- Do największej liczby zbrodni dochodzi na obszarach okupowanych. Wśród nich jest wiele przestępstw o charakterze seksualnym. Jest ich tyle, że nie mam już siły o nich czytać - uważa Iryna Wereszczuk.

Ile osób udało się ewakuować z Mariupola, ile zostało w mieście, a ile Rosjanie wywieźli do Rosji albo na tereny tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL)?
Udało nam się wywieźć i uratować - to przybliżone liczby - 75 tys. osób. Blisko 100 tys. zostało i potrzebuje natychmiastowej ewakuacji. Ci ludzie - kobiety, dzieci, osoby starsze, osoby z niepełnosprawnościami - potrzebują naszej i światowej pomocy. Rosja z kolei przymusowo deportowała ok. 45 tys. ukraińskich obywateli, w tym sierot i pensjonariuszy domów opieki.
Jak wygląda sytuacja z korytarzami humanitarnymi do ewakuacji mieszkańców?
Pracujemy nad korytarzem do Zaporoża. W Mariupolu mamy do czynienia z katastrofą humanitarną na skalę globalną. Wszyscy widzimy katastrofalne skutki nalotów, jakie przeprowadza rosyjski okupant na obiekty cywilne. Według stanu na czwartek na godz. 12.30 45 autobusów, które rano wysłaliśmy z Zaporoża w stronę Berdiańska, stoi zablokowanych na punkcie kontrolnym w Wasyliwce i Rosjanie nie chcą ich przepuścić dalej (ostatecznie nie zdołały one tego dnia dotrzeć do celu - red.). Brakuje pośrednika, który mógłby stać między stronami i odnotowywać fakty łamania zawieszenia broni w korytarzu humanitarnym. Umawiamy się wieczorem, że o godz. 9 rano my i okupanci wstrzymujemy ogień, ale nie ma nikogo - ani Czerwonego Krzyża, ani ONZ, ani innej struktury - która mogłaby odnotowywać naruszenia i pociągać do odpowiedzialności winnych za to Rosjan; korytarz do Mariupola biegnie przez tereny tymczasowo okupowane.
Niedawno pojawiła się propozycja, by skierować do Mariupola statek do ewakuacji tysięcy ludzi. Nie została ona zrealizowana. Dlaczego?
Było kilka takich inicjatyw. Formułowali je prezydenci Turcji Recep Tayyip Erdoğan, Chin Xi Jinping, Francji Emmanuel Macron, zwracali się o to papież Franciszek i inne Kościoły, Grecy i Polacy. Wszyscy mówili, że są gotowi ewakuować ludzi, dając gwarancje przeprowadzenia procesu ewakuacji. Putin pozostał nieubłagany. To kolejny argument, z kim mamy do czynienia i kto z nami walczy. Nie ma żadnych półtonów, jest „albo my, albo oni”. Na pana ręce chciałam przekazać podziękowania dla całego polskiego narodu za wsparcie, jakie nam okazujecie. Wy najlepiej rozumiecie, czym jest dziś putinowska Rosja. Ale ważne jest też, by zrozumiał to cały cywilizowany świat i zjednoczył się w imię swojej własnej przyszłości. A my będziemy walczyć i na pewno zwyciężymy.
Koordynuje pani prace nad dokumentowaniem rosyjskich zbrodni wojennych. O jakiej skali mówimy?
Zbrodnie wojenne dokumentuje prokuratura generalna, więc po statystyki i kwalifikacje prawne proszę się zwrócić do niej (do 30 marca prokuratura wszczęła 3457 postępowań w sprawie tego typu przestępstw - red.).
Są różnice między skalą zbrodni na poszczególnych odcinkach frontu?
Do największej ich liczby dochodzi na obszarach okupowanych. Wśród nich jest wiele przestępstw o charakterze seksualnym. Jest ich tyle, że nie mam już siły o nich czytać i słuchać. Znęcają się nad naszymi dziećmi, dziewczętami, kobietami. Cały świat powinien się o tym dowiedzieć. Są świadectwa brutalnie zgwałconych kobiet, którym udało się wyjechać z Mariupola. Proszę zwrócić na to uwagę, bo te zbrodnie nie ulegają przedawnieniu. Wszystkich tych ludzi, o ile można ich nazwać ludźmi, należy z waszą pomocą obowiązkowo pociągnąć do odpowiedzialności. Sama zwróciłam się do rosyjskiej pełnomocniczki ds. praw człowieka Tatjany Moskalkowej z prośbą o pomoc w załatwieniu sprawy Kiry Obedynskiej (12-latka, którą Rosjanie wywieźli z Mariupola na obszary kontrolowane przez DRL po śmierci jej ojca - red.). Jej dziadek mieszka w Ukrainie i chce ją do siebie zabrać. Żądamy od Federacji Rosyjskiej, by oddała naszą Kirę, która straciła na tej strasznej wojnie swoich rodziców - a dokładniej tatę, bo mama zmarła wcześniej. Chciałabym, żebyśmy skoncentrowali wysiłki na pomocy tej małej, ale silnej dziewczynce. Ona chce wrócić do domu i ma do tego prawo. Tylko ci, którzy myślą, że mają prawo dyktować, jak ma wyglądać świat po wojnie, uważają, że pozostaną bezkarni. ©℗
Rozmawiał Michał Potocki
Wywiad został przeprowadzony 31 marca, przed ujawnionymi w weekend zbrodniami Rosjan na ludności cywilnej m.in. w podkijowskiej Buczy