- Odbudowa zaufania w UE i Grupie Wyszehradzkiej będzie trudna. Wiele może zależeć od postawy polskiego rządu - mówi w rozmowie z DGP Zsuzsanna Szelényi, była posłanka, ekspertka ds. międzynarodowych.
- Odbudowa zaufania w UE i Grupie Wyszehradzkiej będzie trudna. Wiele może zależeć od postawy polskiego rządu - mówi w rozmowie z DGP Zsuzsanna Szelényi, była posłanka, ekspertka ds. międzynarodowych.
/>
Prawie dwie trzecie kampanii toczyło się w cieniu wojny - czy wojna całkowicie zdominowała nastroje społeczne?
Główna różnica w stosunku do poprzednich wyborów z 2018 r. polegała na tym, że opozycja wystartowała razem, na jednej liście, przez co dostosowała się do systemu wyborczego, w którym zwycięzca bierze wszystko. Jednocześnie Fidesz przygotował się na wyzwanie rzucone przez opozycję i dosłownie zainwestował w wyborców. Około 3-4 proc. PKB trafiło do kieszeni obywateli w ciągu ostatnich kilku miesięcy - to jakieś 5 mld euro dla rodzin z dziećmi, emerytów, młodych ludzi. Wyborcy są wrażliwi na sytuację finansową, więc rząd wprowadził również limit cen energii, nałożył limity cen na niektóre produkty żywnościowe, aby złagodzić wpływ inflacji. Opozycja koncentrowała się jednak na wojnie i nowej sytuacji międzynarodowej. Obwiniali rząd, który nie zrobił zbyt dużo dla Ukrainy i pokazywali alternatywę: albo współpraca z Zachodem, albo sojusz z autokratami takimi jak Putin. Natomiast Fidesz, dysponujący potężnymi możliwościami komunikacyjnymi, oskarżał opozycję o chęć wciągania kraju w wojnę i podgrzewanie atmosfery. Rząd oskarżył nawet opozycję o wysłanie swoich przedstawicieli na wojnę, a Viktor Orbán przedstawił się w tej sytuacji jako gwarant pokoju i stabilności.
Wpływ systemu wyborczego na wyniki jest tak duży?
Obecny system wyborczy jest bardzo nieproporcjonalny, ponieważ zwycięzca zgarnia wszystko w 106 okręgach wyborczych, a zwycięska partia otrzymuje dodatkowe głosy z listy partyjnej. W ostatnich dwóch wyborach Fidesz zdobył dwie trzecie mandatów, otrzymując mniej niż połowę głosów. Przy niewielkiej różnicy opozycja może zakwestionować rezultat i kolejne dni do ogłoszenia ostatecznych wyników będą bardzo napięte.
Jak ocenia pani kampanię?
Węgry to kraj, w którym od wielu lat nie ma debat politycznych. Członkowie Fideszu nie biorą udziału w żadnych debatach, nawet w parlamencie. Obie strony nie polemizowały bezpośrednio ze sobą. Wszyscy zwracali się wprost do wyborców - klimat polityczny w kraju jest bardzo dziwaczny. Fidesz zainwestował w tę kampanię dużo pieniędzy, w tym w mediach społecznościowych, a ich specjalnością była strategia negatywna - przygotowali np. film oczerniający każdego kandydata opozycji. Rząd próbował zniechęcać do głosowania na opozycję i wydał osiem razem więcej pieniędzy na materiały promocyjne niż oponenci. To było szczególnie widoczne na wsiach. Fidesz wykorzystywał też w kampanii wszystkie możliwe zasoby - nie ma tu różnicy między instytucjami państwa a partią rządzącą. Natomiast opozycja była przygotowana lepiej niż kiedykolwiek wcześniej i ich działania też były bardzo widoczne.
Jakie są pani zdaniem możliwe scenariusze dla bloku opozycyjnego? Czy jest szansa na utrzymanie spójności?
