Przez dwa dni na Wyspach Brytyjskich polscy i zagraniczni liderzy dyskutowali o trwającej w Europie wojnie

W Londynie zakończyła się 11. edycja konferencji LSE SU Polish Economic Forum. Co roku o wyzwaniach stojących przed polską gospodarką debatują tam przedstawiciele świata biznesu, polityki i nauki. Tym razem wydarzenie zdominowała sytuacja w Ukrainie. – Ta wojna zmieniła nas wszystkich – mówiła Sylwia Gregorczyk-Abram z „Wolnych Sądów” oraz kancelarii prawnej Clifford Chance.
W forum udział wzięli m.in. były prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves, partner zarządzający Bain & Company Jacek Poświata, Timothy Garton Ash z Uniwersytetu w Oksfordzie i Joanna Tyrowicz z Uniwersytetu Warszawskiego. – Takie wydarzenia są niepowtarzalną okazją do rozmów w bardziej nieformalnym kontekście z osobami, które na co dzień widujemy tylko w telewizji czy na uczelni. Nierzadko nawet krótka wymiana zdań z kimś, kto przeszedł już pewną drogę i posiada cały wachlarz doświadczeń, potrafi wpłynąć na kształtowanie młodego człowieka i jego wyborów życiowych – tłumaczy student London School of Economics i jeden z organizatorów wydarzenia Jan Młynarczyk.
Uczestnicy wspólnie zastanawiali się nad wpływem wojny na bezpieczeństwo i gospodarkę Europy. – Pierwotne założenie Władimira Putina, że uda mu się przeprowadzić blitzkrieg (wojnę błyskawiczną – red.) skończyło się blitzfail (niepowodzeniem – red.). Ukraińcy się bronią. Musimy więc jeszcze bardziej wzmocnić sankcje na Rosję – przekonywał profesor historii na London School of Economics Vladislav Zubok, dodając, że konieczna jest także zdecydowana pomoc humanitarna, militarna oraz wsparcie rozwiązań technologicznych.
Wśród prelegentów mimo wszystko widoczny był powiew optymizmu. Ilves ukraińską obronę porównał do Cudu nad Wisłą z 1920 r., kiedy to polskie wojska odparły Armię Czerwoną. Były prezydent Estonii był jednym z przywódców, którzy w 2008 r. wraz z ówczesnym prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim wybrali się do Tbilisi, by wesprzeć tamtejsze społeczeństwo podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej. – W wielu kwestiach z prezydentem Kaczyńskim się nie zgadzałem, ale był to człowiek bardzo odważny – mówił. Na podobny gest solidarności zdecydowali się teraz premierzy Polski, Czech i Słowenii (więcej na ten temat na str. A2).
Choć wśród panelistów dominowało przekonanie, że największym zagrożeniem związanym z rosyjską agresją na Ukrainę jest brak możliwości przewidzenia, jak sytuacja się rozwinie. Rozmawiano także o planach odbudowy Ukrainy po wojnie. – 2,5 mln osób zdążyło już uciec z kraju. Przewiduje się, że w ciągu następnych kilku tygodni wyjedzie kolejne 5 mln. To statystyki podobne do powojennej migracji, ale w tym przypadku zostały rozłożone na tygodnie, nie lata – mówił Vladyslav Rashkovan z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Poseł do Parlamentu Europejskiego i były prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka wskazywał, że odbudowę powinno się wspomóc z rezerw rosyjskich banków, które zostały w ostatnim czasie zamrożone.
Rosja straciła już dostęp do prawie połowy z nich. – Łączna wartość naszych rezerw wynosi ok. 640 mld dol., a ok. 300 mld jest w takim stanie, że nie możemy ich teraz wykorzystać – powiedział w niedzielę w wywiadzie dla telewizji państwowej rosyjski minister finansów Anton Siluanov.
Konkretne działania podejmuje także polski biznes. – Znieśliśmy wszystkie opłaty dla naszych ukraińskich klientów. Zapewniamy też wsparcie medyczne, psychologiczne i pomoc w nauce języka – opowiadał prezes BNP Paribas Przemek Gdański podczas debaty o zrównoważonym rozwoju przedsiębiorstw. – Fakt, że temat wojny w Ukrainie pojawił się nie tylko na panelach typowo politycznych, ale również tych dotyczących zielonych inwestycji, pokazuje, jak szerokie konsekwencje dla niemal każdej dziedziny naszego życia ma obecna sytuacja – mówi Młynarczyk.
W wydarzeniu wzięło udział niemal 800 młodych liderów – studentów najlepszych zagranicznych i polskich uniwersytetów. – To właśnie ta synergia pomiędzy wiedzą i doświadczeniem ekspertów a energią i świeżymi perspektywami młodych daje szansę na wypracowanie optymalnych rozwiązań dla lepszego jutra – opowiada Młynarczyk, zaznaczając, że jest to szczególnie istotne, ponieważ uczestnicy konferencji wchodzą w dorosłość w świecie dotkniętym pandemią i wojną, w którym nic nie jest pewne, a stary porządek legł w gruzach. – To od nas, młodych ludzi, zależy, jak ukształtujemy tę nową rzeczywistość – mówi. Studenci przyznają mu rację. – Polish Economic Forum umożliwia młodym osobom, które niedługo będą wchodzić na rynek pracy, bardziej świadome podejmowanie decyzji o swojej przyszłości i zaangażowaniu w sprawy publiczne. Otwiera oczy na kwestie, o których w murach uczelni się raczej nie mówi – twierdzi studentka Uniwersytetu w Lund Agnieszka Gryz.
LSE SU Polish Economic Forum 2022 to największa konferencja o Polsce odbywająca się poza jej granicami. Za organizację wydarzenia odpowiada LSE SU Polish Business Society, a partnerem strategicznym jest Bain & Company. Dziennik Gazeta Prawna objął forum patronatem medialnym.
___________________________________________________

Biznes musi działać odpowiedzialnie

W obliczu toczącej się wojny w Ukrainie hasło przewodnie konferencji Polish Economic Forum - Creating Impact - nabrało jeszcze większego znaczenia. Biznes nie pozostaje obojętny na tragiczne wydarzenia, które dzieją się tuż obok nas. Od pierwszych dni wojny firmy aktywnie włączają się w pomoc dla Ukrainy. Wspierają finansowo organizacje pomagające uchodźcom, przekazują dary rzeczowe, udostępniają swoje zasoby.

Społeczna odpowiedzialność biznesu nabiera nowego wymiaru. Widzimy to również w przypadku globalnych koncernów, które w ramach protestu zawieszają działalność w Rosji. Takie decyzje oznaczają dla firm ogromne koszty, których - jak pokazują ostatnie dni - liderzy nie boją się ponosić. To dobry znak.

Jacek Poświata, partner zarządzający Bain&Company Poland/CEE / foto: materiały prasowe

Nie tylko zysk

Samo podejście do inwestowania i prowadzenia biznesu zmienia się już zresztą od kilku lat. Odchodzimy od doktryny Miltona Friedmana, która głosi, że społeczna odpowiedzialność biznesu polega na maksymalizacji zysków. Dziś sektor finansowy w coraz większym stopniu kieruje się zasadami zrównoważonego rozwoju. Rośnie grono firm, które w swoich decyzjach inwestycyjnych uwzględniają kryteria ESG (environmental, social, governance). Na rynku powstaje coraz więcej funduszy inwestycyjnych, dla których nadrzędnym celem oprócz osiągania zysków jest także funkcjonowanie w zgodzie z otoczeniem. Rezygnują ze wspierania projektów niszczących środowisko, mających negatywny wpływ na pracowników czy też lokalne społeczności. To efekt nie tylko porozumień, których celem jest osiągnięcie neutralności klimatycznej, kalkulacji ekonomicznych, lecz także presji ze strony konsumentów, rządów i regulatorów. Jak pokazują analizy, projekty inwestycyjne, które uwzględniają kryteria ESG, już dziś przynoszą większe zyski.

Coraz ważniejszy element „S”

O tym, z czym wiąże się takie inwestowanie i jakie wyzwania stwarza inwestorom, rozmawialiśmy na forum podczas panelu „Przyszłość inwestowania: finansowanie zielonych inwestycji i inwestycje zaangażowane społecznie”. Wnioski, jakie nasuwają się po debacie, są takie, że przed nami wciąż wiele niewiadomych. Pojawia się wiele pytań, na które w krótkim czasie musimy znaleźć odpowiedzi. Różnorodność definicji i terminów, jakimi się posługujemy w tym obszarze, nie ułatwia dyskusji, podobnie jak wielość standardów i form raportowania zgodności z ESG. Ten brak transparentności sprawia, że firmom można z łatwością zarzucić greenwashing, czyli podejmowanie działań mających jedynie stwarzać pozory spełniania kryteriów zrównoważonego rozwoju. O ile w części przypadków takie oskarżenia nie będą bezpodstawne, to dla wielu inwestorów, którzy swoją politykę inwestycyjną budują wokół ESG, może być krzywdzące.

Podejście firm do zrównoważonego rozwoju dynamicznie się zmienia, od pewnego czasu widzimy dużą determinację w tym kierunku zarówno w sektorze finansowym, jak i wśród regulatorów. Jak wynika z analiz Bain & Company, ponad 70 proc. inwestorów dostarczających kapitał funduszom private equity uwzględnia w swojej polityce inwestycyjnej czynniki ESG, a ponad 90 proc. deklaruje, że nie podjęłoby inwestycji, gdyby obszar ESG wzbudzał obawy. Podobnie sytuacja wygląda w sektorze bankowym. Do opinii publicznej przebijają się już informacje o kopalniach czy też elektrowniach opalanych węglem, które nie mogą pozyskać finansowania ze względu na swoją szkodliwą działalność. To element „E” w układance zrównoważonego rozwoju. Coraz częściej będziemy jednak też słyszeć o „S”, czyli o tym, jak firmy traktują ludzi i społeczeństwo oraz jak ich działalność przekłada się na nasze codzienne życie.

Nadzieja w młodych

Wymiar społeczny nabiera szczególnego znaczenia teraz, gdy w naszym regionie toczy się największy konflikt zbrojny od ponad 70 lat. Wojna, która wzmaga niepewność i sprawia, że wzajemne wsparcie, solidarność na poziomie zarówno rządów, biznesów, jak i pojedynczych osób, jest niezwykle istotna, bo to ona pomaga ratować ludzkie życie.

Dziś nie wiemy, jakie będą gospodarcze konsekwencje wojny. Inwestorzy zaczynają kreślić różne scenariusze rozwoju sytuacji. Gdy jednak rozmawiałem w tym roku z młodymi ludźmi podczas forum w Londynie, to nabrałem przekonania, że ci przyszli liderzy biznesu mają silną potrzebę zmiany tego, jak działa współczesny świat, jak działa biznes. Oni chcą mieć wpływ na kierunek i tempo tych zmian. Ich nie trzeba specjalnie przekonywać do tego, że maksymalizacja zysków przez przedsiębiorstwa bez patrzenia na środowiskowe czy społeczne koszty takiego rozwoju to droga donikąd. Oni to doskonale wiedzą. Widać w nich gotowość do działania na rzecz wspólnego dobra, widać w ich zapale i zaangażowaniu. To napawa optymizmem, zwłaszcza teraz, gdy kilka godzin drogi od nas trwa krwawa wojna.

Materiał powstał przy współpracy z Bain & Company