. Japonia utrzymuje karę śmierci za okrutne zbrodnie, czyli wielokrotne morderstwa lub morderstwa uznane za szczególnie haniebne. Zabójstwo kluczowego polityka może pasować do tego kryterium. Mężczyzna zeznał, że zdecydował się na taki ruch, bo wierzy, że Abe był związany z grupą religijną, do której żywi urazę (jego matka miała popaść w kłopoty po przekazaniu zbyt dużej sumy pieniędzy na cele organizacji). Policja nie ujawniła na razie, o jaką grupę mogłoby chodzić.
Yamagami użył broni domowej roboty, wykonanej z metalowych rurek sklejonych taśmą. W kraju, w którym przepisy dotyczące posiadania broni są niezwykle surowe, wywołało to ogromny niepokój. Jej posiadanie jest zarezerwowane wyłącznie dla funkcjonariuszy policji i wojska. Ministerstwo Obrony potwierdziło, że osoba o tym samym imieniu i nazwisku co zabójca służyła w marynarce wojennej w latach 2002–2005. W tym czasie miała nauczyć się podstaw strzelania z karabinu i konserwacji broni. W innych przypadkach, jak polowania czy aktywności sportowe, broń może być bowiem wykorzystywana wyłącznie po rygorystycznej weryfikacji. Strzelaniny są z tego względu zjawiskiem niezwykle rzadkim. W zeszłym roku w Japonii doszło do 10 zdarzeń i tylko jednego zgonu z użyciem broni – zauważa „The Washington Post”. Większość związana była z yakuzą, czyli tradycyjnymi japońskimi grupami przestępczymi.
Do ataku doszło podczas wiecu wyborczego rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej. Z relacji agencji prasowej Kyodo News wynika, że morderca śledził Abe na kampanijnym szlaku. Ochrona bezpieczeństwa podczas lokalnych wydarzeń kampanijnych w Japonii jest ograniczona. Ataki na polityków są rzadkością. Po zamachu jednak od razu pojawiły się pytania o jakość ochrony. Nagranie pokazuje bowiem, że Yamagami był w stanie podejść do byłego premiera od tyłu i wyciągnąć broń z torby. Zdążył oddać dwa strzały. Szef policji prefektury Nara Tomoaki Onizuka na sobotniej konferencji prasowej powiedział, że funkcjonariusze zostali poinformowani o pojawieniu się Abe zaledwie dzień przed wydarzeniem. Zdecydowanie później, niż zwykle ma to miejsce w przypadku kampanii wyborczych. Policja zatwierdziła plan ochrony bezpieczeństwa dopiero w dniu wiecu. Nie jest jasne, czy i ilu uzbrojonych pracowników ochrony było obecnych w jego trakcie.
Dzień po ataku kandydaci zdecydowali się kontynuować kampanię ze zwiększoną ochroną. Setki uczestników sobotniego wiecu premiera Fumio Kishidy w mieście Yamanashi przeszły przez kontrolę toreb i wykrywacze metalu. Kishida przemawiał na scenie zamontowanej na furgonetce, otoczonej przez policję i oddalonej od tłumu. – Nie możemy pozwolić, aby przemoc tłumiła możliwość przemawiania przed wyborami, które są podstawą demokracji – komentował.
Zwolennicy partii opozycyjnych wezwali wyborców do oddzielenia żalu od głosu oddanego w niedzielnych wyborach. Obawiali się potencjalnego efektu zjednoczenia pod jednym sztandarem, który mógłby zmotywować pogrążonych w żałobie obywateli do głosowania na partię byłego premiera lub zwiększyć frekwencję wśród jego zwolenników. Japońskie media starały się zachować równowagę między relacjonowaniem zamachu a tym, by nie zaszkodzić partii Abego na ostatniej prostej kampanii. Jeden z kanałów telewizyjnych zdecydował się np. zamazać twarze kandydatów Partii Liberalno-Demokratycznej.
Konserwatywna Partia Liberalno-Demokratyczna oraz jej młodszy partner koalicyjny Komeito są według sondażu exit poll przeprowadzonego przez publicznego nadawcę NHK na dobrej drodze do zdobycia od 69 do 83 ze 125 miejsc w niedzielnym głosowaniu (do zamknięcia tego wydania DGP oficjalne wyniki nie były znane). Sukces w wyborach może pomóc Kishidzie umocnić swoje rządy, dając mu szansę na realizację strategicznych celów partii – zwiększenia wydatków na wojsko i zmianę pacyfistycznej konstytucji Japonii (o którą zresztą wcześniej zabiegał Abe). Ostatnie sondaże wskazywały, że partie otwarte na rewizję pacyfistycznej konstytucji utrzymają większość dwóch trzecich głosów w izbie wyższej. Partiom opozycji nie udało się przekonać do siebie wyborców. Największa z nich – centrolewicowa Konstytucyjna Partia Demokratyczna – najprawdopodobniej nie utrzyma 23 mandatów, które były dotychczas w jej posiadaniu. ©℗
Japonia restrykcyjnie podchodzi do posiadania broni. Zamachowiec zrobił swoją samodzielnie