Rząd szuka poparcia dla pomysłu Kaczyńskiego wysłania do Ukrainy misji NATO. Zełenski woli dostać od Amerykanów zestawy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe

Wołodymyr Zełenski wystąpił wczoraj zdalnie przed amerykańskim Kongresem. Prezydent Ukrainy zaproponował utworzenie koalicji Zjednoczonych dla Pokoju (U24). – Pełnowymiarowa rosyjska inwazja na Ukrainę rozpoczęła się 24 lutego. Byłoby sprawiedliwie, gdyby zakończyła się w ciągu doby, aby zło zostało od razu ukarane. Dzisiejszy świat nie ma takich instrumentów – powiedział. – Proponujemy utworzenie U24, związku odpowiedzialnych państw, które mają siły i sumienie, by powstrzymywać konflikty. W ciągu 24 godzin nadawać wszelką niezbędną pomoc. Jeśli trzeba, dostarczać broń, jeśli trzeba – sankcje. Pomoc humanitarną, polityczną i finansową – dodawał Zełenski. Jego zdaniem U24 mogłoby działać w podobny sposób w przypadku wystąpienia klęsk żywiołowych albo epidemii. To kolejny ambitny pomysł na działania Zachodu po zgłoszonym przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie pomyśle wysłania do Ukrainy misji pokojowej NATO. Polscy dyplomaci mają zbierać państwa chętne do udziału w misji stabilizacyjnej w Ukrainie lub do poparcia samego pomysłu.
– To apel najwyższych władz RP. Odbędzie się dyskusja i zostaną podjęte decyzje – zapewniał wczoraj wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Jeden z naszych rozmówców twierdzi, że są już pierwsi chętni, ale nie chce mówić, kto ani ilu ich jest. Działania mają być intensyfikowane w tym tygodniu i w przyszłym przed szczytem NATO oraz posiedzeniem Rady Europejskiej i prawdopodobną wizytą prezydenta USA Joego Bidena w Polsce. Polska dyplomacja ma także odwołać się w tej sprawie do OBWE. – Chcemy zbudować koalicję chętnych państw, które zrealizują taką misję, mając na celu obronę życia ludzkiego przez ochranianie np. korytarzy humanitarnych. Nie chcemy patrzeć, jak Rosja morduje bezbronnych ludzi – mówi rzecznik rządu Piotr Müller. Na pytanie, jak miałby zostać określony mandat sił pokojowych, słyszymy porównania do misji pokojowych czy stabilizacyjnych z XX w. – Wzorem może być misja KFOR w Kosowie, ale wiemy, że nie ma szans na mandat ONZ z powodu weta Rosji. Może też nie być łatwo o jednomyślność NATO, stąd ważne będą deklaracje wszystkich chętnych państw – mówi Müller.
Rząd zdaje sobie sprawę, że z różnych powodów uzyskanie oficjalnego mandatu może być trudne. W przypadku ONZ będzie to weto Rosji, w przypadku NATO – obawa niektórych członków Sojuszu, że efektem mogą być starcia z rosyjską armią i wybuch otwartego konfliktu zbrojnego między Zachodem a Moskwą. Nie wiadomo też, jak w praktyce miałyby działać takie siły. Poza postulatem osłony korytarzy humanitarnych, rząd nie chce się dzielić pomysłami w tej sprawie. W Pałacu Prezydenckim usłyszeliśmy zapewnienie, że kijowska misja premiera Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego została skonsultowana z głową państwa. Robert Tyszkiewicz z Platformy Obywatelskiej podkreśla, że każde zaangażowanie, które wspiera Ukrainę, jest warte publicznej dyskusji, nawet jeśli formalnie wydaje się niemożliwe. – Warto wysłać Rosji sygnał, że świat Zachodu nie wyklucza opcji związanej z misją pokojową czy z zamknięciem przestrzeni powietrznej nad Ukrainą. Wobec tej skali barbarzyństwa żadna opcja nie powinna być wykluczana z debaty publicznej, by Rosja nie czuła się spokojna – mówi Tyszkiewicz.
Tymczasem CNN podało wczoraj, że Kijów otrzyma od Amerykanów kolejne zestawy rakiet ziemia-powietrze. Ukraina od dawna apeluje o zamknięcie nieba lub dostarczenie broni, która pozwoliłaby jej na skuteczniejszą walkę z rosyjskim lotnictwem i rakietami. Równolegle trwają rozmowy pokojowe z Rosją i – jak wynika z deklaracji członków delegacji oraz przecieków do mediów – obie strony odeszły od języka ultimatów, rozmawiając o konkretnych punktach ewentualnego planu pokojowego. „Financial Times”, powołując się na trzy niezależne źródła, przedstawił wczoraj zręby możliwego porozumienia. Miałoby ono przewidywać rezygnację Ukrainy z wejścia do NATO i zakaz tworzenia na jej terytorium obcych baz wojskowych w zamian za twarde gwarancje pomocy wojskowej takich państw, jak Stany Zjednoczone, Turcja czy Wielka Brytania w razie napaści z zewnątrz. Umowa miałaby przewidywać wycofanie rosyjskich wojsk i pełne zawieszenie broni. Najwięcej kontrowersji wzbudza status okupowanych przez Rosję od 2014 r. terenów Krymu i Donbasu.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow i członek rosyjskiej delegacji na rozmowy pokojowe Władimir Miedinski powiedzieli wczoraj, że trwają rozmowy o neutralnym statusie Ukrainy na wzór Austrii lub Szwecji, ale doradca Zełenskiego Mychajło Podolak sprostował te informacje. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow powiedział w rozmowie z RBK, że w Kijowie „drogę przebija sobie adekwatne postrzeganie sytuacji”. – Jest pewna nadzieja na kompromis – przekonywał Ławrow. Minister zapewniał też, że Moskwa nie zamierza naruszać praw człowieka, niezależnie od wyjścia z Rady Europy. Wczoraj Rosja została wykluczona z organizacji w trybie natychmiastowym decyzją Komitetu Ministrów RE. Wcześniej Moskwa zapowiadała, że sama wyjdzie z organizacji, jednak w takim przypadku formalnie pozostawałaby jej członkiem co najmniej do końca roku. Decyzja KM RE oznacza, że rosyjscy obywatele nie będą już mogli składać skarg przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Dotychczas rozpatrywane wnioski mogą być nadal procedowane. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości nakazał wczoraj Rosji wstrzymanie wojny przeciwko Ukrainie. Ma to być środek zapobiegawczy obowiązujący do momentu rozpatrzenia ukraińskiej skargi na zbrodnie popełniane przez agresora.
Prezydent Ukrainy proponuje koalicję Zjednoczonych dla Pokoju