Oczywiście będzie to zależało od wyników końcowych. Opozycja dużo zainwestowała we współpracę, która rozwijała się od 2019 r.; była gotowa na wspólny rząd. Powstało kilka wspólnych grup roboczych w określonych obszarach. Jeśli ostateczne wyniki pokażą jednak porażkę opozycji, to trudno powiedzieć, co stanie się z tym blokiem. Ludzie, którzy głosują na opozycję, w rzeczywistości głosują przeciwko rządowi. Jeśli w ostatecznych wynikach będzie wystarczająco dużo głosujących przeciw, może to dać opozycji nowy impuls do zacieśniania współpracy w przyszłości. Jeśli Fidesz wygra znacząco, trudno będzie utrzymać koalicję w jedności i dojdzie do zmian wewnątrz tego obozu.
Jak z kolei może wyglądać czwarta kadencja Fideszu z rzędu? Czy możemy spodziewać się zmian w polityce Viktora Orbána, czy raczej utrzyma ona dotychczasowy kurs, zwłaszcza w relacjach międzynarodowych?
Na arenie międzynarodowej rośnie izolacja Węgier. Samozwańcze przywództwo Orbána w Europie Środkowej już minęło, pozycja Orbána w UE nie będzie najlepsza, współpraca wyszehradzka stoi pod znakiem zapytania i jej utrzymanie będzie trudne. Gdyby opozycja odniosła sukces, to z pewnością obrałaby inny kurs i mogłaby odbudować zaufanie zarówno w V4, jak i UE. Jednak Orbánowi nie będzie łatwo. Myślę, że wiele będzie zależało od postawy polskiego rządu, bo do tej pory rząd węgierski i polski wspierały się w wielu problematycznych obszarach. Jeśli polski rząd ponownie zbliży się do węgierskiego, może to mieć istotny wpływ na to, jak UE będzie podchodzić do rządu Orbána w tak newralgicznych kwestiach jak praworządność, wolność mediów i korupcja.
Orbána krytykowali wszyscy zachodni partnerzy, a co ze społeczeństwem? Czy ono popiera jego strategię polegającą na trzymaniu się z daleka od wojny, dystansowaniu się?
60 proc. Węgrów uważa, że Węgry są zbyt blisko Rosji, a ok. 20 proc. mówi, że Węgry powinny zrównoważyć swoje działania. Bardzo niewielu Węgrów jest prorosyjskich. Orbán wymyślił własną narrację, zgodnie z którą on opowiada się za pokojem, a opozycja chce wojny i w ten sposób chciał utrzymać głosy wyborców, którzy są bardzo antyrosyjscy. ©℗
Rozmawiał Mateusz Roszak
*Zsuzsanna Szelényi należała zarówno do Fideszu (1988-1994), jak i opozycyjnej partii Razem (2013-2017). Pracowała dla Rady Europy (1996-2010), od 2011 r. była konsultantką ds. rozwoju międzynarodowego na Bałkanach i w Afryce Północnej. Obecnie współpracuje z Instytutem Demokracji Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego i międzynarodowymi think tankami.
Viktor Orbán coraz bliżej czwartej z rzędu kadencji
Rządząca koalicja Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) otrzymała ok. 58 proc. głosów, a blok opozycyjny - ok. 30 proc. Tak pokazywały cząstkowe wyniki niedzielnych wyborów parlamentarnych z jednej trzeciej okręgów. Najszybciej podliczono dane z małych okręgów na obszarach wiejskich, gdzie poparcie dla Orbána jest duże. Najprawdopodobniej różnica się zmniejszy, ale wszystkie przedwyborcze sondaże dawały zwycięstwo Fideszowi.
106 deputowanych w 199-osobowym jednoizbowym parlamencie jest wyłanianych w jednoosobowych okręgach wyborczych, pozostałe mandaty są rozdzielane proporcjonalnie z list krajowych wśród partii, które uzyskają ponad 5 proc. głosów. Obliczenie ostatecznych wyników w jednomandatowych okręgach może potrwać kilka dni. Według pierwszych wyników próg wyborczy mogłaby minimalnie przekroczyć skrajnie prawicowa Nasza Ojczyzna.
MR, AZ
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama