Niepowodzenia militarne Rosji w Ukrainie zmuszą ją do ograniczenia ambicji politycznych w Syrii

Kreml czekają trudności z utrzymaniem blisko wschodnich sojuszników w rosyjskiej strefie wpływów. Dotyczy to szczególnie Syrii. Wystarczy spojrzeć na niedawną decyzję Ankary o zamknięciu do lipca przestrzeni powietrznej dla lecących do Damaszku rosyjskich samolotów cywilnych i wojskowych. Jest ona postrzegana jako element wywierania presji na Moskwę. Turecka przestrzeń powietrzna stanowi najłatwiejszą drogę dla rosyjskich samolotów zaopatrujących bazy wojskowe w Syrii. Wcześniej, korzystając z zapisów konwencji z Montreux, Turcja zdecydowała się także ograniczyć możliwość korzystania ze swoich wód przez rosyjskie okręty wojenne stacjonujące na Morzu Czarnym. Do czasu wybuchu wojny w Ukrainie Syria była największym terytorium, na którym rosyjskie wojska rozmieszczone były na stałe. Zadania Rosjanom nie ułatwiają posunięcia prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, w tym zapowiedzi kolejnej ofensywy w kontrolowanej przez Kurdów północnej Syrii.
Ukraina zajmuje wyższą pozycję na liście priorytetów strategicznych Rosji niż Bliski Wschód. Jeśli nie dojdzie do powszechnej mobilizacji na pełną skalę – co na razie wydaje się mało prawdopodobne – obecne problemy kadrowe nad Dnieprem mogą zmusić Moskwę do przesunięcia kolejnych grup bojowników z Syrii do realizacji ważniejszych celów w Ukrainie. Jeśli Kreml zdecyduje się na wycofanie znacznej części wojsk, reżim al-Asada będzie zmuszony w większym stopniu polegać na Iranie i Korpusie Strażników Rewolucji, by utrzymać kontrolę nad niektórymi obszarami kraju oraz kontynuować walkę z opozycją. Wpływy gospodarcze Teheranu w Damaszku w ostatnich latach rosły. Iran podejmuje również działania mające na celu rozwiązanie problemu niedoborów paliwa w Syrii. Przed inwazją na Ukrainę to Moskwa dostarczała jej benzynę. Tymczasem jej niedobory wpływają na dostęp do podstawowych usług i prowadzą do wzrostu cen żywności. Według doniesień medialnych Teheran zdążył już rozmieścić swoje siły w częściach Syrii kontrolowanych wcześniej przez wojska rosyjskie. Na początku maja do Iranu w poszukiwaniu wsparcia wybrał się sam al-Asad. Spotkał się tam z najwyższym przywódcą ajatollahem Alim Chameneim oraz prezydentem Ebrahimem Ra’isim.
Jak pisze „The Washington Post”, wzmożona aktywność Iranu mogłaby stworzyć ryzyko eskalacji konfliktu w Syrii. Zwiększenie liczebności irańskich oddziałów prawdopodobnie doprowadziłoby do kolejnych ataków ze strony Izraela. Nawet częściowe wycofanie się Rosji stwarza okazję do umocnienia się Iranu i realizacji jego celów regionalnych. Skutkiem ubocznym, jak zwykle w tego typu sytuacjach, będzie eskalacja napięć z państwem żydowskim. Do nasilenia walk mogłoby dojść zwłaszcza na obszarach, na których obecność Rosji zapewniała w ostatnich latach pewną stabilność. Gdyby wojna w Syrii rozgorzała na nowo, być może Moskwa nie będzie miała innego wyjścia, jak wycofać swoje wojska w ogóle. Kremlowi trudno będzie prowadzić dwa duże konflikty jednocześnie. Słaba reakcja na decyzję Turcji o zamknięciu przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów to znak, że rosyjscy decydenci zdają sobie sprawę, iż w Syrii to Ankara ma przewagę. Siemion Bagdasarow, ekspert ds. Bliskiego Wschodu i członek rosyjskiego parlamentu, powiedział, że zakaz lotów może być częścią starań Ankary, by rozwiązać sytuację w północnej Syrii na swoją korzyść kosztem Rosji. – Nigdy nie powinniśmy zapominać, że Turcja jest członkiem NATO – komentował. ©℗