W Kabulu noc z poniedziałku na wtorek przebiegła "stosunkowo spokojnie" - podaje AFP. Talibowie przejęli punkty kontrolne w mieście, a bojownicy z karabinami chodzili ulicami dzielnicy rządowej. Według źródeł AP trwają negocjacje talibów i innych przywódców w sprawie utworzenia rządu. Przedstawiciel afgańskich talibów Enamullah Samangani we wtorek wezwał Afganki, by włączyły się w tworzenie nowego rządu. Wcześniej ekstremiści ogłosili amnestię dla urzędników państwowych i wezwali ich do powrotu do pracy.

Jeden z przywódców talibów Amir Chan Muttaki jest w Kabulu, by negocjować z przywódcami politycznymi stolicy, w tym Abdullahem Abdullahem, który kierował radą negocjacyjną kraju, i byłym prezydentem Hamidem Karzajem - przekazał AP anonimowy urzędnik.

Muttaki był ministrem szkolnictwa wyższego, gdy talibowie rządzili krajem przed 2001 rokiem.

Według źródła AP rozmowy toczące się w afgańskiej stolicy do późna w nocy mają na celu wprowadzenie do rządu nietalibskich przywódców.

"Nasz Islamski Emirat nie chce, by kobiety były ofiarami" - mówił we wtorek przedstawiciel władz talibów w przejętej niedawno państwowej telewizji afgańskiej.

"Struktura rządu nie jest jeszcze w pełni jasna, jednak bazując na doświadczeniu, powinien to być rząd pod w pełni islamistycznym przywództwem i wszystkie strony powinny się włączyć" - tłumaczył.

Wypowiedź Samanganiego w państwowej telewizji była pierwszym oficjalnym komentarzem ze strony talibów po przejęciu rządów w Afganistanie - zauważa agencja AP.

We wtorek rano zaczęły startować z lotniska w Kabulu samoloty wojskowe z ewakuowanymi z Afganistanu dyplomatami i cywilami. Pas startowy i płyty postojowe zajęte w poniedziałek przez tysiące Afgańczyków, desperacko próbujących dostać się do samolotów i uciec z afgańskiej stolicy, zostały uwolnione od tłumów - podała agencja Reutera za zachodnim źródłem bezpieczeństwa.

Agencja dpa poinformowała w poniedziałek późnym wieczorem o starcie z lotniska w Kabulu pierwszego niemieckiego samolotu transportowego z ewakuowanymi z Afganistanu osobami. Ponowne otwarcie lotniska potwierdził także Pentagon.

Charge d'affaires USA w Kabulu Ross Wilson starał się rozwiać pogłoski, że on i inni pracownicy ambasady uciekli z kraju. AFP udało się potwierdzić, że Wilson nadal jest na lotnisku w Kabulu, a on sam przekazał na Twitterze, że "wbrew fałszywym doniesieniom personel ambasady USA i ja pozostajemy w Kabulu i ciężko pracujemy, by pomóc tysiącom obywateli amerykańskim i zagrożonym Afgańczykom".

Szef banku centralnego Afganistanu Adżmal Ahmady po ucieczce z Kabulu zakwestionował lojalność afgańskich sił bezpieczeństwa oraz obwinił prezydenta Aszrafa Ghaniego i jego - jak powiedział - niedoświadczonych doradców za szybki upadek kraju.

"To nie musiało się tak skończyć. Jestem zniesmaczony brakiem jakiegokolwiek planowania ze strony afgańskich przywódców. Widziałem na lotnisku, jak wyjeżdżali bez informowania innych" - relacjonował na Twitterze w poniedziałek.

Ghani uciekł za granicę w niedzielę po tym, gdy talibowie wkroczyli do Kabulu, wykorzystując wycofanie się międzynarodowych sił wojskowych pod dowództwem USA, i przejęli kontrolę nad krajem.

"Trudno w to uwierzyć, ale to podejrzane, czemu Afgańskie Narodowe Siły Bezpieczeństwa tak szybko opuściły swoje stanowiska" – napisał Ahmady, odnosząc się do twierdzeń, że kapitulacja armii w północnym Afganistanie była wynikiem spisku.