Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg ostrzegł w piątek Rosję, że wszelkie próby inwazji na Ukrainę pociągną za sobą konsekwencje - przekazała w piątek agencja Associated Press.

"Użycie siły przez Rosję przeciwko Ukrainie pociągnie za sobą konsekwencje" - powiedział Stoltenberg przed spotkaniem z ministrami spraw zagranicznych 30 państw członkowskich NATO, które rozpocznie się 30 listopada na Łotwie.

Władze Ukrainy informowały o koncentracji ok. 90 tys. rosyjskich żołnierzy w pobliżu granicy obu państw. Dane wywiadowcze wskazują również na istnienie konkretnych planów sugerujących ponowną rosyjską inwazję na Ukrainę tej zimy.

"To już drugi raz w tym roku, kiedy Rosja gromadzi ogromną liczbę swoich wojsk w regionie" - zauważył Stoltenberg, wskazując na obecność czołgów, artylerii, oddziałów pancernych, dronów, sprzętu umożliwiającego prowadzenie walki radioelektronicznej oraz gotowych do działań zbrojnych żołnierzy.

"Koncentracja wojsk jest bezpodstawna i trudna do wyjaśnienia. Prowadzi do napięć i niesie ryzyko popełnienia błędu. Intencje Rosji są niejasne, a mamy przecież do czynienia z państwem, które już wcześniej zaatakowało Ukrainę" - dodał sekretarz generalny NATO.

Odnosząc się do rozmieszczenia rosyjskich wojsk w pobliżu ukraińskiej granicy, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że jego kraj "znajduje się w stanie wojny od ośmiu lat". "Jeśli chodzi o wtargnięcie na szeroką skalę bądź kontynuację eskalacji ze strony Rosji czy wspieranych przez nią bojowników, to uważam, że może do tego dojść każdego dnia" - dodał.

Zełenski poinformował w piątek o odkryciu przez ukraiński wywiad rosyjskiego planu przeprowadzenia na Ukrainie zamachu stanu. Rosyjski rząd zarzutom tym zaprzeczył.

W sprawę zaangażowała się również administracja Stanów Zjednoczonych. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan odbył w piątek rozmowę z szefem biura prezydenta Ukrainy Andrijem Jermakiem, podczas której obaj zgodzili się, że "wszystkie strony" powinny podjąć wysiłki w celu deeskalacji napięć.