Sąd Najwyższy USA odmówił w piątek zawieszenia ustawy z Teksasu, która delegalizuje niemal wszystkie aborcje po wykryciu bicia serca płodu, czyli ok. 6 tygodnia ciąży. Sąd jednocześnie pozwolił na wniesienie skargi przez kliniki aborcyjne przeciwko władzom stanu, co - według komentatorów - otwiera jednak drogę do zawieszenia antyaborcyjnego prawa.

Piątkowy wyrok trybunału rozstrzygnął wątpliwości co do tego, czy teksańska ustawa, zaprojektowana w sposób mający uniemożliwić jej zablokowanie przez sądy, może zostać poddana kontroli sądowej pod kątem zgodności z konstytucją. Sąd Najwyższy odrzucił wniosek federalnego ministerstwa sprawiedliwości o zablokowanie stosowania ustawy, ale jednocześnie stwierdził, że zaskarżyć mogą ją kliniki aborcyjne.

Ustawa, która weszła w życie 1 września, jest obecnie najdalej idącym ograniczeniem prawa do aborcji w całym kraju, delegalizując niemal wszystkie aborcje po wykryciu bicia serca płodu, ok. 6 tygodnia ciąży. Wyjątkiem od zakazu są przypadki zagrażające życiu matki lub kiedy aborcja może zapobiec "poważnemu ryzyku znaczącego i nieodwracalnego upośledzenia ważnej funkcji cielesnej" kobiety.

Ustawa z Teksasu stoi w sprzeczności z obowiązującym prawem federalnym wyznaczonym przez precedensowe wyroki Sądu Najwyższego, pozwalające na ograniczenia aborcji tylko po osiągnięciu przez dziecko granicy przeżywalności, ok. 22 tyg.

CNN informuje, że wejście w życie ustawy spowodowało de facto zamknięcie większości klinik dokonujących aborcji, lecz jednocześnie przytłoczyło placówki w sąsiadujących z Teksasem stanach.

Kontrowersje budziły jednak nie tylko ograniczenia, ale też konstrukcja ustawy, która powierza egzekucję prawa zwykłym obywatelom. W myśl ustawy, każdy obywatel, który z powodzeniem wniesie pozew przeciwko osobie pomagającej w aborcji, może liczyć na nagrodę w wysokości co najmniej 10 tys. dolarów. W zamierzeniu republikańskich władz Teksasu miał to być sposób na ominięcie federalnego prawa i kontroli sądów.

Podczas rozprawy sędziowie Sądu Najwyższego zwracali uwagę, że pozwolenie na utrzymanie takiego mechanizmu prawa może otworzyć drogę do obejścia innych konstytucyjnych praw - np. prawa do posiadania broni - przez władze innych stanów.

Jak stwierdziła w zdaniu odrębnym liberalna sędzia Sonia Sotomayor, niejednoznaczny i częściowy wyrok sądu nie zażegnał tego niebezpieczeństwa.

"Sąd pozostawił cały szereg praw konstytucyjnych bardziej narażonych niż kiedykolwiek wcześniej, czyniąc to na szkodę naszej konstytucji i naszej republiki" - orzekła sędzia.

Konserwatywny sędzia Clarence Thomas również częściowo nie zgodził się z wyrokiem większości, argumentując jednak, że ośrodki aborcyjne nie powinny mieć prawa do prewencyjnej skargi przeciwko władzom Teksasu.

Sprawa ustawy jest jedną z dwóch spraw związanych z aborcją podjętych w tym roku przez Sąd Najwyższy. Wyrok sądu w drugiej, dotyczącej ustawy aborcyjnej ze stanu Missisipi, może znieść lub zmienić dotychczasowe prawo dotyczące aborcji w całych Stanach Zjednoczonych. Ogłoszenie decyzji spodziewane jest w przyszłym roku.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)