Większość głównych partii rozpoczęła właśnie kampanię wyborczą do niższej izby czeskiego parlamentu. Znane są jedynki wszystkich 14 list, które muszą zostać zamknięte do początku sierpnia. Głosowanie zaplanowano na pierwszy weekend października. Gra na dobre rozpocznie się jednak dopiero we wrześniu – po wakacjach i urlopach.
Większość głównych partii rozpoczęła właśnie kampanię wyborczą do niższej izby czeskiego parlamentu. Znane są jedynki wszystkich 14 list, które muszą zostać zamknięte do początku sierpnia. Głosowanie zaplanowano na pierwszy weekend października. Gra na dobre rozpocznie się jednak dopiero we wrześniu – po wakacjach i urlopach.
Jan Škvrňák, publicysta
Premier Andrej Babiš i jego ruch ANO 2011 (Akcja Niezadowolonych Obywateli) powrócili na czoło peletonu. Oscylują obecnie wokół 25 proc. (w wyborach w 2017 r. partia zdobyła 30 proc.). Pomaga mu w tym względna stabilizacja społeczeństwa i gospodarki po wiosennej fali koronawirusa, a także szczepienia. Po słabym początku liczba zaszczepionych dogoniła średnią europejską. Prawie 40 proc. obywateli otrzymało już obie dawky.
Ruch Babiša jest jedynym, który jeszcze nie rozpoczął oficjalnie kampanii, ale jej zarys jest dość jasny – podkreślenie ochrony interesów narodowych, dobrego zarządzania gospodarczego koronawirusem i rosnącego dobrobytu ludności (podniesienie płacy minimalnej, emerytury). Spekulowano, że jednym z tematów kampanii będzie plan budowy dużego centrum onkologicznego. Motywem przewodnim jest też niedopuszczenie do rządu Piratów, którzy według ANO mieliby forsować progresywny kulturowo program, podnosić podatki (zwłaszcza od nieruchomości) i przyjmować tysiące migrantów – choć to nieprawda.
W marcu 2021 r., po raz pierwszy od stycznia 2014 r., ruch ANO został wyprzedzony w sondażach przez koalicję Piratów i ruch burmistrzów STAN. Już tak nie jest, a w niektórych sondażach Babiš znów prowadzi, wyprzedzając obie koalicje, które mieszczą się w przedziale 20–25 proc.
Pomimo 300-stronicowego programu wyborczego są oni teraz w defensywie. Zamiast poruszać własne problemy, najczęściej obalają różne mity na swój temat lansowane przez konkurentów (np. o przymusowym przyjmowaniu uchodźców przez czeskie gospodarstwa domowe) lub tłumaczą poglądy swoich szeregowych członków, które są często sprzeczne z programem koalicji.
Poważniejsza jest jednak spóźniona reakcja na ważne wydarzenia – dość długo Piraci nie komentowali wybuchu składu amunicji we Vrběticach, nie byli też zbyt widoczni podczas tornada na południu Moraw. Wreszcie mają złą kampanię wizualną – ich materiały są nietrafione.
Na trzecim miejscu jest koalicja trzech partii – konserwatywnej ODS, chadecji KDU-ČSL i proeuropejskich liberałów TOP09. Koalicja stawia na deklarowane kompetencje – wśród jej kandydatów jest kilku byłych ministrów, wieloletnich posłów i burmistrzów, a kandydatem na premiera jest Petr Fiala, były rektor i minister edukacji, obecnie mało charyzmatyczny szef ODS.
Ich kampania nie zachwyci, ale też nie obrazi. Główną przewagą nad koalicją Piratów i STAN-u jest zdolność do reagowania. Kiedy informacja o rosyjskim udziale w wybuchu składu amunicji we Vrběticach wyszła na jaw, wielu konserwatywnych jastrzębi czuło się jak ryba w wodzie. Kiedy niszczycielskie tornado nawiedziło południowomorawskie wsie, przewodniczący ludowców, skądinąd rolnik, kupił listwy, folię i gwoździe, wsiadł na swój traktor i przez kilka dni pomagał w zniszczonych wsiach.
Ale jeśli koalicja powstała po to, by pokonać (i uwięzić za oszustwa dotacyjne) Andreja Babiša, to nie pomagają tezą, że partia oligarchy jest bardziej akceptowalna niż powyborcza koalicja z „neomarksistowskimi” Piratami.
Ksenofobiczna i populistyczna partia SPD półjapońskiego biznesmena Okamury zajmuje czwarte miejsce z ok. 10 proc. Partia skorzystała na fali sprzeciwu wobec działań antypandemicznych. Teraz, gdy sytuacja wydaje się stabilna, spadła z 12 do 10 proc.
Inne partie atakują 5-proc. próg wyborczy. Dotyczy to obu partnerów koalicyjnych rządu Babiša – socjaldemokratów (ČSSD) i komunistów (KSČM).
Komuniści stracili młodszych, antysystemowych wyborców. Pozostają im jedynie długoletni wyborcy, tęskniący za poprzednim reżimem. Ich stopniowe odchodzenie może spowodować, że komuniści nie dostaną się do parlamentu po raz pierwszy od czasu ich powstania w 1921 r.
Czeska Partia Socjaldemokratyczna, partner koalicyjny ANO, znajduje się obecnie poniżej progu wyborczego. Z jej inicjatywy wprowadzono szereg reform społecznych. Jednak w momencie silnej dominacji medialnej Andreja Babiša (własne gazety, radio), wszystkie sukcesy rządu były rzekomo dziełem ANO, a porażki ČSSD.
Spowodowało to poważny konflikt w partii. Zakończył się on umocnieniem pozycji frakcji, która chce nadal współpracować z Babišem, i usunięciem lub odejściem wielu członków liberalnego skrzydła partii.
Projekt Mikuláša Minářa, organizatora największych porewolucyjnych protestów, okazał się absolutnym fiaskiem. Jego ruch „Ludzie PRO” postawił sobie ambitny cel zebrania pół miliona podpisów pod wnioskiem o kandydowanie. Zebrał tylko 40 tys. i zrezygnował z ambicji politycznych.
Udany start ma za sobą ruch „policyjny” Přísaha (Przysięga). Wiosną założył ją Robert Šlachta, były szef resortu antykorupcyjnego, i ma on w sondażach ok. 5 proc. Przysiega może decydować o nowym rządie. Unika deklaracji, czy wolałaby utworzyć rząd z ANO, czy z Piratami, STAN, ODS, KDU-ČSL i TOP09.
Pozostało
93%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama