Tysiące domów odciętych od świata, osuwiska blokujące autostrady oraz występowanie rzek z koryt – to konsekwencje ulewnych deszczów, które nawiedziły kanadyjską Kolumbię Brytyjską oraz stan Waszyngton.

W niektórych miejscach w 24 godziny spadało więcej wody niż średnio podczas całego listopada – ponad 250 l/mkw.
Służby ewakuują ludzi z dachów czy autostrad, z których wyjazd został zablokowany przez lawiny błotne i wodę. Z nadzieją na odnalezienie poszkodowanych przeczesywane są osuwiska i sprawdzane zatopione samochody. Na obszarach objętym stanem wyjątkowym zamknięte są szkoły, a kilkaset tysięcy mieszkańców zachodu Ameryki Północnej nie ma prądu.
Z eksploatacji czasowo wyłączono część rurociągu Trans Mountain. W położonym niecałe 200 km na północny wschód od Vancouver Merritt woda zalała oczyszczalnię ścieków. Z powodu zagrożenia zdrowia mieszkańców nakazem ewakuacji objęto całe miasto.
Za ekstremalne zjawisko naturalne odpowiada „ekspres ananasowy”. To niosący silny wiatr wilgotny front, który ma swój początek na Hawajach i sięga aż po Zachodnie Wybrzeże USA i Kanady. Nie jest to pierwszy żywioł, który spustoszył w tym roku okolice Vancouver. Kolumbia Brytyjska w czerwcu i lipcu mocno ucierpiała podczas rekordowej fali upałów i spowodowanych nią niszczycielskich pożarów.